Przy poprzedniej wersji podatku od handlu MF zakładało przychody 2-3 mld złotych rocznie, to już było niewiele; teraz zakłada się ok. 600 mln zł. Jaki jest sens uchwalania ogólnokrajowego podatku dla pozyskania rocznie tak małej kwoty? - mówi PAP Radosław Piekarz.

"Ten podatek został w stosunku do poprzedniej wersji bardzo okrojony. Teraz dość wysoko ustalono próg upoważniający do zwolnienia z podatku albo bardzo niskiego podatku. I zrezygnowano z opodatkowania sieci w całości. To sprawia, że większość sklepów, nawet należących do tych największych sieci, nie będzie płacić podatku albo będzie płacić bardzo niewielki. Przy poprzedniej wersji podatku ministerstwo zakładało przychody 2-3 mld złotych rocznie. To już było niewiele, teraz będzie 500-600 mln zł. Jaki jest sens uchwalania ogólnokrajowego podatku dla pozyskania rocznie tak małej kwoty?" - wskazał Piekarz, ekspert podatkowy z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.

"Wygląda mi to więc, jak wycofanie się +z twarzą+ z pomysłu +podatku handlowego+. Mam wrażenie, że MF tak naprawdę nie chce tego podatku i było od początku jemu przeciwne. Poza tym Komisja Europejska zapowiadała, że będzie kwestionować to prawo, jeśli będą stawki progresywne. Jeśli do tego dojdzie, będzie to kolejny świetny pretekst dla rządu, by wycofać się z tego podatku, na zasadzie - staraliśmy się, ale niestety nie wyszło, Bruksela zabroniła. Ale to polityka, natomiast z perspektywy ekonomicznej po prostu nie ma tematu. Jeśli chodzi o perspektywę legislacyjną - jest to jednak psucie prawa. Całe procedowanie nad +podatkiem handlowym+, brak oficjalnego projektu, utajnianie prac, negocjacje z kupcami zamiast normalnych konsultacji społecznych, a wszystko po to, by na końcu nie wynikało z tego praktycznie nic" - podsumował Radosław Piekarz.

Projektem w zeszłą środę zajmował się Komitet Stały RM, jednak go nie przyjął. Projekt, po poprawkach natury prawno-legislacyjnej, ma być ponownie przedmiotem obrad Komitetu; w projekcie dopracowania z RCL wymagają bowiem kwestie definicyjne - poinformowało PAP CIR.

Zgodnie z projektem ustawy o podatku od sprzedaży, autorstwa MF, podatek od hipermarketów ma mieć dwie stawki. Pierwsza stawka ma wynieść 0,8 proc. od podstawy opodatkowania pomiędzy kwotą 17 mln zł i 170 mln zł. Druga stawka wyniesie 1,4 proc. i będzie nią opodatkowana nadwyżka podstawy opodatkowania ponad kwotę 170 mln zł. MF szacuje, że w tym roku z tytułu tej daniny do kasy państwa wpłynie 638,1 mln zł.

Projekt zakłada, że przedmiotem opodatkowania będzie przychód ze sprzedaży detalicznej, czyli sprzedaży dokonywanej na rzecz konsumentów (osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej oraz rolników ryczałtowych). Przychód ze sprzedaży detalicznej nie będzie obejmował należnego podatku VAT. W podstawie opodatkowania nie będzie uwzględniana sprzedaż na rzecz przedsiębiorców. Projekt nie przewiduje opodatkowania sprzedaży dokonywanej przez internet.

Podatnikami nowego podatku mają być sprzedawcy detaliczni dokonujący zbycia towarów (rzeczy ruchomych lub ich części). Projekt nie zawiera szczególnych rozwiązań dotyczących sprzedawców działających w ramach sieci handlowych.

Wyłączona z podatku będzie sprzedaż: gazu ziemnego dostarczanego do konsumentów za pośrednictwem sieci dystrybucyjnych, wody dostarczanej do konsumentów przez przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne; węgla kamiennego i innych paliw stałych; używanych do celów opałowych pozostałych węglowodorów gazowych (zarówno rozlewanych do butli gazowych w składzie podatkowym jak i znajdujących się w przydomowych zbiornikach gazu).

Ponadto podatek nie obejmie sprzedaży olejów napędowych przeznaczonych do celów opałowych; leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych refundowanych lub finansowanych w całości lub w części, na podstawie odrębnych przepisów; towarów sprzedawanych w ramach świadczenia usług gastronomicznych.

Podatek zapłacony przez sprzedawcę detalicznego będzie stanowił u niego koszt uzyskania przychodu w podatku dochodowym. (PAP)