- Za kilka-, kilkanaście lat system VAT by padł, co spowodowałoby ogromne perturbacje, bo przecież jest to podstawowy instrument fiskalny państw członkowskich. To, co robi KE, jest więc krokiem, żeby ten system naprawić, aby za kilka lat mógł on z powrotem stanąć na nogi - uważa Roman Namysłowski doradca podatkowy i partner w Crido Taxand.
Roman Namysłowski doradca podatkowy i partner w Crido Taxand / Dziennik Gazeta Prawna
Czy histeryczne poszukiwanie możliwości naprawy systemu VAT nie będzie stanowić odejścia od jego podstawowych zasad? Mam na myśli miejsce opodatkowania dostawy towarów?
Nie. Przypomnę, że obecny model miejsca opodatkowania dostaw transgranicznych został wprowadzony w 1993 r. zaledwie na cztery lata. Od początku zdawano sobie sprawę z tego, że jest to rozwiązanie przejściowe. Chociaż nie od początku dostrzegano możliwe patologie, w tym wyłudzenia VAT. Ze względu jednak na ówczesne problemy z kontrolami i stawkami podatkowymi, zdecydowano się go wprowadzić. Zamiast cztery lata, ten przejściowy model trwa już 23 lata.
Co by się stało, gdyby KE nie podjęła działań?
Za kilka-, kilkanaście lat system VAT by padł, co spowodowałoby ogromne perturbacje, bo przecież jest to podstawowy instrument fiskalny państw członkowskich. To, co robi KE, jest więc krokiem, żeby ten system naprawić, aby za kilka lat mógł on z powrotem stanąć na nogi. Do tej pory mieliśmy do czynienia z jednostkowymi działaniami poszczególnych państw, takimi jak dążenia Czech i Austrii do wprowadzenia u siebie szerszego odwrotnego obciążenia. To dopiero wypaczyłby system VAT! Komisja wybrała - i słusznie - inne rozwiązanie. Chce zrównać zasady opodatkowania dostaw wewnątrzwspólnotowych z opodatkowaniem dostaw krajowych. Pomijając szczegóły, jak w praktyce zostałoby to rozwiązane (czy dostawca płaciłby VAT w kraju wywozu, lecz ze stawką właściwą dla państwa nabywcy, czy w państwa, do którego towary trafiły), oznaczałoby to zasadniczą zmianę w opodatkowaniu VAT. A w zasadzie powrót do założenia, które miało zostać wprowadzone już pod koniec lat 90. ubiegłego wieku.
Do tej pory słyszeliśmy, że gdyby znieść różnice w stawkach VAT pomiędzy poszczególnymi krajami, to patologii by nie było. Teraz czytamy, że zróżnicowane stawki wcale nie przyczyniają się do oszustw. Czyżby kolejna zmiana poglądów?
Czym innym jest stawka 0 proc. dla wewnątrzwspólnotowej dostawy towarów (która właśnie jest przyczyną patologii), a czym innym preferencyjne stawki na niektóre towary lub usługi. Przecież po to, żeby obciąć włosy, nie jedziemy do kraju, w którym obowiązuje niższy VAT na usługi fryzjerskie. Różnice w stawkach są ważne w odniesieniu do towarów i usług, które łatwo „przekraczają” granice. Ale tu nam pomagają przepisy dotyczące miejsca opodatkowania, które obecnie pozwalają na opodatkowanie w miejscu konsumpcji. Można powiedzieć, że zasady dotyczące miejsca opodatkowania usług się sprawdziły i w tym zakresie KE nie planuje zmian.