Zeznania świadków zainteresowanych konkretnym rozstrzygnięciem sprawy nie są w stanie podważyć obiektywnych dowodów – orzekł NSA.
Sprawa dotyczyła podatnika, któremu fiskus nie pozwolił odliczyć podatku naliczonego z faktur wystawionych przez klub sportowy za wyświadczenie usług reklamowych. Zgodnie z umową klub zobowiązał się do przeprowadzenia kampanii reklamowej firmy podatnika w trakcie sezonu rajdowego. Logo firmy miało się pojawić podczas 35 imprez rajdowych na samochodach, banerach, podeście startowym. Wśród uczestników imprezy miały być rozdawane materiały reklamowe, o samej firmie miały też informować prasa, radio i telewizja. W sumie klub wystawił 10 faktur, każdą na 60 tys. zł plus VAT.
Przesłuchiwani prezes i wiceprezes klubu zapewniali, że usługi zostały wykonane. Nie potrafili jednak przedstawić dowodów. Twierdzili, że dowodem na to są zdjęcia, ale ich nie mieli ani nie potrafili wskazać ich autora.
Klub przedstawiał zdjęcia banerów reklamowych, które miały być prezentowane w trakcie rajdu. Problem polegał na tym, że reklam tych nie było w materiałach telewizyjnych; wynikało z nich, że auta były oklejone całkiem innymi reklamami.
Jeden z kierowców zapewniał, że w trakcie rajdu na jego auto naklejono reklamę sponsora, ale fiskus szybko ustalił, że kierowca w tym rajdzie w ogóle nie startował.
Logo firmy podatnika nie pojawiło się też na stroju żadnego z zawodników udzielających telewizyjnych wywiadów. O samej firmie nie było mowy ani w radiu, ani w prasie.
W tej sytuacji dyrektor urzędu kontroli skarbowej stwierdził, że faktury i zeznania świadków nie odzwierciedlają prawdy. Nie pozwolił więc podatnikowi odliczyć wynikającego z nich podatku naliczonego. Takie samo stanowisko zajął dyrektor Izby Skarbowej w Rzeszowie.
Podatnik przegrał także w sądach. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Rzeszowie przyjrzał się pracy wykonanej przez urząd i stwierdził, że słusznie odmówił on prawa do odliczenia podatku. Jedynym obiektywnym dowodem okazało się wymienienie nazwy firmy podatnika w informatorze z jednego rajdu, ale – jak uznał WSA – to zdecydowanie za mało jak na usługę, która miała kosztować 600 tys. zł netto.
Do takich samych wniosków doszedł NSA.