Aby zmniejszyć obciążenia wobec fiskusa, instytucje finansowe mogą dokupywać obligacje, a transakcje na rynku międzybankowym ustaną na jeden dzień.
Rentowność polskich obligacji / Dziennik Gazeta Prawna
W poniedziałek po raz pierwszy będzie wyliczany podatek od instytucji finansowych. Zgodnie z ustawą jego podstawą są aktywa na ostatni dzień miesiąca – ale tylko nadwyżka ponad 4 mld zł. W ustawie znalazły się też zwolnienia – najważniejsze z nich to obligacje Skarbu Państwa. Autorzy ustawy uznali, że nie warto zniechęcać banków do posiadania państwowego długu. Jego rentowność jest dziś na tyle niska, że nie tylko nie opłacałoby się go kupować, ale na dodatek banki mogłyby się go pozbywać, co doprowadziłoby do rynkowych perturbacji. Obecnie w bankowych portfelach jest ponad 171 mld zł.
Dla banków i fiskusa nowy podatek to na razie nieznany teren. Eksperci obstawiają dwa scenariusze. Pierwszy: banki mogą próbować w naturalny sposób dopasowywać swoją strukturę aktywów, zwiększając udział w nich nieopodatkowanych obligacji skarbowych. Dzięki temu podatek do zapłacenia byłby mniejszy. To może prowadzić do silnego spadku rentowności w najbliższych dniach, zwłaszcza obligacji krótkoterminowych.
Na rynku od kilku dni widać duży popyt na papiery skarbowe, choć akurat największy spadek rentowności widać na obligacjach pięcio- i dziesięcioletnich. To niekoniecznie zasługa samych banków, które raczej stronią od kupowania tego typu papierów. Są dla nich zbyt ryzykowne. – Banki raczej nie są zainteresowane długoterminowymi obligacjami, niechętnie biorąc na siebie zawarte w nich ryzyko, i preferują inwestowanie w obligacje krótkoterminowe, do dwóch lat. Dlatego ewentualne zmiany na rynku obligacji w związku z podatkiem bankowym widoczne byłyby w segmencie papierów krótkoterminowych. Ostatni spadek rentowności długoterminowych obligacji to raczej efekt ogólnej poprawy nastrojów na globalnych rynkach długu. Utrzymuje się popyt na obligacje na rynku niemieckim, z którym nasz jest ściśle skorelowany. Polski dług może też być lepiej postrzegany w oczekiwaniu na obniżkę stóp procentowych – uważa Mirosław Winiarczyk, dyrektor departamentu rynków finansowych w Raiffeisen Polbanku.
Jeśli spełni się pierwszy scenariusz, czyli dopasowywanie struktury aktywów pod podatek, może dojść do zaburzeń na rynku. W tym sensie, że ustawi się wielu kupujących, natomiast może być problem z odpowiednią podażą. Sprzedawać mogłaby zagranica albo krajowe firmy ubezpieczeniowe (obligacje należące do ubezpieczycieli nie są zwolnione z podatku). To może spowodować spadek rentowności, ale niekoniecznie w ślad za tym pójdą transakcje. Hipoteza, że bankowcy rzeczywiście będą chcieli dokupić papierów Skarbu Państwa, może się uwiarygodnić po jutrzejszej aukcji bonów pieniężnych NBP. Instrumenty banku centralnego, za pomocą których ściąga on z rynku nadpłynność sektora bankowego, nie są zwolnione z podatku. Na przetargu w ostatni piątek NBP sprzedał bony za 83,1 mld zł. Jeśli tym razem popyt będzie mniejszy, mogłoby to oznaczać, że banki postanowiły przenieść część wolnej gotówki na rynek obligacji.
Drugi scenariusz: ostatniego dnia miesiąca rynek międzybankowy się zatrzyma. Banki nie będą chciały przyjmować pieniędzy na krótkoterminowe lokaty, np. od innych banków. Co prawda to aktywa są opodatkowane, a nie pasywa (czyli depozyty), ale w praktyce przyjęcie jakiejkolwiek lokaty oznacza, że w banku pojawia się pieniądz, który w jakiś sposób trzeba zagospodarować. Nawet jeśli trafia on tylko na rachunek w NBP, staje się opodatkowanym aktywem. Z drugiej strony każdy bank, który chciałby złożyć w innym taki depozyt, powinien to wpisać w bilans jako aktywo.
– Pojawiłby się realny problem: jakie oprocentowanie miałby mieć taki krótkoterminowy depozyt, np. overnight. Podatek nalicza się konkretnego dnia, ale stawka jest za cały miesiąc. Skoro depozyt trwałby tylko jeden dzień, to jego oprocentowanie powinno wynosić jakieś 13–14 proc., żeby uwzględnić podatek – mówi nam jeden z bankowców. Inny dodaje, że nie można wykluczyć, iż banki, starając się zniechęcić innych do lokowania u nich jednodniowych depozytów, będą oferować na przełomie miesiąca nawet ujemne stopy procentowe. – Aktywność banków spadnie do zera i to jest najbardziej prawdopodobne. Również dlatego, że pierwszemu rozliczeniu bacznie będzie się przyglądał fiskus. Bezpieczniej byłoby nic nie robić, by nie ściągać na siebie uwagi i jakichś zarzutów, np. ze strony regulatora – uważa.