"Naszym zdaniem raczej podatki powinny dotykać ludzi najbogatszych. Dlatego od dawna proponujemy wyższą stawkę podatku PIT dla najbogatszych, można też pomyśleć nad zmianami w stawkach podatku dla przedsiębiorców, które są bardzo niskie, można pomyśleć nad progresywnym CIT-em" - dodał Szumlewicz.

W tym tygodniu Ministerstwo Finansów przedstawiło założenia projektu podatku od sieci handlowych. Według podanych informacji, stawka podstawowa będzie wynosić 0,7 proc. podatku od obrotu, a pozostałe - 1,3 proc. i 1,9 proc. Podatek będzie też zawierać kwotę wolną, wynoszącą 18 mln zł rocznego obrot. Projekt został na razie skierowany do Kancelarii Premiera. Stawka 1,3 proc. ma być płacona od nadwyżki przychodu ponad 300 mln złotych w tym miesiącu. Stawka 1,9 proc. ma obowiązywać od przychodów ze sprzedaży detalicznej prowadzonej w soboty, niedziele i inne dni ustawowo wolne od pracy. Według zapewnień MF, to ostatnie kryterium odnosić się będzie do tych sprzedawców detalicznych, którzy na mocy przepisów będą prowadzili sprzedaż w takie dni.

"Jako ruchowi pracowniczemu, zależy nam najbardziej na wyższych pensjach dla pracowników - powiedział PAP Szumlewicz. - Obawiamy się, że szczególnie wyższe opodatkowania przychodów z sobót i niedziel może utrudnić negocjacje z sieciami w kwestiach płacowych. Naszym zdaniem na początku należałoby wprowadzić zasadę, że w weekendy, a przynajmniej w niedziele pracownicy w ramach układów zbiorowych dostają wyższe wynagrodzenie, ale przy wyższym opodatkowani handlu w weekendy pracodawcy będą mogli odrzucić ten postulat powołując się na nowy podatek".

Komentując stawki opodatkowania z przychodów z dni powszednich ekspert OPZZ uznał, że jest tu miejsce do dyskusji. "Nie jesteśmy dogmatycznie przeciw. Ale, jak mówię, chyba lepszym kierunkiem byłyby inne podatki, w pierwszym rzędzie dochodowe. I trzeba lepiej kontrolować korporacje, w szczególności zagraniczne i lepiej ściągać już obowiązujące podatki. W Niemczech podatek CIT wynosi 30 procent i korporacje go płacą" - wskazał ekspert OPZZ.

Jego zdaniem, bez wprowadzania nowego podatku można by uzyskać większe przychody do budżetu. "Odnoszę wrażenie, że rząd sam jeszcze nie podjął ostatecznych decyzji, jak mają wyglądać te podatki i raczej sonduje reakcje zainteresowanych środowisk i grup oraz rynek" - podkreślił Szumlewicz.

"W przedstawionych propozycjach wciąż jest sporo znaków zapytania. Na przykład, czy 1,9 proc. dotyczyć będzie wszystkich sklepów, czy tylko od tych, które przekroczą próg? Są bowiem dwie interpretacje" - stwierdził Szumlewicz.

"Nie chcielibyśmy, żeby doszło do sytuacji, że sklepy wielkopowierzchniowe zapłacą dużo wyższe podatki, a dla mniejszych będzie furtka, żeby nowego podatku unikać. Z naszej perspektywy, ruchu pracowniczego, w małych sklepach często jest większy wyzysk niż w dużych sieciach, związki zawodowe praktycznie do mikroprzedsiębiorstw handlowych nie mają wstępu. Nie jestem więc bezkrytycznym fanem tego najdrobniejszego handlu. W relacjach związków z dużymi sieciami jest wciąż sporo do zrobienia, jeśli chodzi o kwestie pracownicze, ale w ostatnich latach sytuacja się trochę poprawiła. To jedna z nielicznych branż w Polsce, które uzwiązkowienie się zwiększyło, gdzie pojawiły się różnego rodzaju negocjacje z pracodawcami i gdzie, przynajmniej w niektórych sklepach, płace wzrosły. Boimy się, że to nowe opodatkowanie utrudni negocjacje z pracodawcami" - dodał ekspert OPZZ.

Zaznaczył, że najmniejsze sklepy, które mają obrót do 1,5 mln złotych, nie płacą podatku. "Większy problem mają nieco większe, średnie sieci i one negatywnie oceniają tę propozycję podatkową. Wszystko zależy od tego, jak będzie ostatecznie skonstruowany ten +podatek weekendowy+. Jeśli miałby objąć wszystkie sklepy i miałoby być wprowadzone to +karne+ 1,9 proc., to rzeczywiście skończyłoby się to tym, że prawdopodobnie zostałyby tylko duże korporacje" - mówił Szumlewicz.

Jeżeli zaś - kontynuował - dotyczyłoby to wyłącznie dużych sklepów, to wtedy mogłaby to kwestionować Unia Europejska, że to jest nierówne traktowanie podmiotów gospodarczych. "Poza tym z punktu widzenia pracowniczego, zyskiwałyby głównie te małe przedsiębiorstwa, które nie przestrzegają praw pracowniczych. Poza tym w niektórych segmentach nowy podatek wpłynie na wzrost cen - wyliczył wątpliwości Szumlewicz. - Potrzebne są na pewno nowe wpływy do budżetu, ale raczej byłbym za tym, by były wyższe podatki dochodowe. Ostatnio był raport Eurostatu, z którego wynika, że Polska ma bardzo niskie podatki dochodowe, natomiast podatki pośrednie są średnie. Podatki nowe są potrzebne, ale raczej inaczej skonstruowane. Rząd, który mówi o sprawiedliwości społecznej, powinien przede wszystkim opodatkowywać ludzi bogatych i zyski największych firm" - podsumował.