W ustawie budżetowej będą budżety: środków krajowych i europejskich. W budżecie środków europejskich dopuszczalny będzie deficyt. Deficyt środków europejskich ma zwiększać dług publiczny.
ANALIZA
Podział na dwa budżety, czyli budżet krajowy oraz budżet środków europejskich, ma usprawnić finansowanie zadań unijnych - mówiła w wywiadzie dla GP Elżbieta Suchocka-Roguska, wiceminister finansów. Takie zmiany przewiduje projekt nowej ustawy o finansach publicznych, którego I czytanie odbędzie się w Sejmie w przyszłym tygodniu. Ministerstwo Finansów przewiduje, że w perspektywie na lata 2007-2013 mogą pojawić się przestoje w przepływach środków z budżetu Unii Europejskiej, co może prowadzić do wstrzymania finansowania programów unijnych.
Zdaniem resortu finansów, obecne regulacje dotyczące finansowania programów unijnych stwarzają wiele problemów. Może się wręcz okazać, że w budżecie zabraknie środków na realizację zadań unijnych. A zatem - jak czytamy w uzasadnieniu projektu nowej ustawy - zgodnie z obecnymi przepisami ujęcie w budżecie państwa deficytu środków unijnych zaburza saldo budżetu. Chodzi o to, że wydajemy pieniądze wcześniej, niż przekazuje nam Unia. Obecnie, po zaakceptowaniu realizacji zadania wypłacamy z budżetu zaliczkę na realizację. Może dojść jednak do sytuacji, że środki z zaliczki wyczerpią się, zanim zadanie zostanie zrealizowane. W takiej sytuacji, przy zastosowaniu obecnych przepisów, Polska będzie musiała wstrzymać realizację zadania.
Jak wyjaśniła Elżbieta Suchocka-Roguska, nowe przepisy ustawy o finansach publicznych pozwolą w sytuacji braku wpływów z Unii pożyczyć brakujące środki. Gdy Unia prześle pieniądze, wtedy spłacimy pożyczkę. A zatem, aby nie było zastojów w realizacji zadań unijnych, resort proponuje wprowadzić budżet środków europejskich.
Doktor Wojciech Misiąg z Zakładu Finansów Publicznych Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową uważa, że wydzielenie budżetu środków europejskich nie jest konieczne, aby sprawniej wydatkować środki unijne. Również prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny Pricewater- houseCoopers, twierdzi, że nie ma związku pomiędzy podziałem budżetu a lepszym wydatkowaniem środków. Gdy była minister finansów Zyta Gilowska włączała środki unijne do budżetu państwa, również twierdziła, że spowoduje to lepsze wydawanie środków.
- Nic takiego jednak się nie stało - stwierdza prof. Witold Orłowski.
Uważa, że z punktu widzenia budżetu rozdzielenie środków europejskich i krajowych będzie korzystne, ponieważ lepiej będzie widać, jakie środki otrzymujemy z UE oraz jak je wydatkujemy.
- Podział na budżet unijny i krajowy spowoduje, że środki z budżetu wspólnotowego będą lepiej widoczne, a zatem z tego względu podział wydaje się bardzo rozsądny - mówi prof. Orłowski.
Dodatkowo zwraca uwagę, że obecnie ujmowane w budżecie kwoty środków z Unii są tak mało realistyczne, że wpływa to na kształt całego budżetu. Prawdopodobnie w obecnym roku w budżecie będziemy mieli znów kilkadziesiąt miliardów niewydanych środków, teoretycznie z powodu zaległości wpływu środków unijnych w stosunku do tego, co było zaplanowane.
Argument resortu finansów dotyczący możliwości pojawienia się problemów z płynnością w budżecie, jeśli nie podzielimy go na budżet środków krajowych i europejskich, trudno uznać za zasadny, jeśli popatrzymy na realizację budżetów z lat poprzednich.
Z naszej analizy wynika, że Polska przez ostatnie cztery lata nie miała problemów z płynnością. Co więcej, w kolejnych latach deficyt rzeczywiście był nawet o 14 mld zł niższy w stosunku do planowanego przez rząd. Bardzo dobre wyniki wykazywane były również w trakcie roku, a nie tylko na koniec. Biorąc pod uwagę dane Ministerstwa Finansów dotyczące szacunkowego wykonania budżetu państwa, również w tym roku można się spodziewać niższego deficytu niż planowane 27 mld zł.
Katarzyna Kuniewicz z Katedry Finansów Publicznych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego potwierdza, że w poprzednich latach wykonanie budżetu w trakcie roku było lepsze niż planowane. Jeśli zatem rzeczywiście deficyt w obecnym roku będzie niższy niż zaplanowany, to trudno będzie uzasadnić tezę o kłopotach z płynnością w budżecie. Katarzyna Kuniewicz dodaje jednak, że teoretycznie problemy z płynnością mogą się pojawić. Mogą one wynikać - jej zdaniem - z faktu, że Polska ma nowy okres rozliczeniowy z Unią Europejską na lata 2007-2013, a zatem Unia nie dokonuje rozliczeń w takiej wysokości jak na koniec poprzedniego okresu rozliczeniowego na lata 2004-2006.
Obecne rozwiązania w ustawie o finansach publicznych, czyli włączenie środków unijnych bezpośrednio do budżetu państwa, powodują również inny problem, związany z zasadą roczności budżetu.
Chodzi przykładowo o sytuację, gdy środki na finansowanie zadania unijnego wypływają z budżetu państwa w październiku, a refundacja z UE wpływa dopiero w marcu kolejnego roku. Czyli najpierw wydajemy z budżetu na rok obecny, a środki wpływają, gdy rząd wykonuje już budżet na kolejny rok. Mimo że, co do zasady, wydatki i dochody na zadania współfinansowane ze środków unijnych bilansują się, to jednak wpływy w kolejnym roku budżetowym powodują powiększanie deficytu budżetowego, co wpływa na konieczność stosowania reguł ostrożnościowych. A zatem jeśli Polska finansuje zadanie, zanim wpłyną środki z UE, powstaje deficyt. Jeśli Unia przekaże nam środki w przyszłym roku, to może się okazać, że dług publiczny w tym roku przekracza próg ostrożnościowy. Z kolei przekroczenie progu oznacza konieczność podjęcia kroków mających na celu zmniejszenie zadłużenia państwa.
65 mld euro otrzyma Polska w latach 2007-2013 z budżetu Unii Europejskiej
Pozostało
97%
treści
Reklama
Reklama