W projekcie nowej ustawy autorstwa PiS przewidziano nową instytucję – informowania organów podatkowych o operacjach gospodarczych „mających na celu lub powodujących bezpośrednio uzyskanie korzyści podatkowych”. Z założenia nowe przepisy mają być przyjazne przedsiębiorcom działającym zgodnie z literą prawa. Czy faktycznie?

Dodatkowe obowiązki dla podatników, nieprecyzyjne przepisy oraz duża uznaniowość organów podatkowych oceniających legalność planowania podatkowego raczej sprawią, że zamiast zapewnienia bezpieczeństwa wzrośnie niepewność stosowania prawa podatkowego. Po wejściu w życie nowych regulacji każda aktywność gospodarcza będzie wymagała analizy pod kątem ryzyka osiągnięcia korzyści podatkowych. A wszelka niezgłoszona korzyść, nawet ta niezamierzona, spowoduje poniesienie przez uczciwego podatnika negatywnych konsekwencji.
Przyjrzyjmy się zatem bliżej art. 8 projektu ustawy. Autorzy uznali, że obowiązek zgłaszania informacji powinien dotyczyć sytuacji, gdy planowana lub rzeczywista roczna korzyść podatnika w wyniku zastosowania optymalizacji wyniesie ponad 0,1 proc. podstawy opodatkowania podatnika w roku uzyskania korzyści, przy czym nie mniej niż 500 tys. zł. Jeżeli korzyść nie przekroczy tych limitów, poinformowanie organu podatkowego o optymalizacji będzie fakultatywne. Przy czym podatnik, który dobrowolnie złoży zgodną z prawdą informację, będzie korzystał w tym zakresie z domniemania działania w dobrej wierze oraz domniemania legalności zastosowanych przez niego operacji gospodarczych. Wskazany obowiązek będzie wymuszał więc na podatnikach konieczność analizy swoich operacji gospodarczych pod kątem tego, czy mogą one prowadzić do korzyści podatkowych. Zaniechanie takiej weryfikacji będzie się wiązało z poważnymi skutkami. Niedopełnienie obowiązku informacyjnego będzie bowiem sankcjonowane nową stawką VAT w wysokości 46 proc.
Dla podatników dużym problem może być ocena, czy ich działania stanowią optymalizację. Zgodnie z projektem ustawy przez operacje gospodarcze powodujące korzyści podatkowe należy rozumieć czynności prawne lub działania faktyczne mające bezpośredni wpływ na zmniejszenie podatku należnego lub zwiększenie podatku naliczonego w roku podatkowym lub w najbliższych pięciu latach podatkowych, a w szczególności na zmniejszenie podstawy opodatkowania, zmniejszenie zobowiązania podatkowego albo zwiększenie podatku naliczonego.
Autorzy projektu ustawy zapomnieli jednak o jednej rzeczy – sama konstrukcja VAT nie pozwala na stosowanie optymalizacji podatkowych w tym konkretnym podatku. Jedynie oszustwa podatkowe pozwalają na niepłacenie lub wyłudzenie VAT. Oszustwem takim, przykładowo, jest niewystawienie faktury (a dokonanie sprzedaży) lub na odwrót – fikcyjna sprzedaż, w której wystawiono jedynie dokument (pustą fakturę), a nie dokonano żadnej transakcji opodatkowanej. Działań tych z całą pewnością nie można uznać za optymalizację. Nie można ich również nazwać, jak to niefortunnie czynią autorzy projektu, nielegalną optymalizacją. Co do zasady bowiem optymalizacja podatkowa określa wszelkie działania podatnika, którym możemy nadać przymiot legalności. Istotą optymalizacji jest jej zgodność z prawem. Niedorzeczne jest utożsamianie pojęcia optymalizacji z nielegalnością działania podatnika.
Absurdalność proponowanego rozwiązania doskonale obrazuje przykład stosowanych powszechnie rabatów. Każda obniżka ceny powoduje zmniejszenie podstawy opodatkowania i w konsekwencji zmniejszenie zobowiązania podatkowego. W obrocie gospodarczym częstą praktyką jest przyznawanie stałym kontrahentom upustów cenowych. Niejednokrotnie rabaty takie są udzielane w znacznej wysokości. Może się zdarzyć, że tylko z tego powodu, ze względu na skalę prowadzonej działalności, dojdzie do przekroczenia limitów nakładających obowiązek złożenia informacji. Podatnik w takiej sytuacji raczej nie będzie podejrzewał, że stosuje operacje gospodarcze zmierzające do osiągnięcia korzyści podatkowych (przecież jego głównym celem jest zachęcenie nabywców do utrzymywania dalszej współpracy). Nie można jednak wykluczyć, że organy podatkowe potraktują takie transakcje jako zmierzające do osiągnięcia korzyści podatkowych. Zatem całkiem prawdopodobna wydaje się sytuacja, w której urzędnik nieznający realiów prowadzenia działalności gospodarczej uzna, że udzielanie rabatów prowadziło przede wszystkim do obniżenia wysokości zobowiązania podatkowego.
Kontrowersje budzi również obowiązek udowodnienia przez podatnika, który nie dopełni obowiązków informacyjnych, że zastosowane operacje gospodarcze są zgodne z prawem i rzeczywistością. Takie założenie wskazuje na traktowanie każdego przedsiębiorcy jako podmiotu, którego jedynym celem jest oszustwo podatkowe. Czy samo niezłożenie informacji może stanowić podstawę do uznania, że podatnik stosuje nieuczciwe praktyki? Absolutnie nie – innego jednak zdania wydają się być autorzy projektu.
Jednocześnie wątpliwe jest, że wprowadzenie wskazanych regulacji przyczyni się do zwiększenia transparentności stosowania przez podatników legalnych metod unikania opodatkowania. Analiza nowych przepisów wskazuje raczej na to, że wprowadzenie ich w życie (w obecnym brzmieniu) doprowadzi do skutków zgoła odmiennych. Negatywnie należy ocenić również samo zredagowanie przepisów. Proponowane regulacje zawierają wiele nieścisłości i niespójności. Literalne ich brzmienie mija się z celami określonymi przez autorów w uzasadnieniu.
I jeszcze jedno – ocena legalności stosowanych przez podatników praktyk gospodarczych będzie wymagała specjalistycznej wiedzy księgowo-podatkowej. To zaś spowoduje wzrost kosztów prowadzonej działalności gospodarczej.