Dopóki mamy do czynienia z przedawnieniem na gruncie prawa cywilnego, możemy twierdzić, że to jedna z prostszych instytucji, którymi prawo to się posługuje. Co innego przedawnienie w świetle przepisów podatkowych: tu okazuje się niezwykle skomplikowaną materią i zarzewiem wielu poważnych sporów sądowych.

Jak wiadomo, przedsiębiorca może rozliczać stratę podatkową nie dłużej niż przez pięć lat. Jeśli została poniesiona np. w 2014 r., może być uwzględniona jeszcze w rozliczeniach za 2019 r. Jak długo fiskus może badać, czy obliczyliśmy ją prawidłowo? To jasne, że poprawność rozrachunków za 2014 r. może analizować przez pięć lat, licząc od końca roku kalendarzowego, w którym złożono deklarację (2015 r.) – czyli do końca 2020 r. Ale dla urzędników jest równie oczywiste, że jeśli część straty uwzględniana jest jeszcze w 2019 r., to wysokość odliczenia – a co za tym idzie i całej straty – można kontrolować do końca 2025 r.
Dla podatników i ekspertów, w tym sędziów WSA i NSA, sprawa tak prosta nie jest. Naczelny Sąd Administracyjny podjął więc uchwałę (sygn. II FPS 4/13), która miała (chyba) rozwiać wątpliwości. Jej lektura nie należy, niestety, do łatwych. Nie pomaga także to, że mówi ona o przedawnieniu w kontekście zobowiązań podatkowych wygasających przez zapłatę. Nie odnosi się więc bezpośrednio (dosłownie) do strat. Co więcej, można bronić poglądu, że interpretacja a contrario uchwały wskazuje, iż jest ona... po myśli fiskusa.
W rezultacie mamy już dwa późniejsze – sprzeczne – wyroki NSA. Pierwszy potwierdza, że urzędnicy mogą weryfikować stratę, o ile nie upłynął termin przedawnienia odnoszący się do rozliczeń za rok, w którym ona powstała. Drugi jest zgodny z poglądami urzędników: weryfikacja jest możliwa, dopóki nie upłynął termin przedawnienia odnoszący się do rozliczeń za rok, w którym po raz ostatni strata została odliczona. Oba orzeczenia podjęli sędziowie, którzy głosowali za wspomnianą uchwałą.
Z jednej strony instytucja przedawnienia powinna być czytelna, spójna i gwarantować pewność prawa, a pięć lat na zbadanie, czy strata została prawidłowo policzona, to dość czasu. Z drugiej – skoro część wykazanej dawniej straty jest elementem rozliczeń za dany rok (nieobjęty jeszcze przedawnieniem), to nic dziwnego, że tak jak wszystkie inne elementy podlega weryfikacji – i może zostać zakwestionowana. Tak czy inaczej ustawodawca (i sąd) musi się na coś zdecydować.
Wątpliwości powinny przemawiać na korzyść podatników (co stanie się normą prawną z początkiem 2016 r.). Sęk w tym, że ani podejmujący uchwałę, ani orzekający później najwyraźniej ich nie mieli. A reszta? Jak to często w prawie podatkowym bywa, niczego nie może być pewna.