Czy niewidomy może wykonać usługi za ponad 195 tys. zł, rencista sprzedawać dziennie 80 ton złomu, a emerytka obracać na koncie 10 mln zł? Fiskus i sądy często kierują się nie tylko literą prawa.
Swobodna ocena dowodów / Dziennik Gazeta Prawna
Paweł Rutowicz menedżer w zespole postępowań podatkowych i sądowych EY / Dziennik Gazeta Prawna
Nie ma dnia, by na sądowej wokandzie nie padł argument o logice, zdrowym rozsądku i życiowym doświadczeniu. W piątek pisaliśmy o sprawie, w której fiskus nie uwierzył, by podatnik wysłał 180 paczek z butami (jak twierdził – tylko wzornikami), a następnie osobiście przejechał 45 tys. kilometrów, żeby je odebrać. Górę wzięły logika i zdrowy rozsądek, co potwierdziły werdykty sądów obu instancji (sygn. akt I FSK 771/14).
Najczęściej argument ten jest podnoszony w sprawach dotyczących wystawiania pustych faktur, z reguły w obrocie paliwami i złomem. Równie często jest przywoływany tam, gdzie w grę mogą wchodzić nieujawnione dochody.
Dlatego za niewiarygodne i sprzeczne z doświadczeniem życiowym fiskus i sędziowie uznali wyjaśnienia podatniczki, która regularnie przez 15 lat, średnio dwa razy do roku jeździła do Niemiec, że za każdym razem dostawała w prezencie pieniądze od obcych ludzi. Nie przekonały też zapewnienia, że oboje z mężem dostawali prezenty od osób odwiedzających ich w Polsce. W sumie bowiem – jak wyliczono – musieliby dostać od obcych sobie ludzi ok. 200 tys. zł (sygn. akt II FSK 529/15).
Na babcię, emeryta i rencistę
Inny podatnik twierdził, że otrzymał 250 tys. zł od babci. Problem polegał na tym, że babcia przez pięć lat żyła w sumie z 33 tys. zł emerytury. Co prawda, przez moment na jej koncie znalazły się darowane rzekomo kwoty, ale – jak stwierdziły sądy – doświadczenie życiowe podpowiada, że wpłaty gotówkowej w banku lub na poczcie może dokonać dowolna osoba. Przy okazji wyszło na jaw, że ogólna kwota uznań i obciążeń na rachunku babci przekroczyła w ciągu trzech miesięcy 10 mln zł. Przez pięć lat babcia została wpisana do rozlicznych umów darowizn, pożyczek i sprzedaży na łączną kwotę 5,8 mln zł (sygn. akt II FSK 1393/15).
W innym wyroku NSA zgodził się z organami podatkowymi, że jednoosobowa firma rencisty, która nie zatrudniała legalnie pracowników, nie mogła dostarczyć dzień po dniu od 50 do 80 tonzłomu (sygn. akt I FSK 598/14).
Urzędnicy i sędziowie nie uwierzyli też, by emeryt ze stuprocentową utratą wzroku mógł wykonać przeglądy i modernizacje klimatyzacji na łączną sumę ponad 195 tys. zł. Zwłaszcza że nie zatrudniał żadnych pracowników ani podwykonawców, a sam porusza się przy pomocy innych osób (sygn. akt I FSK 541/14).
Moce i należyta staranność
Za niewiarygodne urzędnicy i sędziowie uważają więc zeznania o wykonanych usługach transportowych i budowlanych, gdy z materiału dowodowego wynika, że rzekomy wykonawca nie miał żadnych maszyn, sprzętu, pojazdów, nie zatrudniał pracowników ani nie podzlecał usług innym podmiotom (sygn. akt II FSK 1381/13).
Doświadczenie życiowe nie pozwala im też uwierzyć w to, że firma prowadząca sieć salonów fryzjersko-kosmetycznych wykonywała dwie duże inwestycje budowlane (sygn. akt II FSK 1426/13).
Równie nielogiczne i niezgodne z doświadczeniem życiowym jest – zdaniem fiskusa i sądów – to, by przedsiębiorca zawarł umowy na ponad 96 tys. zł bez sprawdzenia kontrahenta, jego możliwości organizacyjnych i technicznych czy ustalenia jego siedziby (sygn. akt II FSK 2914/14).
Albo – jak stwierdził NSA w innym wyroku – by prezes spółki nie mógł wystąpić o duplikaty utraconych faktur, bo – jak twierdził – nie pamięta, od jakich kontrahentów jego firma kupiła towary za ponad 100 tys. zł (sygn. akt I FSK 115/14).
– Nie sposób pominąć tego, że zarząd spółki, regulując wielomilionowe należności na rzecz wystawców faktur, nie wykazał zainteresowania firmami, którym płacił, i nie znał szczegółów dotyczących transakcji, nie znał ludzi, którzy uczestniczyli w dostawach, i nie potrafił podać żadnych bliższych szczegółów, które wskazywałyby, że transakcje wykazane na zakwestionowanych fakturach miały miejsce – stwierdził NSA w sprawie dotyczącej rzekomego obrotu złomem (sygn. akt I FSK 2202/13). Sąd podkreślił, że to jeden z sektorów najbardziej dotkniętych nadużyciami podatkowymi w Polsce. Nie sposób uwierzyć, że spółka nic o tym nie wiedziała – uznał.
Biznes ze stratą i brak pamięci
Logika nie pozwala też organom podatkowym i sędziom przyjąć, że podatnik sprzedaje towary poniżej ceny zakupu.
– To niezgodne z rachunkiem ekonomicznym oraz doświadczeniem życiowym, gdyż poza kosztem nabycia towarów każdy przedsiębiorca, kalkulując cenę sprzedaży, uwzględnia również koszty związane z dostawą oraz sprzedażą, jak również zyski dla firmy – stwierdził NSA w sprawie dotyczącej obrotu dużymi ilościami węgla (sygn. akt II FSK 1233/13). Kierując się doświadczeniem życiowym i logiką, sąd uznał za nieprawdopodobne, aby podatnik nie wiedział o 32 kursach do kopalni, które miały być wykonane jego samochodami.
W innej sprawie, dotyczącej obrotu towarami używanymi, NSA uznał za niemożliwe, aby podatnik w ciągu dwóch lat wykorzystał dla celów prywatnych 3500 sztuk towarów tego samego asortymentu, które następnie sprzedał podczas jednej internetowej aukcji (sygn. akt I FSK 1801/13).
Tak samo NSA i fiskus nie dali wiary twierdzeniom podatnika, że pracownicy jego firmy jeździli w delegacje służbowe do miejscowości położonej na Lazurowym Wybrzeżu, aby zebrać miarodajne informacje dla handlu detalicznego.
– Z reguły miejscowości położone w kurortach wypoczynkowych kierują się zupełnie innymi mechanizmami rynku, które nie mogą znajdować bezpośredniego przełożenia na sprzedaż w zwykłych miejscowościach – zauważył sąd.
Obrót nieruchomościami
Nie zawsze jednak logika i zdrowy rozsądek pozwalają sędziom stanąć po stronie fiskusa. Bywa, że właśnie z tego powodu skłaniają się ku argumentacji podatnika. W sprawie o sygn. akt II FSK 880/13 NSA uznał, że jest całkiem możliwe, aby w ciągu dwóch lat od zbycia nieruchomości podatnik zdecydował się ją odkupić (chodziło o ulgę mieszkaniową). Sąd zwrócił uwagę na to, że nie zawsze zakup innego domu czy mieszkania może dojść do skutku.
– To zależy nie tylko od podatnika, lecz także od woli potencjalnych zbywców – podkreślił.
Trudno każdą sytuację zamknąć w przepis
Odwołanie się do doświadczenia życiowego i zasad logiki wydaje się konieczne tam, gdzie trzeba nadążać za rzeczywistością biznesową. Jest to widoczne zwłaszcza w sprawach, w których niezbędne jest dokładne przejrzenie transakcji celem właściwej oceny stanu faktycznego (np. przy przeciwdziałaniu wyłudzeniom w VAT).
Kij ma jednak dwa końce. Są przypadki, w których zbytnie poleganie na doświadczeniu życiowym może prowadzić do błędnych wniosków. Przykładem może być próba zdefiniowania budynku dla celów podatku od nieruchomości. Pojawiające się w orzecznictwie organów i sądów oceny, że budynkiem może być obiekt, który spełnia taką funkcję (służy do przebywania w nim ludzi) stanową de facto niedozwolone rozszerzenie definicji ustawowej.
Podsumowując, nie można abstrahować całkiem od wiedzy, logiki i doświadczenia życiowego, trzeba przy tym dbać, by nie zastępować prawa wyłącznie tymi zasadami.