Poseł PiS uważa, że nowela przynosi dobre zmiany, ale mogłaby być lepsza. Odpowiednie przepisy Sejm przyjął 9 kwietnia 2015 r., wchodzą one w życie 1 stycznia 2016 r.

- Od lat trwały naciski, np. ze strony ze środowisk związkowych rolników indywidualnych, na to, żeby rolnik nie był skazany na sprzedaż pośrednią swoich produktów, głównie poprzez sklepy wielkopowierzchniowe, które odbierając od rolników towar, często tak naprawdę za bezcen, nierzadko jeszcze płacą z opóźnieniem. Nowa prawo to próba wyjścia naprzeciw potrzebom rolników. Celem jest więc próba zaktywizowania rolników i ich bliskich, i ograniczenia wyzysku przez pośredników, którzy czasem stosują nawet 80-proc. marże - powiedział poseł Prawa i Sprawiedliwości Wiesław Janczyk.

Nowela zakłada między innymi, że przychód ze sprzedaży przetworzonych produktów rolnych z własnego gospodarstwa do wartości 150 tys. euro obłożony będzie podatkiem dochodowym 2 proc. W trakcie prac nad ustawą mniejsi producenci i wspierające ich organizacje, oraz niektórzy posłowie i senatorowie domagali się zwolnienia z podatku przy sprzedaży do kwoty 7 tys. zł.

- Kwota 150 tys. euro, czyli około 600 tys. złotych, przychodu nie jest kompatybilna ze skalą gospodarstw, jaką mamy na Podkarpaciu czy w Małopolsce, gdzie średnia wielkość gospodarstwa wynosi 4 hektary. Trudno sobie wyobrazić, że to gospodarstwo wyprodukuje bez specjalizacji jakąś ofertę, która pozwoli uplasować na rynku towar za 600 tys. złotych" - skomentował Janczyk.

- Mieszkam w Małopolsce, patrzę więc z tej perspektywy. Tu gospodarstwa są niewielkie, więc kwota limitu do 150 tys. euro jest imponująco wysoka. Ale potrafię sobie wyobrazić kolegów parlamentarzystów, na przykład z zachodniej i północnej części Polski, gdzie gospodarstwa są kilkudziesięcio bądź nawet kilkusethektarowe, że podzielali punkt widzenia właścicieli tamtych gospodarstw. Nie chciałbym przeszkadzać nikomu w robieniu uczciwego biznesu, jeżeli będzie przestrzegał zasad - dodał.

Według nowych rozwiązań bezpośrednio sprzedawana żywność musi być w całości wytworzona z produktów z gospodarstwa rolnego, a przy pracy mogą być zatrudnione jedynie osoby zamieszkujące przy danym gospodarstwie rolnym.

- Na razie w praktyce nowe prawo ma dotyczyć sera, kiełbasy, dżemu. Katalog został uwolniony dla tych właśnie podstawowych produktów. Na pewno rolnicy będą domagać się poszerzenia tej listy i będzie trwała batalia o kolejny asortyment, na przykład kiszoną czy krojoną kapustę albo chleb - zaznaczył poseł PiS.

Jak mówił, rzeczywistość pokaże, "czy to się w ogóle przyjmie, jak rolnicy to oszacują".

- Bo są jednak pewne utrudnienia: 2 proc. podatku, nie ma kwoty wolnej, jest wreszcie obowiązek prowadzenia ewidencji, którą niektórzy rolnicy będą odbierać jak szykanę polegającą na próbie uruchomienia ścieżki prowadzącej do wprowadzenia kas fiskalnych do takiego gospodarstwa - ocenił Wiesław Janczyk.

Jak przypomniał, pojawiają się też głosy, że prawo nie reguluje dostatecznie precyzyjnie, czy rolnicy sprzedający bezpośrednio swoje produkty będą rzeczywiście zwolnieni z VAT. W jego ocenie, intencja ustawodawcy jest jednak wyraźna - powinien być tylko jeden podatek.

- Poza tym te 2 proc. w podatku dochodowym to wcale nie jest tak mało, zwłaszcza jeśli mowa o mniejszych gospodarstwach, do tego obowiązek ewidencji. Będą to zapisy, na podstawie których kontrolować taką działalność będą urzędy skarbowe. To może nawet skończyć się nieciekawie dla rolnika, jeśli urząd skarbowy zacznie się przyglądać ewidencji sprzedaży. Ktoś zacznie się rozwijać, specjalizować, uzyska jakiś rynek zbytu, i nie zauważy, że wyszedł poza moce produkcyjne - zauważył.

Dlatego, w jego ocenie, ważna będzie praktyka, jaka wytworzy się na linii rolnik - urząd skarbowy".

- To zadecyduje, czy to nowe prawo rzeczywiście zacznie działać, czy rolnicy będą z niego korzystać i będą uzyskiwać dodatkowe dochody ze sprzedaż bezpośredniej. Ja jednak w to wierzę, taki był cel. A rolnicy, mimo tych wszystkich wątpliwości, też czekali na taką zmianę. To naprawdę powinno ułatwić wielu osobom handel, będą się czuli w prawie - zaznaczył Janczyk.

Podkreślił jednak, że jeśli weźmie się pod uwagę potencjalne skutki budżetowe sprzedaży bezpośredniej, to - w jego ocenie - można było stworzyć lepsze preferencje, nawet obniżyć podatek dochodowy, jeżeli musiałaby być prowadzona ewidencja.

Limit 150 tysięcy euro jest duży i dlatego cała ta sfera, która została +wpuszczona+ do tej ustawy, będzie konkurencją dla przedsiębiorców działających na tym rynku, którzy płacą ZUS, którzy płacą podatki, ale nie mają gospodarstwa. Jeżeli więc rolnicy będą chcieli utrzymania sprzedaży bezpośredniej, będą musieli naprawdę uczciwie ewidencjonować sprzedaż, zwłaszcza, że urzędy skarbowe na pewno skorzystają ze swojego prawa, żeby oszacować wielkość sprzedaży w relacji do możliwości produkcyjnych. Zobaczymy jeszcze, jak się to wszystko przyjmie - podkreślił poseł.

Zaznaczył też, że ustawę będzie można jeszcze zmodyfikować w kierunku uwzględnienia szerszego asortymentu. Także kwota wielkości przychodu - wskazał - już jest przedmiotem dyskusji.

- Osobiście myślę, że za dopuszczenie większej ilości asortymentu rolnicy nawet chętnie zrezygnowaliby z tak wielkiej kwoty przychodu. W mniejszych gospodarstwach jest bardzo różnorodna produkcja, nawet jeśli nie ma dużej skali. I cała ta różnorodność powinna zostać uwzględniona, by aktywizować rolników i ich rodziny. Żeby chcieli produkować i przetwarzać zdrową, dobrą, polską ekologiczną żywność, którą prawdopodobnie niedługo będziemy mogli znaleźć w większej ilości przy gospodarstwach rolnych albo na targach komunalnych - podsumował Wiesław Janczyk.