Od 2012 r. jest problem związany z prawidłowym ustaleniem wysokości odpisu na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych. W praktyce oblicza się go na podstawie przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej w drugim półroczu 2010 r. ogłoszonego przez prezesa Głównego Urzędu Statystycznego.

Takie obliczanie budzi jednak poważne wątpliwości, ponieważ jest niezgodne z definicją tego odpisu. Ustawa z 4 marca 1994 r. o zakładowym funduszu świadczeń socjalnych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 111) w art. 2 pkt 2 ustaliła definicję corocznego odpisu podstawowego jako równowartość dokonanych odpisów na rachunek bankowy funduszu w wysokości określonej w art. 5, na zasadach określonych w art. 6 ust. 2 (konieczność przekazywania w maju i wrześniu kwoty obliczonej zgodnie z art. 5). Natomiast od 2012 r. w akcie tym pojawiały się sukcesywnie art. 5a–5d, i w odniesieniu do kolejnych lat zamrożono wysokość odpisu poprzez odesłanie do przeciętnego wynagrodzenia z II półrocza 2010 r.
Analizując definicję odpisu, mamy jedynie odesłanie do art. 5 ww. aktu, przy czym w tym przepisie nie ma odesłań („...z zastrzeżeniem ...”) do innych przepisów tej ustawy. Czy zatem art. 5a–5d mogą być stosowane? Moim zdaniem nie. Wykraczają bowiem poza zakres definicji corocznego odpisu.
Uważam, że nie jest właściwe interpretowanie tych przepisów, zaczynając od art. 5a–5d ww. ustawy, które odsyłają do art. 5 ust. 2 (o wysokości przeciętnego wynagrodzenia mającego znaczenie dla prawidłowego obliczenia wysokości odpisu), ponieważ każdy akt prawny należy czytać od początku, a nie od końca. Ponadto przepis z rozdziału 2 „Tworzenie Funduszu” nie ma mocy zmieniania definicji ustawowej. Co istotne, taka konstrukcja ustawy jest niezgodna z zasadami techniki prawodawczej.