Ograniczenie zakresu stosowania zasady in dubio pro tributario wyłącznie do wykładni przepisów prawa nadal będzie stawiało podatników w gorszej sytuacji w przypadku sporu z organami podatkowymi - mówi w rozmowie z DGP Monika Bartosiewicz, doradca podatkowy w Rödl & Partner w Warszawie.
Monika Bartosiewicz doradca podatkowy w Rödl & Partner w Warszawie / Dziennik Gazeta Prawna
Prezydencki projekt nowelizacji ordynacji podatkowej oraz niektórych innych ustaw (druk sejmowy nr 3018) opisywaliśmy już wielokrotnie. Jedni go chwalą, inni krytykują twierdząc, że niektóre propozycje to element kampanii wyborczej. Dziś sprawdzimy, czy krytyka jest uzasadniona i dlaczego. Przypomnijmy krótko, co przewiduje ten projekt?
W skrócie przewiduje on wprowadzenie do ordynacji podatkowej zasady in dubio pro tributario, zmiany w przepisach dotyczących przedawnienia zobowiązań podatkowych, rezygnację z konieczności dołączania uzasadnienia do korekty deklaracji, usunięcie przepisu pozwalającego na nadanie nieostatecznej decyzji rygoru natychmiastowej wykonalności, gdy do końca okresu przedawnienia zostało mniej niż 3 miesiące oraz odstąpienie od wydawania postanowień w niektórych przypadkach zaliczenia wpłaty lub nadpłaty na poczet zaległości podatkowej.
Wobec zmian w innych ustawach szczególnie istotna jest propozycja usunięcia obowiązkowej korekty kosztów w przypadku nieuregulowania zobowiązań z obu ustaw o podatkach dochodowych oraz możliwość prowadzenia kontroli także w miejscach przechowywania dokumentacji podatnika.
Czego dotyczy krytyka?
Większość krytyki skierowanej wobec projektu dotyczy jego ograniczonego oddziaływania albo uzasadniona jest tym, że byłaby to kolejna nowelizacja tego aktu prawnego w krótkim czasie. Część praktyków uznaje za celowe poczekanie na kompleksową nowelizację zasad prawa podatkowego, która ma zastąpić obecną ordynację podatkową. W mojej opinii postawa taka wyraża głębokie, aczkolwiek nieuzasadnione przekonanie, że nowa ordynacja podatkowa nie będzie podlegała natychmiastowym zmianom.
To uwagi ogólne, ale które konkretne propozycje są poddawane surowej ocenie?
W odniesieniu do poszczególnych propozycji szczególnie szeroko omawiana jest ta dotycząca wprowadzenia do ordynacji podatkowej zasady in dubio pro tributario. Jest to reguła, którą można wywieźć zarówno z Konstytucji RP, jak i z art. 121 par. 1 ordynacji podatkowej (zasada prowadzenia postępowania w sposób budzący zaufanie do organów podatkowych). Proponowana treść przepisu: „niedające się usunąć wątpliwości co do treści przepisów prawa podatkowego rozstrzyga się na korzyść podatnika” – nie budzi jednak zachwytu. Użycie słowa „wątpliwości”, którym ustawodawca posłużył się także w art. 199a par. 3 ordynacji podatkowej, doprowadzi do tego, że będzie to przepis pusty. Obecnie powołanie się w postępowaniu podatkowym na zasadę in dubio pro tributario powoduje, że organ podatkowy wskazuje, iż nie ma żadnych wątpliwości co do rozumienia danej normy prawnej czy też co do zgromadzonego materiału dowodowego.
Co zatem należałoby zrobić? Czy wystarczy doprecyzować to pojęcie?
W mojej opinii, a także w opinii części składów sędziowskich (np. w wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z 22 lutego 2011 r., sygn. akt II FSK 223/10), powyższa reguła powinna być respektowana również bez jej ujęcia w ordynacji. Niemniej jednak jeśli ma zostać wprost wprowadzona do przepisów, to powinna być na tyle jasna, by organy podatkowe nie mogły unikać jej stosowania. Co zatem można zrobić? Można przykładowo przenieść tę propozycję z art. 2a ordynacji do zasad ogólnych postępowania podatkowego, np. do art. 121 ordynacji. Ograniczenie zakresu jej stosowania wyłącznie do wykładni przepisów prawa nadal będzie stawiało podatników w gorszej sytuacji w przypadku sporu z organami podatkowymi.
Nie tylko wszelkie wątpliwości co do treści przepisów, lecz również związane z materiałem dowodowym oraz ustaleniami faktycznymi winny być interpretowane na rzecz podatników. Zmiana powinna być także przeredagowana w taki sposób, aby wynikała z niej potrzeba przeprowadzenia pełnego procesu wykładni przepisów. Podobny proces jest obecnie stosowany w odniesieniu do ustawy o VAT, której interpretacja musi być zgodna z prowspólnotowym rozumieniem przepisów.
Zaproponowana regulacja zbiera usprawiedliwione słowa krytyki również za brak uwzględnienia w niej płatników i inkasentów.
Jaka jeszcze regulacja się nie podoba?
Zmiany dotyczące przedawnienia zobowiązań, przede wszystkim dotyczące przerywania oraz zawieszenia jego biegu (art. 70 ustawy ordynacji), nie budzą już tylu emocji wśród komentatorów. Niemniej jednak propozycje te powinny być ujednolicone. Wprowadzenie ich w proponowanym kształcie spowoduje, że bieg przedawnienia po przerwaniu z powodu ogłoszenia upadłości trwać będzie 5 lat, natomiast po zastosowaniu środka egzekucyjnego 3 lata. Przy czym sformułowanie użyte w projekcie „przedłużenie terminu przedawnienia nie może być większe niż 3 lata” powodować będzie spory interpretacyjne z tego względu, że ustawa o postępowaniu egzekucyjnym w administracji przewiduje różne środki egzekucyjne, a projekt nie zakłada, że łączny przedłużony termin ma być nie dłuższy niż 3 lata. Taki natomiast zapis proponuje się wprowadzić w odniesieniu do zawieszenia terminu przedawnienia, jeśli w grę wchodziłoby zabezpieczenie wykonania decyzji podatkowej. Usunięcie tej rozbieżności mogłoby faktycznie przyczynić się do skuteczniejszego działania organów podatkowych oraz egzekucyjnych zmierzających do wyegzekwowania zaległości podatkowych.
Jest też propozycja usunięcia braku przedawnienia zobowiązań zabezpieczonych hipoteką lub zastawem skarbowym. Jakie tu czyha zagrożenie?
Rzeczywiście w projekcie proponuje się uchylenie art. 70 par. 8 ordynacji podatkowej (tj. brak przedawnienia zobowiązań zabezpieczonych hipoteką lub zastawem skarbowym). Resort finansów zwraca jednak uwagę na możliwe skutki usunięcia tego przepisu w postaci licytacji nieruchomości jeszcze przed wejściem zmian. Zastrzeżenia te należy ocenić pozytywnie i ograniczyć możliwe negatywne konsekwencje poprzez wprowadzenie przepisów przejściowych. Niemniej jednak sama likwidacja przepisu jest prawidłowym posunięciem, zwłaszcza że wcześniejsza jego wersja została zakwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny.
A co z propozycją rezygnacji z wydawania postanowień w niektórych przypadkach zaliczenia wpłaty na poczet zaległości podatkowej?
To ostatnia z podlegających krytyce propozycji. Zasadniczo miałoby to dotyczyć zaległości, od których nie zostają naliczone odsetki. Zamiast wydawanych obecnie postanowień nie przewidziano jednak instrumentu, dzięki któremu podatnik mógłby mieć kontrolę nad rozliczeniami z fiskusem. Ponadto brak wydania postanowienia powoduje, że podatnik pozbawiony byłby możliwości jego zakwestionowania. Są sytuacje, gdy kwota zobowiązania jest znaczna, niemniej jednak podatnik nie zamierza go regulować, natomiast wnosi zabezpieczenie. W przypadku gdy organ zaliczy dokonaną wpłatę na poczet zaległości i nie wyda postanowienia, podatnik nie ma możliwości wyrażenia skutecznego sprzeciwu. W związku z tym powinno się zrezygnować z takiego brzmienia przepisów.
Może na koniec coś dobrego...
Pozostałe propozycje zawarte w projekcie – zwłaszcza uchylenie przepisów dotyczących korekty kosztów w podatkach dochodowych – spotkały się z pozytywnym przyjęciem. Sam kierunek zmian jest zatem dobry, niemniej jednak wymagają one przeformułowania, a także w niektórych przypadkach wprowadzenia przepisów przejściowych.