Rząd nie ma pomysłu na zreformowanie podatków, mimo że dobre i sprawdzone rozwiązania już u nas funkcjonowały.

■ Czekamy na obiecane przez rząd nowe ulgi rodzinne. Czy rzeczywiście możemy mieć powody do radości?
- Rząd nie ma własnych pieniędzy. Ma tylko te, które zabierze polskim rodzinom, a potem poprzez bardzo kosztowny system administracji publicznej i skarbowej zwróci pomniejszone o koszty związane z taką redystrybucją. Takie przyznawanie ulg ma wyłącznie charakter propagandowy i polskim rodzinom niewiele pomoże. Jeżeli są rodziny wymagające wsparcia, to od tego jest system pomocy społecznej.
■ Co wobec tego należałoby zrobić?
- Zarówno własne doświadczenie, jak i to, co zrobiono w krajach sąsiednich, wskazuje na konieczność radykalnego obniżenia opodatkowania oraz zmiany, a nie reformy systemu podatkowego. Nie można skupiać się wyłącznie na poszczególnych podatkach i kolejnych łatach do systemu.
■ Z pewnością sytuacji nie poprawia ogromna liczba podatków, obecnie mamy w Polsce ponad 115 różnego rodzaju opłat i podatków...
- A i tak 20 proc. wszystkich podatków daje 80 proc. wpływów do systemu finansów publicznych. Jak na tak biedny kraj mamy zdecydowanie nadmierne opodatkowanie. Przekonują się o tym na własnej skórze obywatele, którzy pracowali za granicą i zapłacili tam podatki, a muszą jeszcze w Polsce sporo dopłacać. Nie trzeba znać się na systemie podatkowym i jego stawkach, aby wiedzieć, że w Polsce ciężary są ponad miarę.
■ Twierdzi pan, że podatki dochodowe są złymi podatkami. Co można zatem zaproponować w zamian?
- Podatki dochodowe są szkodliwe i wynikajace z przesłanek ideologicznych. Można powszechnie wprowadzić to, co z dosyć dobrym skutkiem funkcjonowało do początku lat 90., a obecnie funkcjonuje w postaci tzw. podatku Belki, czyli podatku od odsetek od lokat. Proszę zauważyć, że klienci banków mają uprzywilejowaną sytuację. Poborem podatku od odsetek kapitałowych nie obciąża się pojedynczego klienta banku, nie zmusza się go do wypisywania dodatkowego PIT-u, ponieważ to bank dokonuje całej operacji za niego. Dodatkowo łączy się podatki od wszystkich klientów banku w jeden i wysyła się jednym przelewem do jednego urzędu skarbowego.
■ Czy rozwiązanie takie mogłoby funkcjonować w systemie podatkowym?
- Centrum już dawno udowodniło korzyści z wprowadzenia, a raczej przywrócenia podatku od funduszu płac, czyli podatku liniowego, ale zagregowanego. Było już przecież tak, że przedsiębiorstwa w Polsce odprowadzały określony procent podatku od sumy wszystkich wynagrodzień wypłaconych w danym miesiącu. Urząd skarbowy kontroluje jedno przedsiębiorstwo, a nie tłumy ludzi, którzy tam pracują. A zatem było i jest w Polsce rozwiązanie, które jest sprawdzone, łatwe i tanie - zarówno dla podatnika, jak i dla państwa. Mamy co najmniej te same wpływy, ale przy radykalnie niższych kosztach poboru.
■ Podobne problemy widać w podatku od towarów i usług. Czy ten podatek również jest niepotrzebny?
- VAT jest bardzo skomplikowany, a przez to podatny na działania kryminalne i drogi w poborze. W ubiegłym roku Wielka Brytania straciła 12 mld euro na wyłudzeniach tego podatku. W Polsce na 85 zebranych miliardów złotych z tytułu VAT 30 miliardów stanowią koszty jego poboru.
Nie ma żadnego ekonomicznego uzasadnienia dla rozszerzania VAT i wciskania komu się da kas fiskalnych. Należy go ograniczać i stosować formy uproszczone tego podatku, które Unia przecież dopuszcza.
Rozmawiała EDYTA WERESZCZYŃSKA
Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha / DGP