Czy przepisy podatkowe mogą być jasne, precyzyjne i przyjazne? Doświadczenie podpowiada, że nie: nie są takie i próżno szukać przykładów, by kiedykolwiek były. Przedsiębiorcy też są sceptyczni. I bardzo się złoszczą, że wolno idą prace nad nowelizacją, która ma wprowadzić zasadę rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika.
Z drugiej strony oficjalne stanowisko Ministerstwa Finansów nie pozostawia wątpliwości: zaproponowanie takich właśnie regulacji jest celem komisji kodyfikacyjnej, czyli zespołu ekspertów, który – niezależnie od zgłaszanych przez innych pomysłów na poprawki w obowiązującej ustawie – ma przygotować projekt zupełnie nowej ordynacji. Ma ona – jak obiecuje MF – zagwarantować podatnikom odpowiednie prawa i zwiększyć ich poczucie bezpieczeństwa. Jednocześnie ma też zapewnić efektywny (skuteczny i tani) pobór należnych (sic!) podatków.
Nic dodać, nic ująć, ale doświadczenie znowu podpowiada, że trudno wyobrazić sobie ambitniejszy cel. W teorii sprawa jest prosta i MF razem z komisją wyraźnie to sygnalizują: rzecz sprowadza się do odpowiedniego wyważenia interesów podatników i interesu publicznego. Otóż to. Na szali są dobre przepisy, jakość administracji, los podatników i – gdyby brać obietnice poważnie – autorytet tych, którzy zobowiązali się pozytywnie odpowiedzieć na zadane na początku pytanie. Gdy waga przechyli się we właściwą stronę, zasada rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika nie będzie specjalnie potrzebna. Ale dopiero wtedy.