Od wynagrodzenia za wynajem urządzenia przemysłowego należy odprowadzić daninę do polskiego urzędu – konsekwentnie twierdzi fiskus. Przedsiębiorcy protestują, lecz wygrana w sądzie nie jest pewna
Możliwe stawki podatku u źródła przy wynajmie urządzeń przemysłowych / Dziennik Gazeta Prawna
Problem dotyczy art. 21 ust. 1 ustawy o CIT i art. 29 ust. 1 ustawy o PIT. Z obu przepisów wynika, że przedsiębiorca powinien potrącić u źródła (w Polsce) daninę od wypłacanego za granicę wynagrodzenia za użytkowanie urządzeń przemysłowych. Chodzi zarówno o te, które są wykorzystywane do prowadzenia działalności w kraju, jak i używane przy inwestycjach za granicą.
Co do zasady stawka podatku to 20 proc., ale może być mniejsza, jeśli tak wynika z międzynarodowej umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania (od 5 proc. do 10 proc.). Co więcej, niektóre z nich (np. z Francją) przewidują wprost, że wynagrodzenie za użytkowanie urządzeń przemysłowych nie jest należnością licencyjną. To oznaczałoby, że fiskus w ogóle nie ma prawa pobierać od niego podatku u źródła.
Należy tylko pamiętać, że chcąc powołać się na korzystne postanowienia umów międzynarodowych, polska firma musi posiadać certyfikat rezydencji swojego kontrahenta.
Zagraniczne firmy niechętnie jednak przyjmują do wiadomości to, że wypłacany im czynsz ma być pomniejszony o polski podatek. Polscy podatnicy muszą więc udowodnić, że wynajęte urządzenia wcale nie są przemysłowe.
Problem polega na tym, że ustawy podatkowe nie zawierają definicji urządzenia i przemysłu. Nie ma jej także w międzynarodowych umowach o unikaniu podwójnego opodatkowania. Z reguły natomiast wynika z nich, że każde pojęcie budzące wątpliwości powinno być definiowane zgodnie z postanowieniami prawa krajowego.
Po ten argument chętnie sięgają polskie sądy.
Transportowe opodatkowane
Szansy na wygraną nie mają firmy, które wynajęły za granicą urządzenia mogące służyć do transportu. To jedyny taki przypadek, gdy ustawodawca wprost napisał, że są to urządzenia przemysłowe.
Potwierdza to także niedawny wyrok WSA w Szczecinie z 28 stycznia 2015 r. (sygn. akt I SA/Sz 1164/14, nieprawomocny). Chodziło o firmę, która wynajęła naczepę transportową od duńskiego kontrahenta. Identycznie orzekł gorzowski WSA 16 października 2014 r. (sygn. akt I SA/Go 503/14).
Za urządzenia przemysłowe są też uznawane lokomotywy i wagony kolejowe, na co wskazują prawomocne wyroki: szczecińskiego WSA z 22 października 2014 r. (sygn. akt I SA/Sz 288/14) oraz Naczelnego Sądu Administracyjnego z 7 maja 2014 r. (sygn. akt II FSK 1342/12).
Konsekwentny jest też fiskus, na co wskazuje interpretacja dyrektora Izby Skarbowej w Łodzi z 2 stycznia 2015 r. (nr IPTPB3/423-324 /14-4/IR). Chodziło o wynajęte w Holandii naczepy i ciągniki siodłowe.
Spór przy pracach budowlanych
Fiskus nie może być jednak pewny wygranej, gdy spór dotyczy innych urządzeń. Przykładem są koparki gąsienicowe wykorzystywane do prac budowlanych.
Organy podatkowe uważają, że one również spełniają definicję urządzeń przemysłowych. Odwołują się tu do definicji urządzenia, zawartej w „Słowniku języka polskiego” (PWN Warszawa 1992 r.). Wynika z niej, że chodzi o rodzaj mechanizmu lub zespół elementów, przyrządów służących do wykonania czynności, bądź ułatwienia pracy. Fiskus uważa, że definicja ta jest na tyle szeroka, że mieści w sobie wszystkie możliwe urządzenia stanowiące zespół elementów technicznych, a nie tylko te, które są wykorzystywane przy produkcji.
Innego zdania są jednak sądy. Uważają, że koparka gąsienicowa musiałaby być wykorzystywana w przemyśle, aby od wynagrodzenia za jej użytkowanie polski fiskus mógł pobierać podatek. A zgodnie z definicją, zawartą w „Wielkim słowniku języka polskiego” (www.wsjp.pl) przemysł to działalność polegająca na produkcji towarów określonego rodzaju na dużą skalę przy użyciu maszyn. Zdaniem sądów skoro koparki gąsienicowe są wykorzystywane w budownictwie, to nie służą do celów przemysłowych. Potwierdza to prawomocny wyrok WSA we Wrocławiu z 5 lipca 2014 r. (sygn. akt I SA/Wr 760/14), będący konsekwencją wcześniejszego, korzystnego dla podatnika, orzeczenia NSA (sygn. akt I FSK 820/12).
Z fiskusem wygrali także przedsiębiorcy wypłacający wynagrodzenie za użytkowanie oczyszczalni ścieków. Poznański WSA w nieprawomocnym wyroku z 31 marca 2014 r. (sygn. akt I SA/Po 844/13) orzekł, że nie jest ona urządzeniem przemysłowym, skoro służy usuwaniu ścieków produkowanych przez osoby fizyczne.
Po stronie podatników stanął także warszawski WSA w prawomocnym wyroku z 8 października 2012 r. (sygn. akt III SA/Wa 2973/11). Sprawa dotyczyła m.in. kontenerów przemysłowych.
Potrzebna jest interpretacja
Zdaniem Józefa Banacha, radcy prawnego w In Corpore Banach Szczepanik Partnerzy, potrzebna jest w tej sprawie interpretacja ogólna. Ekspert przyznaje jednak, że więcej argumentów jest po stronie fiskusa. Jeśli wziąć pod uwagę tzw. kontekst, w tym wskazówki interpretacyjne zawarte w komentarzu do modelowej konwencji OECD, jak też praktykę międzynarodowego prawa podatkowego, to można dojść do wniosku, że opodatkowane powinno być wynagrodzenie za używanie urządzeń wykorzystywanych w szeroko pojętej działalności przemysłowej, handlowej lub naukowej, a tym samym również w działalności budowlanej, transportowej itp.
Z drugiej strony, już w 1992 r. z modelowej konwencji OECD wykreślono, jako nieracjonalny, zapis o opodatkowaniu u źródła urządzeń przemysłowych.
Polska zastrzegła sobie jednak, że w podpisywanych przez nasz kraj umowach podatkowych, tego rodzaju należności mogą być nadal opodatkowywane jako należności licencyjne – przypomina Józef Banach.
Sprawdzać kontrahenta
Bartosz Głowacki, doradca podatkowy w MDDP, radzi, aby przedsiębiorca w pierwszej kolejności sprawdzał, czy kraj jego kontrahenta w ogóle zawarł z Polską umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania i czy pozwala ona na opodatkowanie u źródła urządzeń przemysłowych. Jeśli umowa tego nie przewiduje (np. z Luksemburgiem, czy z Francją), a zagraniczny kontrahent wyśle certyfikat rezydencji, to – zdaniem eksperta – polski fiskus nie ma podstaw do żądania daniny u źródła.
W innym przypadku lepiej, żeby polska firma, kierując się zasadą ostrożności, potrąciła podatek – uważa ekspert.