Celnicy zamierzają wziąć pod lupę przedsiębiorców wynajmujących powierzchnię właścicielom nielegalnych automatów do gier. Chyba że plany pokrzyżuje im wkrótce Trybunał Konstytucyjny
O zamiarze karania wynajmujących poinformował szef Służby Celnej Jacek Kapica podczas niedawnego posiedzenia sejmowej komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki. Za uczestnictwo w procederze grozi 12 tys. zł kary.
Za półtora tygodnia ustawą o grach hazardowych zajmie się w pełnym składzie Trybunał Konstytucyjny. Na rozpatrzenie czeka kilkadziesiąt pytań prawnych dotyczących tej ustawy, ale na początek – 11 marca – TK rozpatrzy dwa z nich: Naczelnego Sądu Administracyjnego z 14 stycznia 2014 r. (sygn. akt P 4/14) i Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe z 8 stycznia 2014 r. (sygn. akt P 6/14).
Wątpliwe przepisy
Ustawa o grach hazardowych budzi emocje od ponad pięciu lat, kiedy to uchwalona w wielkim pośpiechu w listopadzie 2009 r. wprowadziła od 2010 r. zakaz urządzania gier na automatach o niskich wygranych poza kasynami. W innych miejscach mogą być organizowane tylko na podstawie zezwoleń wydanych do końca 2009 r. na okres sześciu lat. Ostatnie z nich wygasną z końcem grudnia 2015 r.
Broniąc się przed tym, branża hazardowa zarzuciła polskiemu ustawodawcy, że nie powiadomił Komisji Europejskiej o planowanym wprowadzeniu nowych przepisów.
W sporze nie pomógł Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej 19 lipca 2012 r. (C-213/11, C-214/11, C-217/11). Rozstrzygnięcie pozostawił polskim sądom, a te zaczęły orzekać różnie. Jedne były zdania, że Polska powinna była powiadomić Komisję, a skoro tego nie zrobiła, to zakaz urządzania gier na automatach poza kasynami nie obowiązuje (tak np. Sąd Najwyższy w postanowieniu z 27 listopada 2014 r., sygn. akt II KK 55/14). Inne orzekały przeciwnie (np. Sąd Okręgowy w Suwałkach 15 stycznia 2015 r., utrzymując w mocy wyrok sądu I instancji o sygn. akt II Ka 397/14).
Ministerstwo Finansów od początku uważa, że ustawa jest aktem obowiązującym i że należy ją stosować tak długo, jak długo jej przepisy nie zostaną uchylone lub unieważnione przez Trybunał Konstytucyjny. Dlatego resort uznaje działania celników, którzy konfiskują nielegalne urządzenia, za prawidłowe. I co więcej – skuteczne. Z danych MF wynika, że w 2009 r. na rynku było 50 tys. automatów, natomiast w 2015 r. już tylko 4–5 tys. Liczba ta dotyczy urządzeń działających legalnie. Tych nielegalnych jest – według statystyk policji – ok. 15 tys.
Zejdą do podziemia
Podczas posiedzenia 4 lutego 2015 r. sejmowej komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki wiceminister Kapica stwierdził, że nielegalny hazard zejdzie do podziemia.
– Właściciele automatów zejdą z nimi do piwnicy lub do totalnego podziemia. Takie działania będą podejmowane jeszcze w tym roku – oświadczył szef Służby Celnej.
Zapowiedział karanie wszystkich, którzy uczestniczą w procederze, choćby pośrednio, w tym również osób wynajmujących lokale lub powierzchnię na potrzeby tego rodzaju działalności.
– Kara obejmuje nie tylko przestępcę, który może się tym nie przejąć, ale również wynajmującego lokal, np. przy głównej ulicy miasta. Będzie musiał on ponieść karę 12 tys. zł – zagroził wiceminister.
Podstawa takiego karania ma być art. 89 ustawy o grach hazardowych. Wynika z niego, że karze pieniężnej podlega m.in. urządzanie gier hazardowych bez wymaganej rejestracji automatu.
W odpowiedzi na pytanie DGP Ministerstwo Finansów wyjaśniło, że karze podlega urządzający, którym jest nie tylko właściciel automatu, lecz także inna osoba zaangażowana w udostępnienie automatu, zarządzanie nim, czy też osoba, która czerpie z tego procederu korzyści.
Działania pozorne
Sceptycznie co do skuteczności działań resortu w walce z jednorękimi bandytami podchodzi Sławomir Siwy, przewodniczący Związku Zawodowego Celnicy PL. Jego zdaniem zepchnięcie automatów do podziemia nie oznacza, że hazardu nie będzie.
– Byłoby to tylko uspokojenie sumienia Ministerstwa Finansów, jednak obłudne, gdyż ze świadomością, że hazard jest, tylko nie bije po oczach obywateli, którym będzie można wtedy mówić: patrzcie, tak jak zapowiadaliśmy, zlikwidowaliśmy hazard – komentuje przewodniczący.
Według niego lepiej byłoby uregulować ten rynek i zasilać budżet państwa kilkoma miliardami rocznie, niż udawać, że hazardu nie ma.
– Dzisiaj, kiedy najtęższe umysły w TK, SN i NSA zastanawiają się, jak wybrnąć z problemu pochopnego wprowadzenia przepisów bez ich notyfikacji, działania MF powinny być podejmowane roztropnie – dodaje Sławomir Siwy.
W jego przekonaniu jest odwrotnie – MF działa chaotycznie i emocjonalnie.
– Może to się skończyć katastrofą dla budżetu i kompromitacją Polski na arenie międzynarodowej – przestrzega przewodniczący.
Na posiedzeniu komisji 4 lutego Jacek Kapica poinformował, że obecnie prowadzona jest notyfikacja, której celem jest nadrobienie zaległości z 2009 r.