Lokalne władze planują wiosenne kampanie zachęcające do rozliczania podatku w miejscu zamieszkania
Zamierzają zebrać więcej pieniędzy niż przed rokiem. Warszawa liczy, że do jej kasy z tytułu podatków wpłynie o 274 mln zł więcej niż w 2014 r., Kraków spodziewa się wzrostu o niecałe 80 mln zł, a Wrocław – o blisko 65 mln zł. Te założenia nie dziwią ekonomisty Andrzeja Sadowskiego z Centrum im. Adama Smitha. – Miasta zakładają, że coraz większa liczba osób przyjezdnych, skuszona np. brakiem dyskryminacji przy rekrutacji do przedszkoli czy rabatami na komunikację miejską, zdecyduje się na zmianę miejsca rozliczania się z fiskusem – wyjaśnia.
Samorządowcy w całej Polsce zaczynają myśleć nad kampaniami zachęcającymi mieszkańców do rozliczania PIT w miejscu zamieszkania. Ponieważ oznacza to konkurowanie o podatników między sobą, nie wszystkie lokalne władze chcą zdradzać szczegóły. – Trwają jeszcze ustalenia związane z budżetem kampanii i jej przebiegiem. Będziemy chcieli położyć nacisk na nowe kanały komunikacji i intensyfikację działań w dwóch ostatnich tygodniach przed upływem terminu rozliczeń podatkowych – zapowiada Filip Szatanik z krakowskiego magistratu. Równie enigmatycznej odpowiedzi udzielają władze Warszawy. Wiadomo jedynie, że prace wciąż trwają, a kampania ruszy dopiero w kwietniu.
Nieco więcej mówią nam wrocławscy urzędnicy. Stolica Dolnego Śląska planuje drugą edycję kampanii „Rozlicz PIT we Wrocławiu – korzystaj ze swoich pieniędzy”, której towarzyszy loteria z nagrodami. – Można wygrać samochód marki Skoda Octavia Ambition lub jeden z 10 tabletów – tłumaczy Małgorzata Krzeszowska z urzędu miasta w stolicy Dolnego Śląska. I przekonuje, że prowadzenie kampanii promocyjnych jest opłacalne. W zeszłorocznej loterii wzięło udział 19 tys. osób. – Po pierwszej edycji kampanii Wrocław zyskał około 2,6 tys. nowych podatników, dzięki którym do budżetu miasta wpłynęło dodatkowo 5,2 mln zł – wylicza Małgorzata Krzeszowska. Dla porównania koszt przeprowadzenia kampanii to zaledwie 200 tys. zł.
Z kolei toruńska kampania kosztowała tylko 31 tys. zł. Tyle były warte nagrody (m.in. telewizor 3D, laptop i aparat fotograficzny), prowadzenie kampanii informacyjnej i ulotki. Efekt? W 2014 r. dochody z PIT wyniosły 212,6 mln zł, podczas gdy rok wcześniej – 203,7 mln zł. Tym razem miasto zdecydowało się na eksperyment. – W tym roku akcja konkursowa się nie odbędzie. Chcemy przeanalizować, ilu podatników nam przybyło. Zobaczymy, jak będą wyglądać wpływy tegoroczne bez kampanii, i porównamy wyniki z ubiegłym rokiem, gdy akcja została przeprowadzona – zapowiada Aleksandra Iżycka z Urzędu Miasta Torunia.
Z kolei Bydgoszcz jest sceptycznie nastawiona do takich akcji promocyjnych. – W przeszłości współpracowaliśmy z innymi organizacjami w celu promocji rozliczania się w Bydgoszczy. Skuteczniejsza okazała się współpraca z okolicznymi gminami, polegająca na ich udziale np. w kosztach komunikacji publicznej. Uważamy, że konieczne są nowe przepisy, które pozwolą rozliczać się częściowo w miejscu zamieszkania, a częściowo w miejscu pracy – argumentuje Piotr Kurek z urzędu miasta. Andrzejowi Sadowskiemu podoba się takie podejście. – Kampanie są konsekwencją absurdalnego systemu podatkowego, który siłą przywiązuje obywatela do ziemi, jak za czasów PRL – uważa ekspert Centrum im. Adama Smitha.