Funkcjonariusze celni, którym branża hazardowa zarzuca przekroczenie uprawnień przy konfiskacie automatów, nie zostaną ukarani
Zdecydowały o tym na razie kwestie formalne. Z tego powodu Sąd Rejonowy w Koninie odmówił 20 listopada 2014 r. wszczęcia postępowania wobec trzech celników, którzy zabrali jednej z firm hazardowych dwa automaty, zwane potocznie jednorękimi bandytami. Funkcjonariusze kierowali się tym, że od 2010 r. gra na takich urządzeniach jest dozwolona tylko w kasynach lub jedynie na podstawie zezwoleń wydanych do końca 2009 r.
Branża hazardowa podważa obecny zakaz. Twierdzi, że polski rząd powinien najpierw powiadomić Komisję Europejską o zamiarze jego wprowadzenia. A skoro tego nie zrobił, to przepis nie powinien być stosowany.
Wniesione do konińskiego sądu oskarżenie miało charakter subsydiarny ze względu na wcześniejszą odmowę wszczęcia postępowania przygotowawczego przez prokuratora (jako oskarżyciela publicznego). Sąd Rejonowy Koninie nie wszczął jednak postępowania w tej sprawie z powodów formalnych.
Krzysztof Budnik, adwokat z kancelarii Budnik Posnow & Partnerzy, wyjaśnia, że subsydiarny akt okskarżenia jest swoistą skargą na odmowę wszczęcia lub umorzenie postępowania przygotowawczego przez prokuratora. Może być jednak wniesiony dopiero wtedy, gdy prokurator powtórnie odmówi wszczęcia postępowania lub je umorzy. Z ustnego uzasadnienia SR w Koninie wynika, że odmowa sądu wynikała właśnie z niedopełnia tego warunku – akt oskarżenia był przedwczesny. Natomiast nie jest ona równoznaczna z merytoryczną oceną zarzutów podniesionych w oskarżeniu – podkreśla adwokat. Zwraca uwagę, że na tym etapie sąd nie ocenia ich zasadności.
Według resortu funkcjonariusze nie mają możliwości dowolnego interpretowania przepisów. Wskazuje, że potwierdziły to sądy okręgowe: w Poznaniu, Suwałkach i Białymstoku. Oddaliły one pozwy o odszkodowania składane przez organizatorów nielegalnych gier na automatach. Także Sąd Najwyższy stwierdził, że przepisy trzeba stosować do czasu ich uchylenia przez Trybunał Konstytucyjny (postanowienie z 28 listopada 2013 r., sygn. akt I KZP 14/13 oraz I KZP 15/13).
– Sądy faktycznie tak orzekają, próbując naprawić błędy ustawodawcy – przyznaje Krzysztof Budnik. Jego zdaniem nie uwzględniają jednak zasady, że w razie kolizji prawa krajowego z unijnym stosuje się bezpośrednio dyrektywę.
– Odmienne stanowisko powoduje naruszenie prawa wspólnotowego i naraża państwo na skargi do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej za niewykonywanie jego wyroków – twierdzi rozmówca.