Zwykle czekamy na to, czy Trybunał Konstytucyjny orzeknie, że jakaś regulacja jest niezgodna z ustawą zasadniczą. Jednak w postępowaniach przed NSA nie mniejszą wagę mają i zapewne będą mieć inne wyroki: interpretacyjne. Czyli takie, w których TK nie uznaje wprawdzie samych przepisów za wadliwe, ale podpowiada, jaki sposób ich odczytania jest (albo jaki nie jest) właściwy.
Krzysztof Jedlak, szef Gazety Prawnej / Dziennik Gazeta Prawna
Takie orzeczenia nie są rzadkością, ostatnie przypomnieliśmy w czwartek, a szczególnie znanym przypadkiem z ostatnich miesięcy jest rozstrzygnięcie dotyczące imprez integracyjnych jako źródła nieodpłatnych świadczeń dla uczestników. Przepis jest zgodny z konstytucją, ale „rozumiany w ten sposób”... Czyli należy go czytać odpowiednio, a nie tak jak robił to zazwyczaj fiskus. Wprawdzie doktryna rozróżnia i spiera się o znaczenie afirmatywnych i negatywnych wyroków interpretacyjnych (czyli wskazujących, jakie rozumienie regulacji jest niezgodne z konstytucją), ale NSA, zdaje się, odniósł się do wszystkich (zobaczymy, co napisze w uzasadnieniu).
Powiedział wyraźnie, i miejmy nadzieję będzie się tego trzymał – a w razie potrzeby podejmie uchwałę – że wykładnia trybunału różniąca się od przyjętej w danej sprawie przez administrację może być, mimo że same regulacje nie zostały zakwestionowane, podstawą wznowienia postępowania i żądania zwrotu nadpłaconego podatku (art. 74 ordynacji). Abstrahując od argumentów podanych przez NSA i odwołujących się do potrzeby zrównania skutków interpretacyjnych wyroków TK i Trybunału Sprawiedliwości UE, warto zauważyć jeszcze jedno. Wyobraźmy sobie identyczne sprawy, z których jedna prawomocnie została rozstrzygnięta (a zastosowana wykładnia odbiegała rażąco od wygłoszonej później przez trybunał), a druga nie. Gdybyśmy przyjęli inny niż NSA punkt widzenia, z tą pierwszą niezależnie od woli podatnika nie można by nic zrobić. Ta druga zakończyłaby się zapewne po myśli zainteresowanego. Bliższe idei państwa prawa (choć nie interesom fiskusa) jest podejście, że jednak w takich samych sprawach bez względu na upływ czasu rozstrzygnięcie powinno być jednakowe – i w obu wypadkach podjęte w myśl przepisów interpretowanych zgodnie z konstytucją.
NSA, formułując swoje stanowisko, powiedział coś zupełnie innego niż swego czasu Sąd Najwyższy w uchwale. Jak się wydaje, w przypadku orzeczenia SN kluczowe znaczenie miał argument, że trybunał przed laty został pozbawiony kompetencji do ustalania powszechnie obowiązującej wykładni ustaw. W rezultacie konstytucja oraz art. 4011 k.p.c. nie dają podstaw do wznowienia postępowań na podstawie innych orzeczeń TK niż „stwierdzających niezgodność z konstytucją aktu normatywnego”. SN ma bardzo ważkie argumenty w ręce, co jest osobnym tematem. NSA w pewnym sensie poszedł na skróty: uznał, że czegoś trzeba się trzymać i że w takim razie wykładnia TK jest ważniejsza niż inne. Podatnicy na tym skorzystają. I w tym wypadku to jest najważniejsze.