Już za miesiąc do Sejmu może trafić nowelizacja ordynacji podatkowej. Ale zdaniem przedsiębiorców skutki jej wprowadzenia będą dla nich niekorzystne
Ministerstwo Finansów coraz częściej odmawia wydania interpretacji / Dziennik Gazeta Prawna
W Polsce problemem przedsiębiorców jest złożoność przepisów podatkowych. Możliwość uzyskania interpretacji ministra finansów jest jedynym pozytywem w naszym skomplikowanym systemie – uważa Przemysław Pruszyński, ekspert podatkowy Konfederacji Lewiatan.
O tym, że system nie jest przyjazny dla przedsiębiorców, przekonywać nie trzeba. W najnowszej edycji opracowywanego co roku przez Bank Światowy i firmę doradczą PwC rankingu PayingTaxes, który ocenia przyjazność rozwiązań podatkowych, Polska awansowała o jedną pozycję. Teraz jesteśmy na miejscu 113. wśród 189 państw świata. Trudno szczycić się takim wynikiem.
Właśnie dlatego możliwość uzyskania odpowiedzi na oficjalnie zadane pytanie dotyczące interpretacji przepisów podatkowych jest tak cenna dla biznesu. Przedsiębiorca zapewnia sobie dzięki temu bezpieczeństwo, bo postępując zgodnie z ministerialną interpretacją, nie naraża się na negatywne konsekwencje. – Problemem jest rozbieżność tych interpretacji. Wynika ona stąd, że są wydawane przez pięć działających w imieniu ministra Krajowych Informacji Podatkowych – dodaje Pruszyński. Efekt jest taki, że dwóch podatników, których sytuacja jest taka sama, dostaje z dwóch różnych źródeł dwa różne rozstrzygnięcia. – Do takich sytuacji dochodzi nagminnie – wskazuje Sebastian Brański, rzecznik Federacji Małych i Średnich Przedsiębiorstw. – Zdarza się nawet, że przedsiębiorca otrzymuje jedną ministerialną interpretację, a gdy po kilku latach pyta o interpretację tego samego przepisu w odniesieniu do analogicznej sytuacji, dostaje już zupełnie inne rozstrzygnięcie, mimo że żadnej zmiany prawa w tym zakresie nie było – mówi.
W opinii Michała Borowskiego, eksperta podatkowego BCC i starszego menedżera w firmie Crido Taxand, choć sytuacja się stopniowo poprawia, to wciąż jest daleka od ideału. Ekspert wskazuje na to, że ministerstwo aktywniej niż wcześniej weryfikuje interpretacje wydawane przez pięć powołanych do tego ośrodków i eliminuje te z rozstrzygnięć, które nie są zgodne z linią resortu.
– Wcześniej podatnicy niejednokrotnie decydowali się na zakładanie firm w obszarze działalności konkretnej Izby Skarbowej, która miała określone stanowisko dotyczące interesujących przedsiębiorcę kwestii podatkowych. Teraz już jest to zjawisko występujące rzadziej – twierdzi Borowski.
Problemów z interpretacjami indywidualnymi jest więcej. Ośrodki, które są powołane do wydawania interpretacji w imieniu ministra finansów, zapominają np., że powinny uwzględniać w swoich rozstrzygnięciach orzecznictwo zarówno krajowe, jak i to na poziomie UE. – Ministerstwo dąży do tego, żeby takie sytuacje się nie zdarzały, ale wciąż ma to miejsce. Docierają do mnie także sygnały, że niektóre z indywidualnych interpretacji nie są publikowane, co oczywiście utrudnia znalezienie sprzecznych rozstrzygnięć – podkreśla ekspert Lewiatana.
Porażką okazał się pomysł wydawania interpretacji ogólnych na wniosek podatnika. W większości przypadków takie wnioski w ogóle nie są rozpatrywane, bo odrzuca się je z przyczyn formalnych. – W pierwszym okresie na kilkaset pism etap formalnej weryfikacji przeszło tylko jedno – przypomina ekspert BCC. Podatnicy sparzyli się na takim rozwiązaniu i składają coraz mniej tego typu wniosków.
– Bez wątpienia rozbieżności w interpretacjach podatkowych w największym stopniu dotykają mikroprzedsiębiorstw (zatrudniających do 9 osób) oraz małych firm (do 50 pracowników). Większe firmy albo korzystają na stałe z usług kancelarii prawniczych i doradców podatkowych, albo dysponują własnymi działam i odpowiedzialnymi za tego rodzaju kwestie. Często spory natury prawnej mają „wliczone w koszty” – uważa Sebastian Brański.
W przypadku małego biznesu, ze względu właśnie na skalę jego działalności, nawet jednokrotne zastosowanie złej (czyli niezgodnej z intencją władz podatkowych) interpretacji przepisów może oznaczać bankructwo.
Ministerstwo Finansów planuje zmiany w ordynacji podatkowej, których deklarowanym celem jest poprawa sytuacji podatników. Konsultacje w tej sprawie już się zakończyły i w przyszłym miesiącu projekt może trafić do Sejmu.
– Projekt nowelizacji ma pewne korzystne dla przedsiębiorców zmiany ułatwiające kontakt z urzędem skarbowym, jak znaczne rozszerzenie możliwości elektronicznego korespondowania – uważa Michał Borowski z BCC. Ale zaraz dodaje: – Wydaje się, że więcej jest zmian na minus.
O tym, że w nowelizacji jest więcej wad niż zalet, przekonani są również inni nasi rozmówcy. – Ma być rozszerzona możliwość korzystania z instytucji interpretacji ogólnej, która została wprowadzona w 2012 r. Obecnie to na przedsiębiorcy spoczywa ciężar dotyczący zebrania i przekazania ministerstwu wszelkich informacji dotyczących rozbieżności indywidualnych interpretacji podatkowych. Dotychczas na blisko 200 wniosków o wydanie takich ogólnych rozstrzygnięć ministerstwo pozytywnie odpowiedziało zaledwie na dziewięć – wskazuje Sebastian Brański z Federacji Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Ale i on jest krytyczny: – Jest wiele fatalnych rozwiązań, choćby klauzula przeciwko unikaniu opodatkowania, która może być batem służącym do prześladowania małych i średnich przedsiębiorstw.
– Ministerstwo Finansów próbuje przedstawić tę nowelizację jako uproszczenie funkcjonowania administracji podatkowej, ale jeśli gdziekolwiek wprowadza ona ułatwienia procedur, to są to ułatwienia dla tej administracji, a nie dla podatnika. Dla biznesu lansowane zmiany są nie tylko niekorzystne, ale wręcz szkodliwe, choćby w kwestii interpretacji podatkowych – mówi z kolei Przemysław Pruszyński z Lewiatana. W jego opinii działania resortu finansów zmierzają ku temu, by zmarginalizować lub nawet zupełnie rozmontować instytucję interpretacji podatkowych. – Jedna ze zmian polega na tym, że jeśli podatnik występuje o indywidualną interpretację w sprawie, w jakiej wcześniej wydano rozstrzygnięcie ogólne, nie ma szans na uzyskanie odpowiedzi ministra. To oznacza wielki regres. Dziś bowiem podatnik może iść do sądu, jeśli uważa, że indywidualna interpretacja, jaką otrzymał, jest sprzeczna z prawem. Jeśli sąd przyzna mu rację, dany przepis może stosować zgodnie z własnym rozumieniem. Po wejściu w życie nowelizacji to prawo zostanie odebrane podatnikowi – wyjaśnia ekspert.