Koalicja chciałaby wykonać gest pod adresem najbiedniejszych. Stąd pomysł zwiększenia kwoty wolnej od podatku, o którym mówił w rozmowie z DGP wicepremier Janusz Piechociński. Jego genezą jest niska inflacja, co zapowiada niską waloryzację rent i emerytur. Jednak są to zmiany korzystne dla gospodarki i podatników, lecz kosztowne dla budżetu.
Jak powinna rosnąć kwota wolna, by dorównać waloryzacji najniższych emerytur / Dziennik Gazeta Prawna

Na zwiększeniu kwoty wolnej skorzystaliby nie tylko emeryci i renciści, ale wszyscy podatnicy. Policzyliśmy, jakie mogliby mieć z tego korzyści. Podstawą obliczeń było szacowanie przez rząd kosztów kwotowej podwyżki najniższych emerytur o 10, 20 i maksymalnie 35 zł, co opisywaliśmy na łamach DGP. Przeliczyliśmy podwyżki o takie kwoty na sumy odpowiadające uldze podatkowej wynikającej z kwoty wolnej.

Kwota wolna od podatku obecnie wynosi 3091 zł, dzięki czemu nie płacimy 556 zł podatku w ciągu roku, czyli ponad 46 zł miesięcznie. Jak wynika z naszych wyliczeń, równowartością podwyżki o 10 zł miesięcznie byłoby zwiększenie zwolnienia z podatku od kwoty wolnej do 676 zł. Z kolei dla 20 zł podwyżki byłoby to 796, a dla 35 zł niemal 1000 zł. Na takie korzyści mogliby liczyć podatnicy, gdyby koalicja zdecydowała się na któryś z tych wariantów.
Waloryzacja wyliczona w marcu przyszłego roku wyniesie zapewne między 0,6 a 0,8 proc. To oznacza, że emerytura minimalna wzrosłaby od 5 do 7 zł. Faktycznie utrzymanie obecnego mechanizmu waloryzacji nie oznacza tragedii. Ceny bowiem nie rosną.
Politycy boją się jednak reakcji 9, milionów emerytów w roku wyborczym. Stąd poszukiwania innych rozwiązań. Dodatkowym argumentem jest to, że kwota wolna, podobnie jak próg podatkowy nie była waloryzowana od 2009 r., a wcześniej była zwiększana co rok.
– Można się było spodziewać takich planów. Taka jest specyfika roku wyborczego – kwituje zapowiedzi wicepremiera Piechocińskiego Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.
Zmiany kwoty wolnej mogą się okazać dla budżetu bardziej kosztowne od zmian mechanizmu waloryzacji emerytur. Rząd w dotychczasowych, już nieaktualnych prognozach – założył, że waloryzacja w 2015 r. wyniesie 2,2 proc. (budżet musiałby wydać 3,5 mld zł). Ale jeśli będzie niższa, tak jak napisaliśmy między 0,6 a 0,8 proc., to koszty budżetowe całej operacji wyniosłyby między 1 mld a 1,3 mld zł.
Najtańszy wariant podwyżki kwoty wolnej o 10 zł miesięcznie kosztowałby budżet 2,8 mld zł. Czyli byłby nieco droższy niż pierwotnie założone koszty waloryzacji. Wariant, gdy zysk podatnika na podwyższeniu kwoty wolnej wynosi 35 zł miesięcznie, kosztowałby budżet 10 mld zł.
Koszty to największy kłopot w przyjęciu takiego rozwiązania. Dlatego entuzjazmem do pomysłu nie pała resort finansów, który szykuje się właśnie do obniżki prognoz wzrostu PKB na przyszły rok. Ministerstwo niechętnie patrzy na wszystkie ruchy zwiększające wydatki lub obniżające dochody.
Z kolei zdaniem ekonomistów podwyżka kwoty wolnej nie musi być złą informacją dla budżetu i gospodarki. To, co budżet straci na niższych wpływach z podatków dochodowych, przynajmniej w części odbierze w VAT i akcyzie. Zwiększenie kwoty wolnej oznacza wzrost dochodów do dyspozycji gospodarstw domowych. Dochodów, które pójdą w znacznej większości na bieżące wydatki. – W sumie budżet nie musi dużo stracić na całej operacji. Poza tym rząd może się dodatkowo zabezpieczyć przed przyszłorocznymi napięciami. Skoro w tym roku deficyt będzie niższy o około 10 mld zł od planowanego, to może już teraz prefinansować część przyszłorocznych wydatków – mówi Maliszewski.
O tym, że zwiększenie kwoty wolnej nie byłoby poważnym ciosem dla budżetu, za to przełożyłoby się na wzrost konsumpcji – przekonany jest Tomasz Kaczor, ekonomista Banku Gospodarstwa Krajowego. – Wielkość kwoty wolnej jest szczególnie ważna dla najmniej zarabiających. Jej zwiększenie będzie dla nich szczególnie mocno odczuwalne i niemal w całości przełoży się na wzrost ich wydatków. Bo ci ludzie nie oszczędzają – mówi Kaczor.
Ten konsumpcyjny impuls wcale nie musi być silny. Jeśli dzięki zwiększeniu kwoty wolnej gospodarstwa domowe dysponowałyby dodatkową kwotą rzędu 3 mld zł (jak policzyliśmy w naszym wariancie minimum), wzrost ich dochodów do dyspozycji będzie rzędu 0,3 proc.