Tegoroczne samorządowe zestawienia brały pod uwagę spadek wpływów podatkowych w 2012 r. Mimo to w wielu przypadkach pieniędzy jest zdecydowanie mniej, niż zakładano.
Łączne dochody samorządów mają być w tym roku wyższe o ok. 9 mld zł niż w 2012 r. i powinny wynieść 189 mld zł. Takie są plany. Niektóre największe miasta informują o dobrym wykonaniu budżetu po pięciu miesiącach (styczeń – maj), ale przyznają, że wynika to z tego, że bardzo ostrożnie szacowały tegoroczne wpływy. Większość przyznaje, że już teraz ich sytuacja finansowa nie wygląda dobrze, a jeśli koniunktura w gospodarce się nie poprawi, to trudno liczyć na realizację prognoz. Zagrożone są bowiem wpływy z PIT, CIT, PCC oraz ze sprzedaży gminnego majątku. Czarny scenariusz oznacza zaś szukanie oszczędności w wydatkach i ewentualnie cięcia lub przesunięcie inwestycji na kolejny rok.
Dziennik Gazeta Prawna

Mniejszy strumień pieniędzy

Wpływy z PIT i CIT, które trafiają do budżetu państwa, przekładają się na dochody samorządów, ponieważ otrzymują one część tych pieniędzy. Innymi słowy, jeśli mniej jest w kasie państwa, to automatycznie mniej dostają gminy.
Z szacunkowych danych o wykonaniu budżetu państwa w okresie styczeń – maj 2013 r. wynika, że wpływy z CIT wyniosły prawie 11 mld zł, czyli 37,1 proc. planu na cały rok (29,6 mld zł), a z PIT – 16 mld zł, czyli 37,5 proc. planu (42,9 mld zł). W ubiegłym roku po pięciu miesiącach wpływy z CIT udało się zrealizować w 48 proc., a z PIT w 38 proc. Było to odpowiednio 12,8 mld zł oraz 15,5 mld zł. Czyli – jak dotąd – pieniędzy jest mniej niż w zeszłym roku. A perspektywy na kolejne miesiące nie są dobre ze względu na spowolnienie gospodarcze.
Z kolei, jak pokazują dane z wykonania budżetów jednostek samorządu terytorialnego za I kw. tego roku (nie ma nowszych), dochody z PCC i sprzedaży majątku są realizowane w podobnym tempie jak w ubiegłym roku. W 2013 r. plan wpływów z PCC był zaawansowany w 22,7 proc., a w 2012 r. – 22,6 proc., w dochodach z majątku zaś odpowiednio – 15,1 proc. i 14,9 proc. Tyle tylko, że w praktyce do samorządowej kasy wpłynęło mniej z podatku od czynności cywilnoprawnych (w 2012 r. ponad 411 mln zł, a w 2013 r. – 353 mln zł). A dochody ze sprzedaży majątku, choć wzrosły z 1,36 mld zł do 1,52 mld zł – to były niższe, niż oczekiwano.
W sumie dochody z PCC mają wynieść w tym roku 1,55 mld zł wobec 1,82 mld zł w 2012 r. Samorządy założyły z kolei wyższe kwoty ze sprzedaży majątku (10,06 mld zł wobec 9,1 mld zł w 2012 r.). Ale przyznają, że zrealizowanie tych planów będzie niezwykle trudne z powodu stagnacji na rynku nieruchomości. Mniej sprzedanego mienia oznaczać będzie dodatkowo mniej wpływów z PCC.
Wniosek: szanse na to, że pieniędzy będzie w samorządach więcej niż w zeszłym roku, są coraz mniejsze.

Miasta mierzą się z problemem

Kłopoty ma większość miast. W Łodzi niższe od ubiegłorocznych są dochody z PIT, CIT oraz sprzedaży majątku. W CIT spadek jest niewielki (1,4 proc.), ale tak czy inaczej pieniędzy jest mniej. A miasto spodziewało się odwrotnej sytuacji. Grzegorz Gawlik z Urzędu Miasta Łodzi, tłumaczy, że kłopoty spowodowane są silnym spowolnieniem gospodarki w kraju i w regionie.

Trwa ładowanie wpisu

– Wszystko wskazuje na to, że w 2013 r. wpływy z CIT będą niższe od planu. Co do reszty, jeszcze nie wiadomo – ocenia.
W Opolu w okresie od stycznia do maja niższe od zakładanych były dochody miasta z PIT (do wykonania planu zabrakło 9,2 mln zł), sprzedaży majątku (1,5 mln zł), PCC (760 tys. zł) i podatku od spadków i darowizn (288 tys. zł).
Wpływy podatkowe Poznania również odzwierciedlają tendencje obserwowane w budżecie państwa.
– Potwierdzamy w pełni ponad 10-proc. spadek dochodów z tytułu CIT w porównaniu z analogicznym okresem 2012 roku, mimo przesunięcia płatności zaliczek – z grudnia na styczeń (w tym roku CIT za grudzień zasilił budżet miasta w styczniu). Podobnie jest z PIT i PCC – mówi Barbara Sajnaj, skarbnik Poznania. To oznacza, że w kasie miasta jest mniej pieniędzy niż rok wcześniej. Istnieje też ryzyko – mimo że budżet przygotowywano ostrożnie – że nie uda się zebrać tyle z podatków, ile zaplanowano na cały 2013 r.
Barbara Sajnaj dodaje, że już jest przygotowany projekt uchwały Rady Miasta Poznania w sprawie zmian w budżecie na 2013 r. Zakłada on m.in. mniejsze dochody z PIT o 50 mln zł, CIT o 20 mln zł, a z podatku od czynności cywilnoprawnych o 15 mln zł. Skutkiem mogą być np. cięcia wydatków. Przedstawiciele miasta nie chcą na razie wskazywać, których. Podobnie jest w Gdańsku. – Obserwujemy spadek dochodów z PIT w granicach 20 mln w skali roku, ze sprzedaży mienia komunalnego o ok. 30 mln zł, a PCC o ok. 5 mln zł – przyznaje Teresa Blacharska, skarbnik Gdańska.
W Warszawie spadek z CIT (wykonanie za 5 miesięcy 2013 r. do wykonania za 5 miesięcy 2012 r.) wyniósł 21 proc. Oznacza to mniej pieniędzy w stołecznej kasie o 63 mln zł. Mniej jest też z PCC – o 10 mln zł. Miasto nie podało nam innych szczegółów. W budżecie stolicy jest jednak uwzględniona rezerwa o wartości 329 mln zł na wypadek, gdyby pieniędzy było mniej, niż prognozowano.
Jak twierdzi Małgorzata Kwapisz, naczelnik wydziału budżetu Urzędu Miasta Katowice, po 5 miesiącach tego roku wpływy z CIT są wyższe od notowanych w analogicznym okresie ubiegłego roku o ok. 600 tys. zł, czyli 2,4 proc. – Jest to jednak wynik zmiany przepisów i wpłacania zaliczek na CIT za grudzień 2012 r. w styczniu 2013 r. – przyznaje. Po styczniu wpływy z CIT już nie rosły i były niższe niż w analogicznych miesiącach roku ubiegłego. Oznacza to, że plan ustalony na ten rok nie zostanie zrealizowany, a kwestą otwartą pozostaje tylko, jak wysoki będzie niedobór.
Nieco inaczej jest z PIT. Dochody wzrosły w stosunku do 2012 r., ale nie tak jak oczekiwano. – Wykonanie za 5 miesięcy jest większe o 2,2 proc. niż przed rokiem, ale plan ustalony przez ministra finansów zakładał wzrost (rok do roku) o 6,5 proc. Przewidujemy więc, że nie uda się go zrealizować – przyznaje Małgorzata Kwapisz. Znacząco spadły dochody z PCC (aż o 40 proc. w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego).
Mimo spadku powyższych dochodów, wzrosły wpływy z podatku od nieruchomości. Do kasy miasta wpłynęło też więcej z subwencji oświatowej oraz płatności unijnych w związku z kontynuacją projektów inwestycyjnych. Małgorzata Kwapisz zwraca jednak uwagę, że wydatki bieżące rosną szybciej niż dochody bieżące, a to jest niekorzystne dla finansów miasta.



Gdzieniegdzie poprawa wyników

W lepszej sytuacji są Lublin, Wrocław, Bydgoszcz i Kraków. Mariusz Turczyn, kierownik referatu wieloletniego planowania finansowego i zarządzania długiem w Urzędzie Miasta Lublin, przyznaje, że w okresie styczeń – maj dochody z CIT były o 33 proc. wyższe niż w analogicznym okresie 2012 r. Wzrost wynika ze zmiany zasad wpłacania zaliczki CIT. Zagrożone są jednak wpływy z PIT.
Obecnie (po maju) są na poziomie z zeszłego roku, mimo że planowano wzrost o prawie 4,7 proc. Mariusz Turczyn informuje, że utrzymanie tej tendencji grozi luką w budżecie, jeśli chodzi o PIT, na koniec roku na poziomie 10 mln zł.
Na sytuacji finansowej Lublina negatywnie odbija się też zastój na rynku nieruchomości. Do miejskiej kasy może więc wpłynąć mniej, niż oczekiwano, pieniędzy z PCC i sprzedaży majątku. Ogólnie sytuacja nie jest jednak zła. Dochody bieżące, w tym podatkowe, rosną wolniej, niż zakładano, ale po 5 miesiącach tego roku w kasie miasta jest o 76,3 mln zł więcej niż po 5 miesiącach 2012 r. Jest to spowodowane głównie większym napływem środków europejskich na inwestycje (są aż o 82 proc. wyższe w stosunku do tego samego okresu 2012 r.).
W Bydgoszczy z kolei wykonanie całego budżetu jest wyższe, niż planowano, a we Wrocławiu zgodne z planem. Miasto zaplanowało jednak swoje dochody na ten rok na bardzo ostrożnym poziomie. Szczególnie ostrożnie szacowano dochody ściśle powiązane z koniunkturą (np. z CIT), a część znacznie poniżej poziomów z lat ubiegłych. Przykładowo, dochody ze sprzedaży składników majątku miasto prognozuje w tym roku na 256 mln zł, a w latach ubiegłych były to kwoty przekraczające 300 mln zł (np. w 2012 r. – 321 mln zł). Wykonanie na poziomie 100 proc. oznacza więc i tak mniejsze wpływy do miejskiej kasy niż w 2012 r. Mało tego, część dochodów, jak np. wpływy z PIT, co prawda rosną z miesiąca na miesiąc, ale coraz wolniej. Może się więc okazać, że na koniec 2013 r., jeśli chodzi o niektóre pozycje, nie uda się zrealizować nawet tego bardzo ostrożnego planu budżetowego.
– W przypadku Krakowa nie ma istotnych różnic w dochodach budżetowych w porównaniu z ubiegłym rokiem – mówi Jan Machowski z Urzędu Miasta Krakowa. Wpływy z CIT są mniejsze o 1 proc. i nie ma to znaczenia dla budżetu.

Kluczowe kolejne miesiące

Jak przyznaje Teresa Blacharska, mimo że pieniędzy jest mniej, niż planowano na ten rok, Gdańsk na razie analizuje sytuację i czeka na rozwój wydarzeń.
Część miast zamierza jednak nowelizować budżety. Kierunek jest jeden – cięcie wydatków i wprowadzanie oszczędności.
– Jeśli dochodów będzie znacznie mniej, będziemy podejmować decyzje o ograniczeniu wydatków bieżących. Mało realne jest jednak ograniczenie wydatków na kluczowe inwestycje, gdyż większość z nich realizowana jest na podstawie zawartych z wykonawcami umów i finansowana głównie w oparciu o kredyty, środki UE oraz dotacje z budżetu państwa – przyznaje Alina Pawlicka-Mamczura, rzecznik prasowy prezydenta Opola. Z kolei Małgorzata Kamińska z Urzędu Miasta Wrocławia przekonuje, że inwestycje nie są zagrożone. Ewentualne niższe dochody będą jednak zmuszały miasto do poszukania dodatkowego finansowania, np. z kredytów. Ale na taki krok część gmin nie może sobie pozwolić ze względu na wysoki poziom zobowiązań. One będą musiały zacisnąć pasa.

Jeśli koniunktura się nie poprawi, wiele samorządów będzie musiało korygować budżety