Minie jeszcze dużo czasu nim uda się usunąć globalne luki podatkowe, z których korzystają takie koncerny jak Google czy Amazon. To opinia profesora Michaela Deveraux (czyt. Dewero), ekonomisty z Uniwersytetu w Oksfordzie. Choć może się wydawać, że Unia na serio zabrała się za walkę z kreatywną księgowością dopiero niedawno, profesor Deveraux mówi, że tak naprawdę Bruksela od dawna próbuje na przykład ujednolicić stawki podatku CIT. Ale to nie takie łatwe.

"Komisja Europejska od jakiegoś czasu proponuje taką harmonizację. Przez ostatnią dekadę próbowała wypracować rozwiązanie akceptowalne dla wszystkich państw członkowskich. Na razie się to nie udało. Jeden z kłopotów polega na tym, że nawet jeśli Unia się dogada, pozostaną ciągle raje podatkowe poza jej granicami" - mówi Deveraux.

W efekcie obniżyłaby się więc konkurencyjność ze strony Unii, a globalne luki prawne i tak by nie zniknęły.

Jak jednak mówi Polskiemu Radiu profesor Deveraux, istnieje inne rozwiązanie.

"Można opodatkować dochód tam, gdzie dochodzi do ostatecznej sprzedaży, a nie tam gdzie odbywa się produkcja czy w miejscu, gdzie zarejestrowano prawa autorskie. Te propozycje są na bardzo wstępnym etapie. Są obiecujące, ale minie dużo czasu nim nabiorą konkretnego kształtu - tłumaczy prof. Deveraux.

A może na razie wystarczy presja ze strony klientów mówiących: "Wy nie płacicie podatku, to my u was nie kupujemy"? Profesor Deveraux nie jest przekonany: mówi, że takie akcje doprowadzą najwyżej do tego, że zamiast należnego podatku firmy od czasu do czasu oddadzą państwu rodzaj jałmużny. A jak dodaje, "podatek nie jest czymś dobrowolnym. To coś, co trzeba po prostu zapłacić".