Były przedsiębiorca z Pomorza od 1998 r. walczy o zwrot podatku. Mimo kilkudziesięciu urzędowych decyzji i sądowych wyroków, sprawa jeszcze się nie zakończyła. NSA zajął się nią wczoraj, orzeczenie wyda w poniedziałek.
Budżetowe wpływy z akcyzy / Dziennik Gazeta Prawna
Mariusz Unisk dyrektor ds. doradztwa podatkowego w Instytucie Studiów Podatkowych / Media / mat prasowe
Wczoraj sąd wysłuchał stron. Czy zaplanowane na początek przyszłego tygodnia rozstrzygnięcie zakończy 15-letni spór o zwrot akcyzy, jakiego żąda Jarosław Chojnacki, przedsiębiorca z Kartuz (woj. pomorskie), kiedyś zajmujący się konfekcjonowaniem kosmetyków i zatrudniający pracowników, a teraz bezrobotny? Z tytułu nienależnie – jego zdaniem – odprowadzonego podatku domaga się miliona złotych z odsetkami wynoszącymi ponad 2 mln zł.

Gdy podatnik płaci...

Na podstawie wprowadzonych w Polsce w 1993 r. przepisów o akcyzie płatnikami tej daniny byli wyłącznie producenci oraz importerzy – zgodnie zresztą z jej istotą – podatku jednofazowego, pobieranego na jednym szczeblu obrotu. Przedsiębiorcy, którzy konfekcjonowali wyroby akcyzowe, m.in. rozlewając kosmetyki do mniejszych opakowań, uznawali się za wolnych od tego obowiązku, czego nie kwestionowały urzędy skarbowe w trakcie kontroli. Do czasu. W połowie 1994 r. Urząd Skarbowy w Kartuzach, uznając przepakowywanie kosmetyków za działalność wytwórczą, stwierdził w firmie Jarosława Chojnackiego nieprawidłowości w zakresie rozliczeń akcyzy i dokonał wymiaru za poszczególne miesiące 1993 i 1994 r. Decyzje utrzymała w mocy Izba Skarbowa w Gdańsku, a konsekwencją było zajęcie firmowych kont, co – przypomina przedsiębiorca– skutecznie zahamowało działalność.
Nadzieję przyniósł kolejny, 1995 r. i wyrok NSA – Ośrodka Zamiejscowego w Gdańsku, który uchylił decyzje organów podatkowych. Z rozstrzygnięcia wynikało, że konfekcjonowanie wyrobów polegające na ich porcjowaniu (niepołączone ze zmianą ich właściwości) nie może być uznawane za działalność wytwórczą, zatem o akcyzie od prowadzącego taki biznes nie ma mowy.

...i gdy urząd ma oddać

Po korzystnym dla kartuskiego przedsiębiorcy wyroku NSA nastąpiła zmiana przepisów. 11 maja 1996 r. minister finansów znowelizował rozporządzenie w sprawie podatku akcyzowego (Dz.U. z 1996 r. nr 58, poz. 265), określając, że podatnikami są również m.in. osoby wykonujące czynności polegające na powiększaniu wartości użytkowej wyrobów akcyzowych. Czy obejmowało to działalność prowadzoną przez Jarosława Chojnackiego? Pomny wcześniejszych problemów z urzędnikami przedsiębiorca wolał nie ryzykować i zwrócił się do urzędu skarbowego, a następnie Ministerstwa Finansów o wyjaśnienia. Wynikało z nich, że ma płacić. Dlatego zaczął odprowadzać akcyzę, mimo wyrażanych w pismach do organów podatkowych wątpliwości, czy w ogóle w drodze rozporządzenia można rozszerzyć zakres obowiązku podatkowego na inne podmioty niż wymienione w ustawie.
Od połowy 1998 r. Jarosław Chojnacki zaczął regularnie występować do US w Kartuzach o zwrot płaconego podatku, przekonując, że nie powiększa wartości użytkowej samego towaru i powołując się na informacje z innych urzędów (choćby z Radomia czy Piaseczna), które nie pobierały akcyzy od podobnych firm konfekcjonujących kosmetyki. Kartuscy urzędnicy rozpatrzyli wnioski dopiero pod koniec 2000 r. Odmówili zwrotu podatku, przywołując zapisy rozporządzenia ministra finansów i znane sformułowania o wartości użytkowej. Po odwołaniu w 2001 r. IS w Gdańsku znów potwierdziła te decyzje, a rozstrzygnięcia organów Jarosław Chojnacki ponownie zaskarżył do NSA – OZ w Gdańsku. Sąd wyrokiem z 3 października 2003 r. (I SA/Gd 1473-1474/01) uchylił postanowienia, uwzględniając orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 6 marca 2002 r. o tym, że przepisy rozporządzenia ministra finansów w sprawie podatku akcyzowego, jako rozszerzające krąg osób uznanych za podatników akcyzy, są niezgodne z ustawą zasadniczą. Równocześnie jednak NSA stwierdził, że niezgodne z prawem pobranie podatku nie uzasadnia jeszcze roszczenia o zwrot nadpłaty. Dlaczego? Bo zwrot należy się jedynie temu, kto faktycznie poniósł ekonomiczny ciężar nienależnego podatku. Czy według sądu Jarosław Chojnacki przerzucał ten ciężar na klientów, zawierając akcyzę w cenie sprzedawanego towaru? NSA uznał, że nie było to wcześniej przedmiotem analiz organów podatkowych i rozstrzygnięcie wymaga przeprowadzenia przez nie odrębnego postępowania.

Sprawa dla celników

W końcu 2003 r. przedsiębiorca złożył wniosek o stwierdzenie kolejnych nadpłat, już na ponad pół miliona złotych. Po zmianach w przepisach o kompetencjach organów podległych ministrowi finansów rozpoznanie spraw o zwrot akcyzy od 2004 r. znalazło się w gestii naczelnika Urzędu Celnego w Słupsku (nie ma nadpłaty), po odwołaniu – dyrektora Izby Celnej w Gdyni (sprawa do ponownego rozpoznania), znów naczelnika UC w Słupsku (nie ma nadpłaty – ze stwierdzeniem, iż nie dopatrzono się jednoznacznych dowodów na fakt, że podatnik dokonując kalkulacji cen wyrobów akcyzowych nie kalkulował w niej podatku akcyzowego) oraz powtórnie, już w 2005 r. dyrektor IC w Gdyni (nie ma nadpłaty, bo nawet „fakt niepodwyższania ceny kosmetyków nie oznacza, iż ceny te nie zawierały podatku akcyzowego”).
Po skargach Jarosława Chojnackiego w 2006 r. sprawą zajął się Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku i dał wiarę twierdzeniom, że nie ponosił on ciężaru ekonomicznego płaconego podatku akcyzowego, oddalając wnioski przedsiębiorcy (wyrok I SA/Gd 21-25/06). Późniejsze skargi kasacyjne złożone przez podatnika do NSA w Warszawie w 2007 r. także zostały oddalone. – Sądy rozpatrywały je w sposób bardzo formalny, nie rozpoznając merytorycznie istoty sprawy – stwierdzili pełnomocnicy Jarosława Chojnackiego.

Sądom się odmieniło

Już po prawomocnych orzeczeniach w sprawie przedsiębiorcy z Kartuz sądy administracyjne zaczęły w odmienny sposób podchodzić do kwestii poniesienia ciężaru ekonomicznego podatku. W jaki sposób? Uznawały, iż na gruncie przepisów dotyczących nadpłat kwestia ta nie ma znaczenia dla prawa podatnika o ubieganie się o zwrot. Stanowisko to zostało potwierdzone uchwałą 7 sędziów Izby Finansowej NSA z 13 lipca 2009 r. (I FPS 4/09), a także w postanowieniu TK z 29 listopada 2010 r. (P 45/09). Odmienne stanowisko wypowiedziano w uchwale całej Izby Gospodarczej NSA z 22 czerwca 2011 r. (I GPS 01/11), jednakże dotyczyła ona wyłącznie energii elektrycznej.
Upatrując nadziei w zmianie linii orzeczniczej, Jarosław Chojnacki w 2009 r. wystąpił w trybie nadzwyczajnym z art. 253 Ordynacji podatkowej o zmianę lub uchylenie decyzji ostatecznej, odmawiającej stwierdzenia nadpłaty. Powołał się na przesłanki ważnego interesu podatnika i interes społeczny. Dyrektor IC w Gdyni odmówił uchylenia decyzji, uznając, że przesłanki te nie zachodzą.
Dopiero 14 listopada ubiegłego roku WSA w Gdańsku na wniosek przedsiębiorcy uchylił zaskarżoną decyzję i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Sąd jednak zaznaczył, iż decyzja podejmowana na podstawie art. 253 ordynacji ma charakter uznaniowy, zatem teoretycznie nawet w sytuacji, gdyby zostało wykazane, że J. Chojnacki ciężar ekonomiczny podatku poniósł, nie daje to gwarancji, iż otrzyma zwrot należnej mu nadpłaty.
– Mimo to wyrok, biorąc pod uwagę wcześniejsze rozstrzygnięcia, jest dla byłego przedsiębiorcy korzystny – uważa Sławomir Surdy, radca prawny z gdańskiej kancelarii, reprezentujący firmę z Kartuz od 2006 r. – Niestety, dyrektor Izby Celnej w Gdyni po raz kolejny zaskarżył go do NSA, wnosząc o kasację. W naszej ocenie ta skarga ma na celu wyłącznie wydłużenie tego postępowania i odsunięcie w czasie momentu merytorycznego załatwienia sprawy.

Czekając na werdykt

NSA, który wczoraj miał wydać wyrok (sygn. akt I GSK 337/13), po wysłuchaniu argumentów stron odroczył ogłoszenie orzeczenia do poniedziałku.
Sławomir Surdy mówi, że jeśli NSA oddali skargę kasacyjną, to izba celna będzie musiała zgodnie z wytycznymi WSA ocenić, kto poniósł ciężar ekonomiczny akcyzy zawartej w cenie produktów (co w czarnym scenariuszu może oznaczać, że sprawa znów trafi do sądu). Gdyby zaś NSA uwzględnił skargę, to WSA będzie musiał wydać ponowny wyrok (podlegający skardze kasacyjnej), biorąc pod uwagę zastrzeżenia NSA. – To by oznaczało, że po raz kolejny merytoryczne rozpoznanie sprawy i w efekcie zakończenie tego wieloletniego sporu odsunęłoby się poważnie w czasie – dodaje.
Trzy poważne choroby systemu
W sprawie skupiają się jak w soczewce nierozwiązane od lat podstawowe problemy związane z tworzeniem i egzekwowaniem prawa podatkowego w Polsce – w dużej mierze reprezentatywne dla całego systemu. Grzech pierworodny to chaotyczna, często nieprzemyślana legislacja, na potrzebę chwili, bez głębszych analiz (konstytucyjnych, gospodarczych), błędna często nawet technicznie, tworząca pożywkę dla takich wieloletnich sporów – absorbujących podatników, ale i aparat państwowy. Drugi problem: aparat skarbowy, niestety często jeszcze szybki i sprawny tylko tam, gdzie idzie o nieuzasadnione represje (choć na szczęście nie zawsze); powolny i nad wyraz sformalizowany, gdy idzie o prawa podatnika (nadpłata, zwrot podatku itp.). Problem trzeci: nierychliwe i sprzeczne sądownictwo; cały czas średni okres oczekiwania na prawomocny wyrok sądu administracyjnego jest nieakceptowalny z punktu widzenia przeciętnego podatnika, w szczególności prowadzącego bieżącą działalność gospodarczą i oczekującego wymierzenia szybkiej sprawiedliwości, a nie godzących w nią sprzecznych orzeczeń, zapadających w przypadku takich samych stanów faktycznych.
Sprawa niniejsza jest więc po trosze wołaniem o zmiany w całym systemie tworzenia i egzekwowania prawa podatkowego w Polsce oraz wymiaru sprawiedliwości w tym zakresie.