Nie można traktować wszystkich proponowanych przez MF zmian w podatkach jednakowo. Uważam, że w obecnej sytuacji finansów publicznych uzasadnione jest pozostawienie podwyższonej stawki VAT do końca 2016 r.
Jeżeli zaś chodzi o resztę zmian, to mamy do czynienia z klasyczną próbą zamykania luk podatkowych. Część z nich ma uzasadnienie, ale wiele jest niczym innym, jak próbą rozpaczliwego poszukiwania dodatkowych wpływów podatkowych. Dotyczy to choćby opodatkowania PIT i CIT dochodów kontrolowanych spółek zagranicznych czy wyłączenia prawa do korzystania ze zwolnienia CIT wypłat dywidend. Minister finansów tłumaczy, że są to – stosowane w innych krajach – procedury mające zapobiegać „optymalizacji podatkowej” przez firmy. Ale to twierdzenie naciągane. Szczególnie że resort nie konsultuje swoich propozycji w parlamencie ani ze środowiskami biznesowymi.
W tym miejscu muszę zaznaczyć, że nie mamy nic przeciwko ujednolicaniu systemu i likwidowaniu ulg, bo to czyni cały system prostszym i bardziej przejrzystym. Jednak zawsze takim zabiegom powinno towarzyszyć obniżenie samych stawek podatkowych, co skompensowałoby brak ulg. Ale resort finansów tego nie przewiduje. Zaproponowane przez niego zmiany doprowadzą wyłącznie do zwiększenia fiskalizmu i bazy podatkowej.