Podatnicy nie będą musieli płacić 750 zł za zaskarżenie interpretacji podatkowej – przynajmniej na razie. Rząd zawiesił prace nad podwyżką opłat i oczekuje nowych propozycji.
Wpisy od skarg do sądu administracyjnego / Dziennik Gazeta Prawna
Marek Kwietko-Bębnowski, doradca podatkowy specjalizujący się w postępowaniach podatkowych / Media / Materialy Prasowe
Jak się dowiedzieliśmy w Ministerstwie Sprawiedliwości, Rada Ministrów zdjęła z porządku obrad projekt nowego rozporządzenia w sprawie wysokości wpisów pobieranych od skarg wnoszonych do sądów administracyjnych. Resort ma opracować zupełnie nową wersję dokumentu.

Chybione pomysły

Proponowane dotychczas zmiany zakładały podwyżkę opłat pobieranych od obywateli i firm średnio o 50–60 proc. w zależności od rodzaju sprawy oraz o 100 proc. w przypadku skargi kasacyjnej wnoszonej do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Najbardziej jednak wzrost stawek odczuliby podatnicy, którzy otrzymali od ministra finansów niekorzystną interpretację indywidualną. Jeśli chcieliby ją zaskarżyć do sądu, to zamiast 200 zł musieliby zapłacić 750 zł. A gdyby jeszcze zdecydowali się pójść do NSA, byliby zobowiązani zapłacić kolejne 750 zł (dziś 100 zł), czyli razem 1500 zł. W ich przypadku podwyżka sięgałaby więc łącznie 400 proc.
DGP wielokrotnie wskazywał jednak na to, że sama podwyżka opłat sądowych nie rozwiąże problemu dużej liczby skarg wpływających do sądów administracyjnych i długiego oczekiwania na rozstrzygnięcie sporu przez NSA (m.in. „Skarga na interpretację podatkową będzie luksusem” z 7 września 2012 r., DGP nr 174/2012).
Przypomnijmy, że z propozycją zmian wystąpił do ministra sprawiedliwości NSA. Nowe przepisy miały wejść w życie początkowo od 2013 r., później termin przesunięto na początek II kw. tego roku.
Teraz wiemy, że planowane rozporządzenie w ogóle nie zostanie przyjęte w pierwotnie zakładanym kształcie. Komitet Stały Rady Ministrów zalecił ministrowi sprawiedliwości, aby przeanalizował, czy nie da się napisać nowego – tak aby cały system pobierania opłat sądowych był prostszy. Nie oznacza to jednak, że rząd zupełnie wycofuje się z podwyżki opłat. Nie wyklucza bowiem, że nowy akt powinien zawierać „element waloryzacji” sądowych wpisów. Szczegóły nie są znane – to nimi ma się teraz zająć ministerstwo. Wiadomo tylko, że w dalszym ciągu będzie w tym zakresie współpracować z NSA. Roman Hauser, prezes NSA, potwierdził jednak, że zamiast rewolucyjnych rozwiązań preferuje zmiany ewolucyjne.

Reforma potrzebna

Eksperci są zgodni: to dobrze, że rząd myśli nad nowymi rozwiązaniami. Obecnie zasady poboru wpisów reguluje rozporządzenie z 16 grudnia 2003 r. (Dz.U. nr 221, poz. 2193 z późn. zm.). Zakłada ono dwa rodzaje opłat od skarg – wpisy stosunkowe (obliczane od wartości przedmiotu sporu, np. należności podatkowej) oraz wpisy stałe (niezależne od kwoty, o którą toczy się spór, pobierane np. od skarg na interpretacje).
Tomasz Rolewicz, starszy menedżer w Zespole Postępowań Sądowych PwC, uważa, że po ponad dziesięciu latach funkcjonowania systemu wpisów w sprawach sądowo-administracyjnych zasługuje on na dalej idącą reformę niż proponowało Ministerstwo Sprawiedliwości. Jego zdaniem zmiany powinny iść w kierunku uniezależnienia opłat od wysokości spornej kwoty.
Podobnego zdania jest Wojciech Serafiński, doradca podatkowy z Warszawy. Uważa też, że pierwotny pomysł podniesienia opłaty od skarg na interpretacje podatkowe był nieporozumieniem i godził w prawo do kontroli sądowej działalności administracji skarbowej. – Nie jest winą podatników, że mamy w Polsce fatalne przepisy – ocenia. – Jeśli już musimy się z nimi zmagać, to każdy powinien mieć zapewnione prawo do sądu. Nie każdego stać na wygórowane wpisy. Jakby tego było mało, przepisy dotyczące zwolnień z opłat są także złe – komentuje. Jego zdaniem zmiany powinny iść w kierunku rzeczywistego uproszczenia prawa podatkowego, tak aby stało się ono jasne, a nie w kierunku podwyższania opłat za dostęp do sądu.
– Wpisy stosunkowe powinny zniknąć, ponieważ są bardziej kolejnym podatkiem niż zwykłą opłatą. Czasami utrudniają lub uniemożliwiają skierowanie sporu do sądu. A przecież rozpatrzenie spraw, w których wartość przedmiotu sporu wynosi np. 1 tys. zł i 500 tys. zł nie wymaga różnego nakładu pracy czy czytania różnej grubości akt, a różnica w opłatach jest horrendalna – podsumowuje.
Tak istotną dla obywateli kwestię, jaką są opłaty, powinno się uregulować w ustawie, a nie akcie niższej rangi
Zamiast podwyżek należałoby przede wszystkim podnieść jakość orzekania przez organy podatkowe, co znacząco odciążyłoby sądy administracyjne
Ministerstwo Sprawiedliwości wstrzymało prace nad projektem rozporządzenia w sprawie wysokości oraz szczegółowych zasad pobierania wpisu w postępowaniu przed sądami administracyjnymi. Opłaty, od których wniesienia uzależnione jest rozpoznanie sprawy, miały znacząco wzrosnąć. I to zarówno te stałe, np. za zaskarżenie interpretacji indywidualnej, jak i stosunkowe – uzależnione od wartości przedmiotu sporu. Czy to był dobry pomysł?
Zgodnie z projektem wpisy sądowe w sprawach podatkowych miały wzrosnąć co najmniej o 50 proc. (przy wpisach stałych) i nawet do 100 proc. (przy wpisach stosunkowych od skarg kasacyjnych). Znacząco zwiększyłoby to koszty, jakie musi ponieść obywatel, skarżąc się na wadliwe działanie administracji publicznej. Tak duża jednorazowa podwyżka byłaby bardzo kontrowersyjna. Bez analizy kosztów ponoszonych przez sądy administracyjne trudno było ją uznać za racjonalną.
Koszty postępowania przed NSA i tak jednak wzrosną. Dodatkowym obciążeniem w przypadku przegrania sprawy będzie konieczność poniesienia przez podatnika kosztu sporządzenia przez organ podatkowy odpowiedzi na skargę kasacyjną ...
Tak, stanie się to za sprawą uchwały NSA z 19 listopada 2012 r. (sygn. akt II FPS 4/12) dotyczącej podstaw do zasądzenia zwrotu kosztów za wniesienie sporządzonej przez profesjonalnego pełnomocnika odpowiedzi na skargę kasacyjną. Dlatego podniesienie jeszcze wysokości wpisów stosunkowych od skarg kasacyjnych o 100 proc. nie zasługiwałoby na aprobatę. Trzeba podkreślić, że organy podatkowe pokrywają je z naszych podatków, a nie ze swoich „środków własnych”. Nie ryzykują więc „własnych” pieniędzy, mają dużo większy „luz decyzyjny” w sprawie wniesienia skargi kasacyjnej niż podatnik. Trudno więc mówić tu o pełnej równości w podejmowaniu decyzji o wszczęciu postępowania przed NSA. Ta istotna dysproporcja powinna być niwelowana, a nie pogłębiana.
Czy nie ma tu pewnej analogii do działań ministra finansów, który od 2007 r. wprowadził opłaty za wydanie interpretacji podatkowych? Pojawiły się wtedy głosy, że to próba ograniczenia liczby wniosków o interpretacje.
Opłaty za wydanie interpretacji indywidualnej nie są wysokie (40 zł od opisanego jednego stanu faktycznego lub zdarzenia przyszłego). Wysokość opłaty zapisana jest w art. 14f par. 1 ustawy – Ordynacja podatkowa (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 749 z późn. zm.), co powoduje jej stabilność. Minister finansów nie może podnieść jej rozporządzeniem. Wydaje się, że tak istotne kwestie dla obywatela jak wysokość wpisów sądowych w sprawach administracyjnych również powinny być regulowane ustawą, a nie aktem niższej rangi.
Skoro jesteśmy przy interpretacjach, to wpis stały od skargi na interpretację indywidualną miał – zgodnie z propozycjami – wzrosnąć z obecnych 200 zł do aż 750 zł.
To byłby znaczący wzrost, co niewątpliwie zmniejszyłoby liczbę skarg w sądach administracyjnych, ale pogorszyło sytuację podatników. W sporze o interpretację trzeba by było bowiem liczyć się z kosztami rzędu 1500 zł (dwie instancje sądowe) plus zwrot kosztów zastępstwa procesowego dla organu - w przypadku przegrania sprawy przed NSA. Dochodzi do tego konieczność opłacenia profesjonalnego pełnomocnika, który sporządzi skargę kasacyjną. Dla dużej części obywateli byłaby to skuteczna zapora przed wdawaniem się w spór z organem podatkowym. W kontekście liczby interpretacji indywidualnych uchylanych przez sądy administracyjne musi to budzić uzasadniony niepokój.
Czy uzależnianie wysokości wpisu w sprawach administracyjnych od wartości sporu jest w ogóle słuszne?
Choć kwestia wysokości opłat sądowych w sprawach cywilnych zwykle jest rozpatrywana w kontekście wartości przedmiotu sporu, to już uzależnienie od tego wysokości wpisu sądowego w sprawach administracyjnych, a szczególnie podatkowych, budzi wiele wątpliwości. Sąd administracyjny w polskim systemie prawa jest sądem prawa, a nie sądem faktu. Jest sądem kasacyjnym, a nie merytorycznym. Ocenia wyłącznie zgodność zaskarżonego aktu z przepisami prawa, nie prowadzi postępowania dowodowego i nie ocenia sprawy administracyjnej merytorycznie.
W przypadku obowiązków podatkowych nie widzę żadnego związku między skomplikowaniem rozpatrywanej sprawy administracyjnej w sensie prawnym, czyli między koniecznym zaangażowaniem sądu w proces orzekania, a wysokością zobowiązania podatkowego, o jaką toczy się ewentualny spór z organem. Często sprawy błahe w odniesieniu do wysokości zobowiązania stanowią dla sądu prawdziwe wyzwanie intelektualne i wymagają znacznego nakładu pracy, a sprawy o duże pieniądze to bułka z masłem. Oczywiście zdarza się, że jest na odwrót, jednak nie dostrzegam tu takiej korelacji, która uzasadniałaby uzależnienie wysokości wpisu sądowego w sprawach podatkowych od wartości przedmiotu sporu. Jednak zamiast odchodzić od różnicowania wpisu sądowego w zależności od wysokości przedmiotu sporu, projekt powielał dotychczasowe rozwiązania.
Jakie byłyby skutki wprowadzenie pomysłów Ministerstwa Sprawiedliwości w życie w znanym do tej pory kształcie?
Jednym z elementarnych standardów państwa prawnego jest swobodny dostęp obywateli do sądu, co znajduje potwierdzenie w art. 45 ust. 1 konstytucji. Dostęp ten mogą skutecznie ograniczać zbyt wysokie kwoty opłat sądowych.
Spory podatkowe dotyczą w dużej mierze błędów popełnianych przez organy podatkowe, których działanie winno być z założenia prawidłowe. Domniemanie tej prawidłowości, zgodnie z art. 7 konstytucji, jest przecież fundamentem naszego systemu administracyjnego. Obywatel ma prawo jej oczekiwać, a uchylenie decyzji podatkowej przez sąd powinno być wyjątkiem. Dlatego zamiast podnosić opłaty sądowe, należałoby przede wszystkim podnieść jakość orzekania przez organy podatkowe, co znacząco odciążyłoby sądy administracyjne. Wzrost opłat sądowych w celu odstraszenia obywatela od składania skarg do sądów administracyjnych (a taką argumentację można znaleźć w uzasadnieniu proponowanych podwyżek) zdecydowanie nie wpisuje się w ideę państwa prawnego.