Wystawiający fakturę pro forma muszą liczyć się z tym, że fiskus upomni się o podatek dwa razy: za nią i za fakturę VAT, którą dopiero wystawią.
Po dwóch miesiącach funkcjonowania zmienionych przepisów o podatku od towarów i usług – znowelizowanej ustawy (Dz.U. z 2012 r., poz. 1342, 1529 i 1530) i rozporządzeń wykonawczych do niej, w tym tzw. rozporządzenia fakturowego (Dz.U. z 2012 r. poz. 1428) – wychodzą ich mankamenty.
Jak się zmieniła ulga na złe długi / Dziennik Gazeta Prawna

Faktury pro forma

Jedną ze zmian, która szokuje firmy, jest żądanie zapłaty podatku VAT od wystawianych przez nich faktur pro forma.
– Przedsiębiorcy wystawiają faktury pro forma, bo traktują je jako typowe wezwanie kontrahenta do zapłaty. Tymczasem z sygnałów, jakie otrzymuję od naszych klientów wynika, że urzędy skarbowe traktują je jako fakturę i żądają zapłaty wynikającego z niej podatku VAT. W efekcie organy domagają się podwójnej zapłaty podatku od tej samej transakcji: pierwszy raz z faktury pro forma (w istocie stanowiącej wezwanie do zapłaty), a kolejny raz z faktury VAT, która faktycznie dokumentuje transakcję, bo dla organu podatkowego to są dwa odrębne zdarzenia gospodarcze – mówi Agnieszka Owsiak, menedżer podatkowy w kancelarii TPA Horwath Sztuba Kaczmarek.
Wszystko dlatego, że – jak tłumaczy Agnieszka Owsiak – od 1 stycznia 2013 r. zniesiony został wymóg oznaczania faktury słowami „Faktura VAT”.
– W efekcie urzędy skarbowe uznały, że faktura pro forma, jeśli tylko spełnia wymogi określone w par. 5 rozporządzenia fakturowego, bo zawiera elementy, jakie powinny znaleźć się w fakturze, czyli np. wartość sprzedaży bez podatku (netto), stawka podatku, kwota podatku i kwota do zapłaty ogółem, stanowi fakturę w rozumieniu przepisów o VAT (art. 106 ustawy o podatku od towarów i usług) i należy zapłacić wynikający z niej podatek – podkreśla Agnieszka Owsiak. Jak twierdzi, organy podatkowe powołują się w tym przypadku na art. 108 ustawy o VAT. Zgodnie z nim wystawienie faktury, w której wykazany zostanie podatek, rodzi obowiązek jego zapłaty.
– To jest bardzo restrykcyjne podejście w interpretowaniu przepisów i ich stosowaniu, typowo profiskalne, bo w ten sposób praktycznie każdemu dokumentowi spełniającemu minimalne wymogi z przepisów można nadać status faktury, byleby tylko ściągnąć podatek – ocenia Agnieszka Owsiak.
Dlatego radzi firmom tak zmodyfikować formularze faktury pro forma, aby nie przypominały faktur. – Przedsiębiorcy powinni zastanowić się, czy na takim wezwaniu do zapłaty w ogóle wykazywać np. kwotę podatku i jego stawkę – dodaje. Jej zdaniem warto także dokonać przeglądu innych dokumentów wystawianych w firmie pod kątem ryzyka uznania ich za fakturę. – Powinno to pozwolić na uniknięcie kosztownych sporów z fiskusem i niepotrzebnego stresu – uważa Agnieszka Owsiak.
– Koncepcja, aby do dokumentów pełniących funkcję wezwania do zapłaty stosować art. 108 ustawy, jest absolutnie błędna. Przepis ten nie może mieć zastosowania, jeśli obok wezwania do zapłaty (faktury pro forma) wystawiono również fakturę dokumentującą sprzedaż. Domaganie się w takim przypadku podatku dwukrotnie jest ewidentnym naruszeniem zasady neutralności VAT – stwierdza Jerzy Martini, doradca podatkowy, partner w kancelarii Martini i Wspólnicy.



Pułapka złych długów

Zdecydowanie najwięcej wątpliwości mają jednak przedsiębiorcy i eksperci podatkowi w kwestii przepisów dotyczących złych długów, czyli rozliczenia podatku w przypadku nieściągalnych wierzytelności.
– Ulga na złe długi elektryzuje środowisko gospodarcze z uwagi na automatyzm dokonania korekty rozliczenia po stronie dłużnika i wątpliwości ze strony wierzyciela – wskazuje Marcin Chomiuk, doradca podatkowy, partner w PwC. Jak mówi, zmieniony przepis w praktyce będzie zmuszał do skorzystania z ulgi na złe długi.
Dłużnik ma bowiem obowiązek skorygować podatek naliczony z faktury, która nie została uregulowana w ciągu 150 dni od upływu terminu zapłaty należności określonej w umowie lub na fakturze (art. 89b ust. 1 ustawy o VAT). Skoro więc decydujący jest moment płatności, to pytanie, czy jeśli przed upływem tego terminu zostanie podpisane porozumienie przesuwające datę zapłaty o kolejne, powiedzmy, 100 dni, to dłużnik nadal będzie musiał korygować deklarację. – Wydaje się, że nie, bo termin płatności został przesunięty w czasie – ocenia Marcin Chomiuk.
Zwraca jednak uwagę na zagrożenie, jakie ulga na złe długi w obecnym kształcie niesie dla wierzyciela. Artykuł art. 89a ust. 2 pkt 3 lit. b ustawy o VAT pozwala mu złożyć korektę deklaracji i rozliczyć zły dług, gdy dłużnik nie jest w upadłości lub w trakcie likwidacji.
– To jest ryzyko, bo mając niezapłacone faktury, wierzyciel nie jest w stanie przewidzieć, czy za pół roku, gdy będzie mógł skorzystać z ulgi, faktycznie będzie mógł to zrobić – mówi Marcin Chomiuk.
Jerzy Martini nie ma wątpliwości, że ulga na złe długi to jedno z bardziej problematycznych rozwiązań dla przedsiębiorców. Oprócz pozytywnych elementów, jak uproszczenia przy stosowaniu ulgi oraz skróceniu terminu pozwalającego uznać, że nieściągalność wierzytelności jest uprawdopodobniona, nowelizacja przyniosła szereg zmian bardzo niekorzystnych dla podatników. Krytycznie ocenia zwłaszcza już samą koncepcję asymetrii: obowiązek korekty deklaracji po stronie dłużnika i możliwość po stronie wierzyciela.
– Przepisy ustawy ze względu na ograniczenia w możliwości stosowania ulgi po stronie wierzyciela są moim zdaniem niezgodne z prawem unijnym – ocenia.
Wielką niewiadomą, na którą przepisy niestety nie dają odpowiedzi, jest np., jak liczyć ów 150-dniowy termin płatności, gdy upływa on np. w sobotę albo niedzielę, i czy można go przesunąć na poniedziałek.
– To jest rzecz do doprecyzowania. Warto zwrócić Ministerstwu Finansów uwagę na tę wątpliwość i liczyć, że przy najbliższej okazji przepis zostanie poprawiony – zauważa z kolei Roman Namysłowski, doradca podatkowy, dyrektor w Ernst & Young.
Przyznaje, że to niejedyne wątpliwości w sprawie ulgi na złe długi. Według niego nie ma też jasności co do tego, czy ulga ta dotyczy również podmiotów powiązanych i w jakich sytuacjach. Podatnikom radzi występować o interpretację indywidualną do ministra finansów.

Problemy spowodowało zniesienie wymogu oznaczania dokumentu „Faktura VAT”