Wymóg Komisji Nadzoru Finansowego, aby co pięć lat zmieniali się rewidenci w bankach, oznacza problemy i dla jednych, i dla drugich.
Banki, które przez pięć kolejnych lat korzystały z usług tego samego audytora, z początkiem 2013 r. musiały wybrać nową firmę do badania sprawozdań finansowych. Taki wymóg postawiła Komisja Nadzoru Finansowego w piśmie wysłanym 1 lutego 2012 r. do prezesów banków i przewodniczących rad nadzorczych. Skierowała je do 13 instytucji, w tym pięciu giełdowych.
Jednostki zainteresowania publicznego / Dziennik Gazeta Prawna
Łukasz Dajnowicz z KNF wyjaśnia, że rotacja ogranicza ryzyko popełnienia przez biegłego rewidenta błędu wynikającego z rutynowego podejścia do badanego banku. A w sytuacji osłabienia gospodarczego służy bezpieczeństwu i stabilności banków.
Jak sygnalizują eksperci, ze względu na fuzje lub wiążące umowy handlowe niektóre instytucje dostały zgodę na zmianę audytora dopiero w 2014 r.

Problem z wymianą rewidenta

Nowy obowiązek wzbudził jednak kontrowersje. W styczniu John Godson, poseł PO, w złożonej w Sejmie interpelacji poprosił ministra finansów, aby zwrócił uwagę na problem. Według posła KNF nie miała prawa formułować takiego wymogu. Jest to, jego zdaniem, niezgodne z art. 35 dyrektywy 2006/43/EC, która określa zasady badania jednostkowych i skonsolidowanych sprawozdań finansowych. Działania w zakresie określonym w tej dyrektywie może podejmować jedynie Ministerstwo Finansów (wyznaczone przez polski rząd).
Nie zgadza się z tym KNF, bo nie chodzi o systemowe rozwiązanie. Łukasz Dajnowicz wyjaśnia, że wymóg komisji wynika z indywidualnego podejścia do banków, zgodnie z zasadą proporcjonalności i oceną ryzyka. – Wszystkie banki, które dostały takie zalecenie, dostosowały się do niego – zaznacza.
John Godson wskazuje też, że im większa częstotliwość zmian audytora, tym mniejsze prawdopodobieństwo wykrycia błędów w sprawozdaniach finansowych. Powołuje się na badania naukowe przeprowadzone kilkakrotnie przez Uniwersytet Boccioni, które wykazały, że 75 proc. błędów i oszustw zawartych w sprawozdaniach finansowych pojawiło się w latach, gdy zmieniano biegłego rewidenta.
– Teoretycznie tak jest. Nowy audytor musi zapoznać się z badaną spółką, a to wymaga czasu – twierdzi Andrzej S. Nartowski, prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów (PID). – Z drugiej jednak strony rotacja jest konieczna – dla bezpieczeństwa obrotu gospodarczego. Jeżeli audytor bada spółkę zbyt długo, to wpada w rutynę. Popieram działania KNF – dodaje.



Więcej czasu i pieniędzy na badanie

Same banki nie chcą komentować sprawy. Natomiast dr Mariusz Zygierewicz, dyrektor Zespołu Ekonomiczno-Regulacyjnego Związku Banków Polskich, przyznaje, że ZBP kilkakrotnie wskazywał Komisji Nadzoru Finansowego, iż wprowadzony wymóg jest niepotrzebny i jest źródłem dodatkowych kosztów.
Chodzi o to, że większość banków w Polsce to podmioty zależne od banków zagranicznych. A zasada jest taka, że podmioty należące do tej samej grupy kapitałowej są badane przez tego samego biegłego rewidenta. Według Mariusza Zygierewicza w praktyce oznacza to, że banki w Polsce muszą zlecić dwa audyty: jeden na użytek grupy kapitałowej i drugi dla potrzeb KNF. Oznacza to oczywiście podwójne koszty.
– Wydłuża także czas badania. Dwóch audytorów nie może przeglądać dokumentów w tym samym czasie – zwraca uwagę Antoni Reczek, przewodniczący Polsko-Brytyjskiej Izby Gospodarczej, prezes PwC.
Dodatkowo nowy audytor – aby się zapoznać się z systemem kontroli wewnętrznej, raportowaniem itd. potrzebuje 400-600 godzin, czyli 10 proc. standardowego czasu badania. A to oznacza kolejne koszty.
Ekspert dodaje, że dwóch audytorów w tym roku będą miały BPH i Citibank Handlowy.

Jaka koncentracja rynku

Nie można też zapomnieć, że giełdowe banki badane są tylko przez spółki audytorskie z tzw. wielkiej czwórki. Konsekwencją wymogu KNF może być jeszcze większa koncentracja usług. Antoni Reczek szacuje, że 95 proc. banków będzie obsługiwane przez trzech największych audytorów. Wynika to z tego, że globalne firmy audytorsko-doradcze mogą świadczyć tylko usługi audytorskie albo tylko usługi doradcze dla danej grupy kapitałowej z sektora bankowego. Ma to zapobiegać utracie przez nie niezależności. Z tego właśnie powodu część polskich firm audytorskich, które świadczą dla danych grup usługi doradcze, nie może złożyć oferty na badanie należących do nich banków, a wskutek wymaganej przez KNF zmiany biegłych rewidentów straci wcześniejsze zlecenia od innych klientów. – Biorąc m.in. to pod uwagę, w Polsce najprawdopodobniej skończy się tym, że jedna z firm wielkiej czwórki będzie w znaczącej mierze eliminowana z rynku audytów dużych banków – uważa Antoni Reczek.
Tymczasem jeszcze większa niż do tej pory koncentracja rynku stoi w sprzeczności z dążeniami Unii Europejskiej.
Prezes PwC wskazuje też, że w pracy nad zmianami dyrektyw rachunkowych większość pomysłów dotycząca wprowadzenia obowiązku rotacji firm audytorskich była odrzucana. A te, które są brane pod uwagę, zakładają zmianę audytora co kilkanaście lat.

Zmiana osoby zamiast firmy

Z kolei John Godson podkreśla w interpelacji, że takiego wymogu nie ma w żadnym z istotnych państw europejskich (Niemczech, Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii) ani w Stanach Zjednoczonych.
– W naszej ocenie, aby przeciwdziałać negatywnym skutkom ewentualnej rutyny audytora w ocenie banku, pożądana jest zmiana głównej osoby prowadzącej badanie banku po okresie pięciu lat – twierdz Mariusz Zygierewicz ze Związku Banków Polskich.
Rotacja ogranicza ryzyko popełnienia przez biegłego rewidenta błędu na skutek rutyny