Proceder korzystania z fikcyjnych faktur kwitnie od naszego przystąpienia do Unii Europejskiej, czyli od 1 maja 2004 r., ale mniej więcej od dwóch lat gwałtownie przybiera na sile. Tracą budżet i uczciwi podatnicy.
– Wzmógł się, bo nieuczciwe firmy zagrały va banque, chcą zgarnąć jak najwięcej i jak najszybciej. Liczą, że uda im się zniknąć, zanim ktoś dobierze im się do skóry – mówi jeden z kontrolujących. Problem jest jednak szerszy: jak przyznają służby skarbowe, nawet uczciwym do tej pory przedsiębiorcom zdarza się korzystać z fikcyjnych faktur.
Efekty pracy urzędów kontroli skarbowej / DGP
Jest to wyjątkowo opłacalne, a przy okazji trudniejsze do wykrycia przy transakcjach wewnątrzwspólnotowych. Dostawa towarów lub usług w ramach UE wiąże się z zerową stawką VAT. Nieuczciwi przedsiębiorcy posługujący się fikcyjnymi fakturami mogą więc odliczać polski, z reguły 23-proc. podatek naliczony zapłacony rzekomo w cenie towarów czy usług nabytych w związku z wytworzeniem produktu, który potem sprzedali do innego państwa unijnego. W rzeczywistości taki towar albo w ogóle nie powstaje albo jest sprzedawany w kraju po konkurencyjnej cenie.
Ministerstwo Finansów informuje, że w ciągu trzech kwartałów 2012 r. inspektorzy kontroli skarbowej ujawnili 113 369 fikcyjnych faktur na łączną kwotę 11,8 mld zł. Z kolei z danych, które DGP otrzymał ze wszystkich 16 urzędów kontroli skarbowej w kraju, wynika, że w całym 2012 r. wykryły one w sumie 151 857 fikcyjnych faktur opiewających na 15,22 mld zł. Oficjalne dane za cały miniony rok resort finansów ma opublikować w najbliższych dniach.

Branże pod nadzorem

– Takie dokumenty są ujawniane w różnych podmiotach niezależnie od ich wielkości i rodzaju prowadzonej działalności gospodarczej, ale największe nadużycia wykrywane są przy obrocie paliwami i złomem – przyznaje Anna Baran, rzecznik prasowy UKS w Zielonej Górze. Wyjaśnia, że o ile przeważnie fałszywe dokumenty służą do zawyżania kosztów uzyskania przychodu, o tyle w tych dwóch branżach są wykorzystywane głównie do wprowadzenia do obrotu towaru pochodzącego z nielegalnego źródła.
Poszczególne regiony mają swoją specyfikę. W Zachodniopomorskiem – jak twierdzi Bogusław Jóźwik, rzecznik prasowy UKS w Szczecinie – fikcyjne faktury dokumentowały obrót odpadami, naprawy i remonty statków, a nawet towarowy transport drogowy. W Łódzkiem występowały w branży odzieżowej (26 proc. ujawnionych faktur), a na Dolnym Śląsku skarbówka ujawniała je w usługach transportowych i reklamowych, a nawet w handlu i doradztwie. W Małopolsce lewe faktury poświadczały nie tylko usługi niematerialne (m.in. poszukiwanie klientów, opracowanie projektów imprezy integracyjnej, wizualizacje strony internetowej, prezentacje multimedialne, opracowania dotyczące badania rynku), lecz także obrót sprzętem elektronicznym, granulatem złota i kartami telefonicznymi w systemie przedpłaconym.

Zgubna miłość do bajek

Proceder bazuje na kupowaniu faktur wystawionych przez nieistniejące podmioty lub na nieistniejące podmioty, czyli takie, które mogą być nawet zarejestrowane, ale w rzeczywistości nie prowadzą żadnej działalności gospodarczej (przez inspektorów nazywane są fabrykami fikcyjnych faktur). Z reguły wygląda to tak, że oszuści płacą np. bezrobotnym czy studentom za założenie firmy, która będzie wystawiała faktury na wiele milionów złotych. Na ich podstawie kolejne podmioty uczestniczące w procederze mogą odliczyć VAT lub wliczyć taki rzekomy wydatek w koszty podatkowe. Może być jednak i tak, że firma wystawia fikcyjną fakturę na sprzedaż jakiejś części swojej produkcji na rzecz nieistniejącego podmiotu, czyli tzw. słupa. Dzięki temu będzie mogła nielegalnie sprzedać towar taniej, bo bez podatku.



Jak wskazuje Izabela Głowacka, rzecznik prasowy UKS w Białymstoku, zdarza się, że fikcyjne faktury kupuje nawet przedsiębiorca, który zatrudnia pracowników na czarno, by nie płacić ZUS. Ponieważ nie może ich wynagrodzeń wliczyć w koszty uzyskania przychodu, to zwiększa je sobie wydatkami z fikcyjnych faktur.
– Często jednak jest to o wiele bardziej skomplikowane i opiera się na rozbudowanych mechanizmach oszustw podatkowych i tworzeniu zorganizowanych grup przestępczych wyłudzających VAT – tłumaczy Izabela Głowacka.
Podlascy inspektorzy kontroli skarbowej w jednym tylko postępowaniu zakończonym w 2012 r. wykryli rekordową liczbę ponad 16 tys. fikcyjnych faktur opiewających łącznie na kwotę prawie 2 mln zł. Ustalili, że w wielu przypadkach jednego dnia wystawianych było po 8–10 faktur na ten sam podmiot, jak się później okazało nieistniejący. Często faktury wystawiane były też na firmy, które nie prowadziły działalności od kilku lat. Przykładem może być faktura wystawiona na podmiot X działający w Pacanowie przy ul. Koziołka Matołka 13. Osoba ją wystawiająca nie zadała sobie nawet trudu, żeby sprawdzić, czy podany adres faktycznie istnieje. W przeciwieństwie do dociekliwych inspektorów, którzy sprawdzili, że w Pacanowie nie ma takiej ulicy.
Z kolei jedna z kontrolowanych przez UKS w Łodzi firm zajmująca się usługami marketingowymi, z czasem zaprzestała ich świadczenia, a skupiła się na wystawianiu fikcyjnych faktur za rzekome usługi promocyjne. W ciągu jednego roku na rzecz jednego podmiotu gospodarczego wystawiła ich kilkadziesiąt, wykazując w nich podatek należny VAT w łącznej wysokości ponad 250 tys. zł.
Inny podatnik wystawiał faktury za przeróżne usługi, zależnie od potrzeb kontrahentów. Były to usługi budowlano-remontowe, transportowe, porządkowe, informatyczne, a nawet obsługi multimedialnej konferencji.
– Łącznie wprowadził do obrotu blisko 100 pustych faktur, w których wykazał podatek należny VAT w łącznej kwocie ponad 2,4 mln zł – mówi Mariola Grabowska, rzecznik prasowy UKS w Łodzi.

Jak się zabezpieczyć

Czasami łupem oszustów mogą paść uczciwi przedsiębiorcy, którzy skuszeni atrakcyjną ceną (już to powinno być znakiem ostrzegawczym) zdecydują się na zakup towaru.
– Przedsiębiorca, który chce uchronić się przed ewentualnym nieuczciwym kontrahentem, powinien jeszcze przed dokonaniem transakcji sprawdzić go w ogólnodostępnych rejestrach, takich jak REGON, KRS czy centralna ewidencja i informacja o działalności gospodarczej. Może też zbadać, czy firma funkcjonuje na rynku, czyli ma biuro i numer telefonu – radzi inspektor Joanna Kruz, rzecznik prasowy UKS w Katowicach.
– Warto także sprawdzić, czy przyszły kontrahent ma odpowiednią infrastrukturę lub zaplecze techniczne. Mieliśmy przykłady takich kontroli, kiedy ogromne ilości towarów były według informacji zawartych na fakturze wysyłane z firmy, która miała do swojej dyspozycji wyłącznie biuro o powierzchni 2–3-pokojowego mieszkania – zauważa Joanna Kruz.
Kontrolowany przedsiębiorca ma wtedy możliwość wykazania, że dokonał niezbędnych czynności, by sprawdzić rzetelność działającej na rynku firmy. Należyta staranność w sprawdzaniu kontrahenta zabezpieczy go przed ewentualnym zarzutem karnym o udział w zorganizowanej grupie przestępczej lub zarzutem karnym skarbowym o wyłudzenie podatku. Musi się jednak liczyć z tym, że w razie ewentualnego postępowania kontrolnego fiskus każe mu zwrócić nienależnie odliczony VAT, i to z odsetkami. Ostatni wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego (z 18 grudnia 2012 r., sygn. akt I FSK 1694/11) bazujący na orzeczeniach Trybunału Sprawiedliwości UE (w sprawach C-80/11, C-142/11, C-285/11) jest jednak dla podatników korzystny. NSA uznał, że fiskus nie może kwestionować prawa do odliczenia podatku naliczonego, jeśli przedsiębiorca nie wiedział lub nie mógł się dowiedzieć, że na wcześniejszych etapach obrotu dochodziło do fikcyjnych transakcji i wyłudzeń VAT.