Fiskus upiera się, by przedsiębiorstwa przeliczały należności i zobowiązania w walutach po kursach ze swoich banków, a nie średnim kursie NBP.
Firmy wciąż mają problem z podatkowym rozrachunkiem transakcji walutowych. Nie wiedzą, czy przy przeliczaniu na złote otrzymanych należności czy opłaconych zobowiązań mają stosować kurs walutowy ustalany przez konkretny bank, w którym mają konto, czy też kurs średni NBP. Nowe przepisy, obowiązujące od początku 2012 roku, zamiast wyjaśnić sprawę, jeszcze bardziej ją skomplikowały.
Jaki kurs stosować przy wpłacie należności i regulowaniu zobowiązań z konta walutowego / DGP
W zależności od przyjętego kursu sam tylko przepływ walut przez konto (bez ich zakupu i sprzedaży) może spowodować dodatnie lub ujemne różnice kursowe, a w efekcie zmianę przychodów i kosztów przedsiębiorstwa – i co za tym idzie, zmianę podatku dochodowego.
Firmy zasypują izby skarbowe wnioskami o interpretacje. Te jednak nie wyjaśniają wątpliwości.

Kosztowny przepływ

Aktualne przepisy brzmią tak: przy obliczaniu różnic kursowych uwzględnia się kursy faktycznie zastosowane w przypadku sprzedaży lub kupna walut obcych oraz otrzymania należności lub zapłaty zobowiązań. W pozostałych przypadkach, a także gdy do otrzymanych należności lub zapłaty zobowiązań nie jest możliwe uwzględnienie faktycznie zastosowanego kursu waluty w danym dniu, stosuje się kurs średni NBP z ostatniego dnia roboczego poprzedzającego ten dzień.
Taki sam przepis został wprowadzony do ustawy o PIT oraz do ustawy o CIT. Tylko z pozoru jest czytelny.
Krzysztof Kaczmarek, doradca podatkowy, partner zarządzający TPA Horwath, wyjaśnia, że firma, biorąc pod uwagę notowania walut ze swojego banku, musi de facto uwzględniać dwa kursy: inny dla wpływu walut, a inny dla ich wypływu. W pierwszym przypadku stosuje się bowiem kurs kupna, a w drugim kurs sprzedaży.
– Może to powodować powstawanie różnic kursowych nawet w ciągu jednego dnia – i to bez kupna czy sprzedaży waluty – stwierdza ekspert. Jako przykład podaje przypadek spółki, która kupowała nieruchomość i w tym celu otrzymała na wydzielony rachunek walutowy pożyczkę w euro. Jeszcze tego samego dnia przelała z tego konta pieniądze sprzedającemu. Mogłoby się wydawać, że operacja jest i powinna być neutralna podatkowo. Tymczasem w praktyce spowodowała powstanie przychodu podatkowego w wysokości różnicy pomiędzy wartością pożyczki wyliczoną przy zastosowaniu kursu kupna oraz wartością zapłaty za nieruchomość wyliczoną przy zastosowaniu kursu sprzedaży waluty z tego samego dnia.
Załóżmy, że transakcja została dokonana w czwartek, 25 października, pieniądze z pożyczki wpłynęły na konto firmy rano, a za nieruchomość zapłaciła ona po południu. Ponadto wartość pożyczki wyniosła 1 mln euro i tyle samo kosztowała nieruchomość. W takim przypadku dodatnia różnica kursowa (będąca przychodem do opodatkowania) wynikająca tylko z faktu przepłynięcia pieniędzy przez rachunek walutowy, wyniosłaby blisko 300 tys. zł. Dlaczego? Ponieważ o godz. 7.00 w banku Pekao, z którego usług firma korzystała, kurs kupna euro wynosił 3,9738 zł, a o godz. 14.45 w tym banku kurs sprzedaży wynosił 4,2673 zł. Wynika więc z tego, że po wpłynięciu waluty na konto spółka miała na nim ponad 3,9 mln zł (za tyle bank kupiłby od niej 1 mln euro), a przy wypłynięciu ponad 4,2 mln zł (za tyle bank sprzedałby jej 1 mln euro).
– Natomiast gdyby do wpływu i wypływu tej pożyczki zastosować kurs średni NBP, różnica taka nie powstałaby w ogóle – wyjaśnia Krzysztof Kaczmarek.
Zastosowanie kursu z banku obsługującego konto jest więc w takim przypadku niekorzystne. Spółka płaci podatek wynikający w praktyce ze spreadu (różnicy między ceną sprzedaży i zakupu waluty). Nietrudno więc zrozumieć, dlaczego fiskus upiera się przy stosowaniu kursu faktycznego. W innych przypadkach sytuacja może być bardziej zróżnicowana. Jeśli transakcje byłyby realizowane w sporych odstępach czasu, raz mogłyby owocować dodatkowymi przychodami, a innym razem kosztami.

Konta walutowe i złotowe

Eksperci są jednomyślni. Uważają, że po to do ustawy wprowadzono nowe przepisy, aby kurs ze swojego banku stosować tylko w sytuacjach, gdy dochodzi do obrotu walutą. We wszystkich pozostałych przypadkach należałoby uwzględniać kurs średni NBP.
– Skoro przepis brzmi tak, że kursy faktyczne stosuje się w przypadku sprzedaży lub kupna walut obcych „oraz” otrzymania należności lub zapłaty zobowiązań, to tego spójnika „oraz” ustawodawca użył celowo. W efekcie, aby zastosować kurs faktyczny w przypadku otrzymania należności lub zapłaty zobowiązań, musi równocześnie dochodzić do operacji sprzedaży lub kupna walut – ocenia Agnieszka Sakowska, kierownik zespołu ds. CIT w ECDDP.
– Tym samym kurs faktyczny byłby uwzględniany tylko w przypadku operacji walutowych, ale dokonywanych za pomocą konta złotowego – wyjaśnia.
Gdy firma korzysta z konta walutowego, to powinna stosować średni kurs NBP.



Rozbieżności pozostały

Przed zmianą przepisów, tj. do końca 2011 roku, podatnicy spierali się z fiskusem właściwie o to samo – tj., co to jest kurs faktycznie zastosowany i kiedy należy go stosować. Problem musiał w końcu rozstrzygnąć Naczelny Sąd Administracyjny. Podważył stanowisko fiskusa i uznał, że faktyczne zastosowanie kursu (z tabeli bankowej) ma miejsce tylko wtedy, gdy podatnik rzeczywiście sprzedaje lub nabywa walutę (np. wyrok z 3 lutego 2011 r., sygn. akt II FSK 1682/09).
Wnioski z wyroku NSA były brane pod uwagę w pracach nad nowelizacją przepisów. Nowe regulacje weszły w życie z początkiem 2012 r. Co z tego wynikło?
Na początku roku izby skarbowe akceptowały pogląd, że jeśli spółka z rachunku walutowego reguluje zobowiązania oraz otrzymuje na ten sam rachunek zapłatę od zagranicznych kontrahentów, to słusznie stosuje kurs średni ogłaszany przez NBP (odpowiednio z ostatniego dnia roboczego poprzedzającego wypływ i wpływ środków w walucie obcej). Taki wniosek wynika np. z interpretacji dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie z 11 stycznia 2011 r. (nr IPPB5/423-1016/11-2/IŚ).
Ta sama izba skarbowa kilka miesięcy później wydała jednak kolejną interpretację, z której płyną wnioski przeciwne (pismo z 16 kwietnia 2012 r., nr IPPB5/423-42/12-2/IŚ). Uznała, że firma powinna stosować kurs kupna lub sprzedaży walut ogłaszany przez bank, w którym ma ona rachunek walutowy.
Co ciekawe, w obu przypadkach izba nie wydała własnej opinii, a jedynie zaakceptowała stanowisko przedsiębiorstw przedstawione we wnioskach o interpretacje.
W kolejnych interpretacjach organy podatkowe uznały, że firmy powinny stosować kurs faktyczny (bankowy) dla wszelkich wpływów i wypływów walut. Przykładowo dyrektor Izby Skarbowej w Katowicach w piśmie z 24 sierpnia 2012 r. (nr IBPBI/2/423-598/12/MS) nie zgodził się ze spółką, że kurs faktycznie zastosowany jest to kurs „użyty” przy sprzedaży lub kupnie walut.
Sprawy znowu trafiają do sądów. Przykładowo WSA w Olsztynie w wyroku z 4 października 2012 r. (I SA/Ol 404/12) uznał, że kurs faktyczny stosuje się tylko przy rzeczywistym obrocie walutą. Dotychczasowa praktyka organów podatkowych wskazuje jednak, że ten korzystny dla podatników wyrok zostanie zaskarżony do NSA.
Filip Siwek, doradca podatkowy w Kancelarii Prawnej Skoczyński Wachowiak Strykowski uważa, że w ustawie powinno być doprecyzowane, co należy rozumieć przez „kurs faktycznie zastosowany”. Inaczej zawsze będą wątpliwości.
Problem może rozwiązać kolejna nowelizacja przepisów. W tym roku jest już jednak na to za późno. Bieżące projekty zmian ustawy o PIT i CIT nie przewidują rozwiązania tej kwestii. Minister finansów może wydać też interpretację ogólną – ma do tego podstawy, bo interpretacje indywidualne izb skarbowych są rozbieżne.

Należy doprecyzować, czym jest kurs faktycznie zastosowany