30 dni zamiast 180, po których przedsiębiorca mógłby uruchomić procedurę odzyskiwania nie tylko VAT-u z faktur niezapłaconych przez kontrahenta ale także PIT-u albo CIT-u? Brzmi dobrze. Obecnie przedsiębiorcy, którym kontrahenci nie płacą, do przeprowadzenia całości zabiegu potrzebują co najmniej 7 miesięcy. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w przypadku PIT-u. Gdy w grę wchodzą kwoty wyższego rzędu, konieczne jest przeprowadzenie postępowania egzekucyjnego lub sądowego. Na pomniejszenie podstawy opodatkowania o niezapłacone przez kontrahentów faktury przedsiębiorca może czekać nawet kilka lat.

Nieterminowe regulowanie płatności to dla firm podwójne obciążenie. Nie otrzymują należnego im wynagrodzenia, a podatek wynikający z wykonanych usług lub dokonanych dostaw muszą i tak oddać fiskusowi. Skierowany do Sejmu przez posła Adama Szejnfelda (PO) projekt dotyczący tzw. ulgi na złe długi przewiduje znaczne uproszczenie samej procedury „odzyskiwania” podatku od faktycznie niezrealizowanych przychodów. Co ważne, propozycja obejmuje nie tylko VAT (ten problem próbuje się już rozwiązać – choć nie tak radykalnie - poprzez tzw. III ustawę deregulacyjnej), ale także podatek dochodowy.

Kontrahent nie płaci, a z fiskusem trzeba się rozliczyć

Przedsiębiorcy (z wyjątkiem tzw. małych podatników w VAT) muszą płacić podatki niezależnie od tego, czy otrzymali zapłatę, czy też nie. Zarówno bowiem podatek VAT, jak i dochodowy z zasady są rozliczane metodą memoriałową. Oznacza to, że obowiązek rozliczenia się z fiskusem z wykonanych usług albo dostarczonych towarów powstaje niezależnie od otrzymanego wynagrodzenia od kontrahenta, co wpisywać się ma w szeroko rozumiane ryzyko gospodarcze.

Przykład: Firma A dokonała w kwietniu sprzedaży usługi o wartości 10.000 zł brutto na rzecz firmy B . W danym okresie rozliczeniowym firma A poniosła koszty uzyskania przychodów w kwocie 2.000 zł (paliwo do samochodu osobowego, składki ZUS) oraz 1.626 zł netto z tytułu wynajmu lokalu (374 zł VAT-u podlegającego odliczeniu). W związku z tym firma A zapłaciła w maju podatki (chociaż nie otrzymała należności od kontrahenta) łącznie w kwocie 2.352 zł:
VAT = 1.496 zł (1.870 zł VAT zależny – 374 zł VAT naliczony)
PIT = 856 zł (8.130,08 – 1.626 – 2.000 = 4.504,07 * 19% = 856 zł)*.
*Na cele przykładu przyjęto założenie, że obowiązek podatkowy powstaje na zasadach ogólnych i podatnik wybrał opodatkowanie podatkiem liniowym.


30 dni zwłoki w płatnościach i niezapłaconą fakturę można „wrzucić” w koszty

Przedłożony projekt to jeden z najodważniejszych pomysłów w zakresie „ulgi na złe długi”. Przewiduje on możliwość obniżenia podstawy opodatkowania podatkiem dochodowym (obniżenia osiągniętego dochodu, albo zwiększenia poniesionej straty) o kwotę niezapłaconej przez dłużnika wierzytelności pomniejszonej o należny podatek od towarów i usług. Może to nastąpić po upływie 30-dniowego terminu płatności, o ile wierzytelność została uprzednio zarachowana jako przychód z działalności gospodarczej. Co ważne, takie działanie miałoby także negatywne konsekwencje dla dłużnika, który musiałby wykonać operacje przeciwne (tzn. podwyższyć podstawę opodatkowania), a z drugiej neutralne dla budżetu.

Założenia projektu Szejnfelda:
Podatnik (dłużnik) jest obowiązany do podwyższenia podstawy opodatkowania (podwyższenia osiągniętego dochodu albo zmniejszenia poniesionej straty) o kwotę niezapłaconych zobowiązań cywilnoprawnych, jeżeli:
1) upłynął 30 - dniowy termin płatności;
2) kwota odpowiadająca wartości niezapłaconego zobowiązania została zaliczona przez podatnika (dłużnika) do kosztów uzyskania przychodów lub zwiększyła wartość początkową środków trwałych lub wartości niematerialnych i prawnych.


Opóźnienie jest, ale bez wezwania

Projekt nie przewiduje, aby skorzystanie z ulgi „na złe długi” przez wierzyciela zmuszało go do uprzedniego wezwania dłużnika do zapłaty. Jest więc to pomysł dość radyklany. Może się bowiem zdarzyć, że niezapłacenie faktury przez kontrahenta będzie po prostu wynikiem błędu czy przeoczenia.

Wyłączeniem do skorzystania z ulgi miałyby być natomiast sytuacje, w których wierzytelności:
1) zostały zbyte przez podatnika;
2) uległy przedawnieniu zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa;
3) zostały odpisane jako nieściągalne oraz została utworzona rezerwa na ich pokrycie zaliczona do kosztów uzyskania przychodów;
4) są dochodzone przed sądem lub innym organem powołanym do rozpoznawania spraw lub egzekwowania roszczeń danego rodzaju albo przed sądem polubownym.



VAT do zmniejszenia też po 30 dniach

Również na gruncie VAT-u, według założeń projektu, wystarczającą przesłanką do skorzystania z „ulgi na złe długi” byłby upływ 30 dni od terminu płatności. W tym przypadku również całość procedury nie przewiduje wcześniejszego wezwania i poinformowania dłużnika. Podobnie, jak w przypadku podatków dochodowych, tak i tu dłużnik sam musiałby pilnować tego terminu i po jego upływie dokonać stosownej korekty podatku.

W przypadku braku uregulowania zobowiązania w terminie 30 dni od dnia upływu terminu płatności określonego w umowie lub fakturze, podatnik (dłużnik) byłby obowiązany do odpowiedniego pomniejszenia podatku naliczonego podlegającego odliczeniu albo w przypadku jego braku, do odpowiedniego powiększenia kwoty podatku należnego, o kwotę podatku wynikającą z nieuregulowanych faktur, w deklaracji za okres, w którym upłynął termin płatności określony w umowie lub fakturze.

Katarzyna Rola-Stężycka, Tax Care