Unia chce, aby największe firmy audytorskie zajęły się wyłącznie badaniem sprawozdań. Doprowadziłoby to jednak do podwyższenia cen usług.
Do 7 listopada komisja prawna Parlamentu Europejskiego powinna zakończyć pracę nad projektami dyrektywy i rozporządzenia w sprawie badania sprawozdań finansowych jednostek zainteresowania publicznego (np. banków i spółek giełdowych). Ustalenia komisji są bacznie śledzone przez firmy audytorskie.
Polski rynek audytorski / DGP
Jedna z najważniejszych propozycji zawartych w projektach zakłada, że duże firmy audytorskie musiałyby ograniczyć działalność wyłącznie do badania sprawozdań finansowych („czysta działalność audytorska”). Dziś zajmują się one także konsultingiem czy szeroko rozumianą działalnością doradczą i nierzadko osiągają z tego tytułu gros przychodów.
Toczące się prace to efekt opublikowanej w 2010 r. przez UE „Zielonej księgi”, która wskazywała na nadmierną koncentrację rynku audytorskiego. Zmiany uderzyłyby najbardziej w firmy z tzw. wielkiej czwórki: PricewaterhouseCoopers, Ernst & Young, KPMG i Deloitte.

Bezprawne rozwiązania

Antoni Reczek, partner w dziale audytu i usług doradczych PwC, przyznaje, że propozycja zawężenia usług do badania sprawozdań jest skierowana przeciwko wielkiej czwórce. Przypomina, że u źródeł tego pomysłu była obawa, że ewentualny upadek jednej z tych spółek spowodowałby ogromne kłopoty na rynkach kapitałowych. Dlatego autorzy unijnego projektu chcieliby, aby w badaniu jednostek zainteresowania publicznego w większym stopniu niż dotychczas uczestniczyły inne, mniejsze firmy audytorskie.
Rozmówca podkreśla jednak, że propozycja nie jest zgodna z prawem unijnym.
– Potwierdził to Jean-Claude Piris, który przez wiele lat był szefem Służby Prawnej Rady UE. W swojej opinii porównuje tę sytuację z zatwierdzeniem przez Parlament Europejski prawa, które zakazywało reklamy tytoniu. Trybunał Sprawiedliwości UE uznał te przepisy za niezgodne z przepisami unijnymi. Warto też pamiętać, że większość państw członkowskich jest przeciwna wprowadzeniu koncepcji „czystych firm audytorskich”– twierdzi Antoni Reczek.
Gdyby jednak zmiana została przeforsowana, spowodowałaby wzrost cen usług. Ekspert z PwC wyjaśnia, że badanie spółek np. z sektora finansowego czy telekomunikacyjnego jest bardzo złożone. Aby biegły mógł w nich przeprowadzić rewizję finansową, potrzebuje wiedzy specjalistycznej, którą obecnie zapewniają powiązane z firmą audytorską spółki konsultingowe. Po zmianach o taką wiedzę trzeba by zabiegać w podmiotach zewnętrznych, co spowodowałoby wzrost kosztów, a co za tym idzie – wzrost ceny. Ale nie tylko o to chodzi. Antoni Reczek przypomina, że w takiej sytuacji byłby też problem z poufnością i etyką, do której nie są obowiązane firmy zewnętrzne.
Jego zdaniem wdrożenie koncepcji „czystej spółki audytorskiej” uniemożliwiłoby też pozyskiwanie najlepszych absolwentów. Teraz w firmach z wielkiej czwórki po 5 – 7 latach zajmowania się audytem przechodzą do działu doradczego. Brak takiej perspektywy ograniczyłby zainteresowanie pracą przy audycie.
Z kolei według dra Andre Helina, prezesa BDO, wdrożenie propozycji unijnych całkowicie zmieniłoby rynek. Znikłoby pojęcie wielkiej czwórki. Wynika to z tego, że w strukturze przychodów należących do niej firm wpływy z badania sprawozdań stanowią ok. 40 proc.
– Utrata ponad połowy przychodów spowodowałaby zrównanie pod względem finansowym największych spółek z tymi średnimi – wyjaśnia rozmówca.



Inne propozycje

Jednak nie można liczyć na to, że UE po odrzuceniu najbardziej radykalnej koncepcji w ogóle odstąpi od walki z koncentracją rynku audytorskiego.
– Unia nie jest jednak w stanie wiele zrobić, aby osiągnąć ten pozorny cel – uważa Antoni Reczek.
Według niego ewentualne działania mogą iść w kierunku wymuszania na instytucjach, np. bankach czy spółkach giełdowych, aby do przetargów na świadczenie usług audytorskich zapraszały również mniejsze firmy. PwC popiera wprowadzenie zakazu kierowania ofert tylko do spółek z wielkiej czwórki.
Innym pomysłem na dekoncentrację rynku jest rotacja podmiotów audytorskich (a więc nie samych biegłych, jak jest teraz, ale zatrudniających ich firm) współpracujących z danym przedsiębiorstwem nie rzadziej niż co 5 lat czy też, jak proponuje komisja prawna Parlamentu Europejskiego – co 25 lat.
Andre Helina uważa jednak, że wymogowi obligatoryjnej rotacji powinien towarzyszyć wymóg zatrudniania firmy audytorskiej również przez pewien – np. kilkuletni – okres.
– Chroniłoby to podmioty uprawnione do badania przed „wymianą nazbyt krytycznych audytorów”, szczególnie w czasach kryzysu finansowego. A to jest obecnie dość powszechne zjawisko na polskim rynku – twierdzi ekspert.

Naturalne procesy

Krzysztof Burnos, członek Krajowej Rady Biegłych Rewidentów, wskazuje, że tak naprawdę Unia Europejska jest w bardzo trudnej sytuacji. Dopuściła do tego, że struktura rynku i branży wygląda tak, a nie inaczej. Procesy koncentracji postępowały naturalnie, ale sprzyjały im przepisy. Unia chce teraz odwrócić ten trend.
Oprócz propozycji tworzenia „czystych spółek audytorskich” czy ich obowiązkowej rotacji w dyskusji nad zmianami przepisów są też inne. Zakłada się np., że przychody z audytu musiałyby być w określonej proporcji do pozostałych przychodów. Pojawia się też koncepcja audytów połączonych. Polegałoby to na tym, że badanie jednostki zainteresowania publicznego przeprowadzane byłoby wspólnie przez firmę z wielkiej czwórki i mniejszy podmiot. Pozwoliłoby to mniejszemu podmiotowi pozyskać odpowiednią wiedzę i wzmocnić pozycję na rynku.
– Nie jestem zwolennikiem zmieniania obecnej sytuacji poprzez regulacje – twierdzi rozmówca. – Trzeba natomiast znaleźć takie mechanizmy i rozwiązania, aby dekoncentracja rynku nastąpiła w naturalny sposób – mówi Krzysztof Burnos.
Dlatego też – jego zdaniem – nadzór publiczny nad jakością wykonywania usług audytorskich powinien się skupić na sektorach, gdzie doszło do największej koncentracji, tj. na badaniach sprawozdań finansowych jednostek zainteresowania publicznego (głównie spółek giełdowych).
– Ponieważ jednak cała ta dyskusja spowodowana jest zagrożeniem, jakie m.in. dla rynków finansowych mógłby spowodować upadek jednej z wielkich firm audytorskich, trzeba by się zastanowić, czy mimo początkowych trudności sam rynek nie znalazłby lepszego rozwiązania niż te, nad którymi pracują unijni urzędnicy – dodaje.

Konieczna przejrzystość

Andrzej Nartowski, prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów, nie popiera koncepcji „czystej spółki audytorskiej”, ponieważ godzi w interesy przedsiębiorstw z tej branży. Wskazuje, że działania Unii Europejskiej powinny iść w innym kierunku. Dotyczy to w szczególności spółek z wielkiej czwórki, które pod jednym szyldem prowadzą różne działania: audytorskie, doradcze i konsultingowe.
– Powinny one podlegać podobnym wymogom co do przejrzystości, jak spółki audytowane – twierdzi. Jego zdaniem najistotniejsza jest wiedza o strukturze własnościowej i wszelkich powiązaniach kapitałowych.
– Nie ma sensu tych powiązań całkowicie zabraniać, ale dla wszystkich muszą być one jasne. Firmy audytorskie muszą być niezależne. A ja nie wiem, czy one są w stanie zachować niezależność, bo za mało wiem o ich wewnętrznej strukturze i powiązaniach – mówi prezes PID.

Ministerstwo Finansów jest przeciwne koncepcji „czystej firmy audytorskiej”