Nawet w najbardziej skomplikowanych sprawach wymagających ogromnej wiedzy organy podatkowe nie chcą powoływać biegłych.
– Prowadzę działalność gospodarczą, wymagającą specjalistycznej wiedzy. Mimo to organ podatkowy, który mnie kontroluje, odmawia powołania biegłego. Urzędnicy uznali, że nie ma takiej potrzeby i że sami poradzą sobie z oceną mojej działalności, w tym także jej rozmiaru i przychodów, jakie przez lata uzyskuję – skarży się przedsiębiorca z centralnej Polski, prosząc o anonimowość z uwagi na trwające postępowanie podatkowe. Jak twierdzi, ze względu na specyfikę prowadzonej przez niego działalności tylko biegły jest w stanie wiarygodnie ocenić możliwości produkcyjne jego firmy i wypracowane przez lata przychody.
Ilu biegłych skarbowych mają izby skarbowe / DGP

Kiedy powołać biegłego

Przepis art. 197 par. 1 Ordynacji podatkowej (t.j. Dz.U. z 2012 r., poz. 749 z późn. zm.) dopuszcza wprawdzie powołanie biegłego w sprawach wymagających specjalistycznej wiedzy, ale decyzję pozostawia w gestii urzędu. „W przypadku gdy w sprawie wymagane są wiadomości specjalne, organ podatkowy może powołać na biegłego osobę dysponującą takimi wiadomościami, w celu wydania opinii” – czytamy w Ordynacji podatkowej.
– Organ podatkowy powinien powołać biegłego za każdym razem, gdy rozstrzygnięcie sprawy wymaga specjalistycznej wiedzy, czyli takiej, którą nie dysponuje przeciętnie wykształcony człowiek – podkreśla Sławomir Sadocha, doradca podatkowy specjalizujący się w postępowaniach podatkowych. Ta specjalistyczna wiedza, jak mówi, jest potrzebna, by przeanalizować wszystkie możliwe scenariusze, jakie w danym okresie mogły mieć miejsce.
– Przykładowo biegły, który będzie np. ustalał, czy przedsiębiorca zajmujący się hodowlą pieczarek mógł w danym okresie uzyskać określone przychody, weźmie pod uwagę nie tylko możliwości produkcyjne, ale i koszty, jakie musiał on ponieść, by z określonej powierzchni uzyskać określone zbiory – tłumaczy Sławomir Sadocha.
Eksperci przyznają, że w praktyce nie wiadomo jednak, co decyduje o powołaniu biegłego. – Nie ma tu żadnej reguły. Organ podatkowy kieruje się sobie znanymi kryteriami. Pamiętam postępowania, gdy biegli byli powoływani do interpretacji przepisów i takie, gdy powoływano np. doradcę podatkowego do osądzenia zasadności zwrotu nadpłaty podatku – mówi Tomasz Rolewicz, doradca podatkowy, starszy menedżer w zespole postępowań podatkowych w PwC.
Jeszcze dziwniejsze są powody powoływania biegłych w sprawach prowadzonych przez jednostki samorządu terytorialnego, które są organami podatkowymi w odniesieniu do podatków i opłat lokalnych, np. podatku od nieruchomości. Zdarza się, że tam biegły jest powoływany do rozstrzygnięcia, która z przedstawionych wcześniej opinii prawnych jest... prawidłowa.
Inną sprawą jest to, że o powołaniu biegłego niejednokrotnie decydują względy budżetowe. Stąd łatwiej jest organom powoływać biegłych na początku każdego roku niż pod koniec, gdy w kasie z reguły jest już pusto.



Urząd sam decyduje

Z punktu widzenia podatników problem polega też na tym, że nikt i nic nie jest w stanie przymusić urzędników do powołania biegłego. Wyjątek stanowi tu jedynie art. 197 par. 2 Ordynacji podatkowej, zgodnie z którym powołanie na biegłego następuje z urzędu, jeżeli opinii biegłego wymagają przepisy prawa podatkowego.
– Takie przepisy przy ustalaniu wartości rynkowej zbywanych rzeczy czy praw majątkowych przewidziane zostały zarówno w ustawie o PIT, jak i w ustawie o CIT. Jednak i w tym wypadku – mimo że na ich podstawie powołanie biegłego jest obligatoryjne, gdy podatnik nie zgadza się z oszacowaniem wartości dokonanym przez organ – zdarza się, że urzędnicy o tym obowiązku zapominają – zauważa Piotr Karwat, radca prawny w kancelarii Chadbourne & Parke Radzikowski Szubielska i Wspólnicy. Jak twierdzi, zamiast powoływać biegłych urzędnicy wolą odwołać się do doświadczenia życiowego. – Bywa że, gdy organ nie jest w stanie uzasadnić swoich twierdzeń, bo wymaga to wiedzy specjalistycznej w zakresie np. inżynierii finansowej czy znajomości produkcji i specjalistycznej technologii, a której to wiedzy ze zrozumiałych względów urzędnicy nie mają i mieć nie muszą, zasłoną jest właśnie doświadczenie życiowe – twierdzi mec. Piotr Karwat. – Zaryzykowałbym tezę, że w każdym przypadku, gdy widzimy w uzasadnieniu decyzji powołanie się na tzw. doświadczenie życiowe, powinniśmy wnikliwie rozważyć, czy nie należałoby w odwołaniu od decyzji powołać się na zarzut, że nie przeprowadzono dowodu z opinii biegłego – proponuje.
To, że urzędnicy często sami starają się rozstrzygać specjalistyczne kwestie, jak np. to, jaką wydajność mogły mieć wysokiej klasy maszyny poligraficzne czy fotograficzne, potwierdzają także inni eksperci, z którymi rozmawialiśmy. – Urzędnicy zabierają się do skomplikowanych spraw, nie mając specjalistycznego przygotowania i po prostu sobie nie radzą. Mam przypadek klienta, w sprawie którego organ podatkowy potwierdził wprawdzie, że faktyczne wykorzystanie maszyn w prowadzonej działalności gospodarczej ma istotne znaczenie, ale uznał jednocześnie, że wiedza na ten temat nie stanowi wiedzy specjalistycznej wymagającej opinii biegłego. Co więcej, według urzędników nawet biegły nie byłby w stanie stwierdzić, ile w danym okresie pracowały maszyny – mówi Sławomir Sadocha.

Ekspert, ale jaki?

To tylko jeden z problemów, z jakimi muszą się zmagać podatnicy i ich pełnomocnicy. Nawet jeśli organ zdecyduje się na powołanie biegłego, to metodologia, według której dokonuje jego wyboru, i ocena, jakie kwalifikacje są potrzebne, pozostają jego tajemnicą. Zdarza się więc np., że do oceny wartości dużego przedsiębiorstwa powoływana jest osoba, która prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą i na co dzień zajmuje się pomocą w składaniu wniosków o bankowy kredyt.
– Przejrzystości procedury mogłoby sprzyjać nałożenie na organy podatkowe obowiązku uzasadnienia wydawanego postanowienia o powołaniu konkretnej osoby na biegłego. Dziś nikt nie wie, dlaczego akurat ta, a nie inna osoba ma być biegłym oraz jakie kandydatury były brane pod uwagę. To, że wiemy, iż zapytanie zostało wysłane do kilku osób, nic nam nie daje, bo nie wiemy, ani o co pytał organ, ani do kogo się zwrócił – podkreśla Tomasz Rolewicz.
Eksperci są jednak przeciwni opracowaniu listy biegłych w sprawach podatkowych na wzór biegłych sądowych. Po pierwsze, z uwagi na różnorodność zagadnień podatkowych, a po drugie – na niebezpieczeństwo wydłużenia terminu oczekiwania na sporządzenie takiej opinii z kilku tygodni do kilku miesięcy, a może i lat.

Nierówne dowody

Co w tej sytuacji pozostaje podatnikom? Mogą toczyć z organem podatkowym spór na opinie. Pomocny może też być art. 197 par. 3 Ordynacji podatkowej, który pozwala na stosowanie do biegłych przepisów dotyczących świadka.
– Tylko przesłuchanie biegłego może wykazać np. jego brak doświadczenia, ponieważ po raz pierwszy analizował dane zagadnienie, by wydać opinię w tej konkretnej sprawie – twierdzi Tomasz Rolewicz. Warto, jego zdaniem, zabiegać o przesłuchanie biegłego, bo stanowi ono dowód, a protokół z tego przesłuchania trafia do akt sprawy. Strona może do tego dowodu odwołać się przy okazji zaskarżenia decyzji organu podatkowego, która na podstawie opinii biegłego została wydana.
To właściwie jedyna możliwość, jaką dysponują podatnicy, bo opinie sporządzone przez biegłych na zlecenie strony urzędnicy zawsze będą traktować jako prywatne ekspertyzy. Walor dowodu ma jedynie opinia sporządzona na zlecenie organu.
– Owszem, organ ma swobodę i może dowolnie oceniać dowód przedstawiony przez podatnika, czyli w tym przypadku – opinię biegłego sporządzoną na zlecenie podatnika, ale jeśli się z nią nie zgadza, to powinien powołać własnego biegłego. Trudno bowiem uznać za prawidłową taktykę organu, który nie posiadając specjalistycznej wiedzy polemizuje z opinią eksperta tylko dlatego, że przedstawiona została przez podatnika – ocenia Lesław Mazur, menedżer w dziale postępowań podatkowych i sądowych Ernst & Young.