Brak maksymalnej wysokości kosztów egzekucyjnych narusza konstytucję – alarmują eksperci. Ich zdaniem nieetyczne jest pobieranie pieniędzy za nieskuteczną egzekucję, i to w pełnej wysokości.
Mój klient miał przygotowane pieniądze na zapłatę części należności podatkowych, ale organ podatkowy dokonał zajęcia prawa majątkowego i za samą tę czynność naliczył 5 proc. opłaty egzekucyjnej, czyli ponad 30 mln zł. Mniej więcej tyle, ile firma miała pieniędzy i chciała uiścić, by spłacić część swoich zobowiązań podatkowych wobec Skarbu Państwa – mówi DGP prawnik z Mazowsza, prosząc o anonimowość ze względu na dobro przedsiębiorcy. Według niego przepisy rodem z komunizmu są dziś źródłem wyzysku.
Koszty egzekucyjne / DGP
– Obserwujemy wzmożoną aktywność organów podatkowych, które wszczynają postępowania egzekucyjne, nie dając nawet szansy podatnikom – będącym w tarapatach finansowych często nie z własnej winy – na spłatę zobowiązań poprzez zgodę na odroczenie terminu zapłaty czy rozłożenie na raty – podkreśla Przemysław Hinc, doradca podatkowy, członek zarządu spółki PJH.

Koszty egzekucyjne

Szkopuł w tym, że ustawa o postępowaniu egzekucyjnym w administracji (t.j. Dz.U. z 2005 r. nr 229, poz. 1954 z późn. zm.), na podstawie której działa fiskus, budzi wiele kontrowersji. Wszystko przez zapisaną w niej konstrukcję kosztów egzekucyjnych (art. 64 par. 1). Przepisy mówią jedynie, że za zajęcie przykładowo świadczeń z ubezpieczenia społecznego poborca skarbowy może naliczyć opłatę egzekucyjną w wysokości 4 proc. kwoty egzekwowanej należności, nie mniej jednak niż 1,40 zł. Nie zawierają natomiast ograniczenia wysokości tej opłaty, tak jak to ustalono w przypadku komorników sądowych. Przykładowo, zgodnie z ustawą o komornikach sądowych i egzekucji (t.j. Dz.U. z 2011 r. nr 231, poz. 1376 z późn. zm.), za wykonanie postanowienia o udzieleniu zabezpieczenia roszczenia pieniężnego komornikowi przysługuje opłata w wysokości 2 proc. wartości roszczenia, które podlega zabezpieczeniu, nie mniejsza jednak niż 3 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia miesięcznego i nie wyższa niż pięciokrotność tego wynagrodzenia (art. 45). I właśnie te trzy kluczowe słowa („nie wyższa niż”), których brak jest w ustawie o postępowaniu egzekucyjnym w administracji, są – zdaniem ekspertów, na co dzień zajmujących się podatkami – powodem do uznania regulacji za niezgodne z konstytucją.
– Przepisy naruszają wyrażoną w art. 2 Konstytucji RP zasadę sprawiedliwości społecznej – wskazuje Dorota Szubielska, radca prawny w kancelarii Chadbourne & Parke. Taka ich konstrukcja nie zachęca podatników do dobrowolnego płacenia należności na rzecz Sakrbu Państwa.
– Ostra ich krytyka jest konieczna, bo parlament powinien się zająć nie nowelizacją obecnej ustawy, która pochodzi z lat 60. XX wieku, ale projektem zupełnie nowego i nowoczesnego aktu prawnego – zaznacza mec. Dorota Szubielska.
I dodaje: – Dalsze uprzywilejowywanie organów egzekucyjnych pozostaje w kolizji z istotą zadań państwa, które nie powinny być źródłem zysku.
Także Tomasz Rolewicz, doradca podatkowy, starszy menedżer w PwC, choć jest zdania, że wszczęcie egzekucji dla podatnika, który nie płaci w terminie należności podatkowych, nie powinno być zaskoczeniem, to jednak uważa, że doprecyzowanie przepisów co do maksymalnej wysokości opłaty egzekucyjnej jest wskazane.
– Egzekucja nie pojawia się znienacka. Gdy podatnik wykazał podatek w deklaracji, ale potem „zapomniał” go zapłacić, musi liczyć się z tym, że urząd skarbowy przyśle mu upomnienie, a po siedmiu dniach może przystąpić do egzekucji. Podobnie gdy podatnik jest w sporze z organem, a decyzja ostateczna będzie podlegała wykonaniu, i to bez upomnienia – stwierdza Tomasz Rolewicz.
Jego zdaniem wprowadzenie miarkowania przy wysokości pobieranej opłaty byłoby dobrym rozwiązaniem. Chociażby po to, by nagradzać prawdziwą skuteczność.
Jak wyjaśnia, może się bowiem zdarzyć, że jeden poborca włoży wiele trudu w wyegzekwowanie zaległości od małego przedsiębiorcy na karcie podatkowej, podczas gdy drugi zajmie rachunek bankowy dużej firmy, której numer bez trudu znajdzie w zgłoszeniu ewidencyjnym, ale to on z uwagi na kwotę zobowiązania będzie skuteczniejszy.



Brak skuteczności

Organy podatkowe i poborcy skarbowi pobierają opłaty egzekucyjne nie za skuteczność, lecz za czynności, które nie wymagają zachodu. Tak, jak nie wymaga wysiłku wszczęcie postępowania egzekucyjnego czy poinformowanie banku o zajęciu rachunku firmy. Co więcej, państwo pobiera opłatę egzekucyjną i żąda zwrotu wydatków, czyli kosztów poniesionych np. na przejazdy poborcy skarbowego lub egzekutora – i to w pełnej wysokości – także w przypadku nieskutecznej egzekucji, co w ocenie mec. Doroty Szubielskiej jest już nieprzyzwoite.
– Gdyby ta sama egzekucja była prowadzona przez sąd, to wynagrodzenie komornika sądowego byłoby ustalane w zależności od jego skuteczności, a gdy prowadzi ją organ podatkowy, pobierane opłaty są niezależne od tego, czy egzekucja jest skuteczna, czy nie – mówi Przemysław Hinc.
Zaraz jednak dodaje: – Choć państwo może ustanawiać w przepisach dowolne opłaty, to w tym przypadku są one niewspółmierne do podejmowanych przez organ państwowy wysiłków.
Zwłaszcza że poborca podatkowy jest pracownikiem urzędu skarbowego i z tego choćby tytułu ma dostęp do wszystkich informacji, dzięki którym egzekucja jest łatwiejsza, w przeciwieństwie do komornika sądowego, który sam musi się wykazać operatywnością, by cokolwiek zarobić.

Lepiej nie będzie

Jak podkreślają eksperci, często pierwszy krok urzędu, czyli wysłanie pisma do banku o zajęcie konta firmowego, uruchamia lawinę, która w ostateczności prowadzi przedsiębiorcę do bankructwa.
Firma traci reputację i kontrahentów, a dla banku to sygnał, że przedsiębiorca jest niewiarygodny. Z reguły więc zaraz po zajęciu rachunku bank wypowiada firmie kredyty, nakazując ich natychmiastową spłatę.
– W efekcie firma, która mogłaby wyjść z trudności, gdyby tylko organ poszedł jej na rękę, traci płynność finansową, często nie jest w stanie skończyć inwestycji i przetrwać trudnych chwil, bo wszystkie pieniądze, jakie trafiają na jej konto, zajmuje urząd skarbowy – tłumaczy Przemysław Hinc.
To prosta droga do bankructwa i zwolnień pracowników, którzy potem trafiają na garnuszek państwa.
Niestety nic nie wskazuje na to, by minister finansów zmienił swoje podejście. W projekcie założeń do projektu nowelizacji ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji, które 2 listopada 2010 r. przyjął rząd, Ministerstwo Finansów nie przewidywało rozwiązania tego problemu. Co więcej, proponowało rozwiązania, które egzekucję miałyby uczynić jeszcze bardziej skuteczną.
Na podstawie tego projektu założeń Rządowe Centrum Legislacji przygotowało projekt ustawy, który pismem z 25 stycznia 2012 r. zgłoszony został do Zespołu ds. Programowania Prac Rządu. W tym czasie zmieniły się jednak przepisy unijne, przez co projekt założeń, na bazie którego miała powstać nowela, stał się po prostu nieaktualny.
Dodatkowo, jak powiedziała nam Wiesława Dróżdż, rzecznik prasowy administracji podatkowej w Ministerstwie Finansów, w związku z obecną oceną zjawisk w obszarze egzekucji administracyjnej oraz planowanymi zmianami w ramach programu e-Podatki, a także z uwagi na długość procesu legislacyjnego rozważane jest rozszerzenie projektu założeń o kolejne propozycje zmian ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji. Teraz więc Rządowe Centrum Legislacji będzie pracować nad nową wersją projektu założeń do projektu nowelizacji tej ustawy.