Uwolnienie usług doradztwa podatkowego doprowadzi do kolejnej wojny cenowej, której nie wytrzymają najmniejsze firmy. Zalegalizowana zostanie też szara strefa.
Deregulacja zawodów oznacza zmiany na rynku doradztwa podatkowego. Dziś nikt nie jest jeszcze w stanie dokładnie przewidzieć, jak głębokie one będą, ale część doradców podatkowych przewiduje wyeliminowanie z rynku najmniejszych i najsłabszych podmiotów. Deregulacja może też doprowadzić do wojny cenowej, obniżenia jakości usług i zalegalizowania czynności wykonywanych do tej pory przez osoby bez uprawnień. Jeśli bowiem część usług, uznawanych dziś za doradztwo podatkowe zastrzeżone dla określonych podmiotów, będą mogli świadczyć wszyscy, bez względu na uprawnienia, to deregulacja spowoduje wyjście tych osób z szarej strefy.
Uprawnienia zawodowe / DGP

Obniżka cen i jakości

– Obecnie czynności doradztwa podatkowego, które poddane będą deregulacji, może świadczyć ok. 100 tys. osób: doradców podatkowych, księgowych z certyfikatem do usługowego prowadzenia ksiąg rachunkowych, biegłych rewidentów, adwokatów i radców prawnych – wymienia Jacek Pawlik, doradca podatkowy i prezes Eccomu.
Doradcy nie są jednak zgodni co do oceny założeń deregulacji.
Dariusz M. Malinowski, doradca podatkowy, uważa, że przeprowadzenie tego procesu spowoduje pogłębienie chaosu w segmencie rynku usług zajmujących się szeroko pojętą obsługą działalności gospodarczej.
Jerzy Bielawny, wiceprezes Instytutu Studiów Podatkowych, twierdzi wręcz, że deregulacja doprowadzi do efektu odwrotnego od zakładanego: zamiast otwarcia rynku, zwiększenia zatrudnienia i wzrostu liczby podmiotów świadczących te usługi nastąpi – i to w krótkim czasie – upadek wielu drobnych firm, utrata miejsc pracy oraz pogłębienie podziału rynku między tymi, którzy pozostaną.
– Wojna cenowa będzie jednym z najważniejszych mechanizmów, choć niejedynym, eliminowania małych firm doradczych ze zderegulowanego rynku – przewiduje Jerzy Bielawny.
Nie jest on odosobniony w tej opinii. W tej kwestii doradcy są zgodni.
Dariusz Graczyk, doradca podatkowy, prezes Graczyk i Wspólnicy, przyznaje, że konkurencja ilościowa i cenowa istnieje w tej branży od wielu lat. Jednak od kilkunastu miesięcy można zaobserwować pewne poruszenie i dość duże obniżki cen usług księgowych.
– Niestety, obniżki są racjonalne tylko do pewnego poziomu, później następuje załamanie jakości i często wpływa to na poprawność rozliczeń. Te zjawiska wystąpiły przed wprowadzeniem deregulacji. Rynek nie czekał na zmiany w prawie – stwierdza Dariusz Graczyk.
Renata Dłuska, radca prawny, doradca podatkowy i partner w MDDP, zwraca uwagę, że konkurencja cenowa i tak obniżyła już stawki, a przy rosnących kosztach stałych zasadny może być niepokój o opłacalność prowadzonej działalności.
Gdyby ziścił się ten scenariusz – dodaje nasza rozmówczyni – tak naprawdę wszyscy byliby przegrani.
W jej ocenie straciliby klienci, bo poziom usług obniżyłby się drastycznie. Z kolei nowi doradcy bez uprawnień nie mają jeszcze rzetelnej wiedzy i doświadczenia, a fachowcy z uprawnieniami w poszukiwaniu niższych kosztów już teraz oszczędzają na wszystkim – na kształceniu się i dostępie do wiedzy również.
– Deregulacja będzie niekorzystna dla wszystkich doradców z uprawnieniami i osób bez takich kwalifikacji, ponieważ klienci stracą zaufanie do świadczonych przez nich usług i ostatecznie znajdziemy się w sytuacji, gdy dostęp do dobrej jakości usług podatkowych będzie ograniczony – uważa Renata Dłuska.



Negatywne skutki

Wśród negatywnych konsekwencji deregulacji Jerzy Bielawny wymienia również brak możliwości ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej dla drobnych firm oraz spadek jakości i prestiżu usług wykonywanych przez nowych doradców.
Jacek Pawlik dodaje, że zwolennicy deregulacji zapominają, że prawidłowe wykonywanie zawodu wymaga szkoleń i czasu na przyswojenie ciągle zmieniających się przepisów.
– A kiedy to wszystko robić, jeżeli obniżka cen spowoduje, że trzeba będzie zwiększyć obroty? – zastanawia się prezes Eccomu.
Czynnikiem, który może doprowadzić do upadku małych firm, jest również brak kapitału. Jest on niezbędny na szkolenia, koszty związane z utrzymaniem i prowadzeniem kancelarii.
Zdaniem Bielawnego przez pierwszy okres funkcjonowania zderegulowanego rynku będą mogły spokojnie przejść jedynie duże firmy, które dysponują takim zapasem finansowym.

Mali się nie boją

Nie wszyscy doradcy obawiają się jednak zmian w funkcjonowaniu zawodu.
– Zdecydowanie nie zgadzam się z poglądem, że deregulacja zawodu negatywnie wpłynie na najmniejsze firmy doradcze. Sam prowadzę taką firmę od 21 lat i wiem, że jakość usług zawsze obroni się sama – przyznaje Wojciech Serafiński, doradca podatkowy.
W jego ocenie korporacje są zaprzeczeniem wolnego rynku (doradcy mają obowiązek przynależeć do Krajowej Izby Doradców Podatkowych), a on osobiście nie ma żadnego pożytku z przynależności do samorządu.
– Większa konkurencja będzie bardziej mobilizowała małe firmy do zabiegania o klienta – przekonuje dalej Wojciech Serafiński.
Piotr Maciejewski, doradca podatkowy z Kancelarii Doradcy Podatkowego Super Nowa, ocenia, że deregulacja w jej początkowym okresie może wręcz spowodować powstanie nowych, drobnych firm, bo taki jest jej zamysł. Zmienią się wskaźniki bezrobocia, ale jednocześnie zmniejszą się dochody obecnych i nowo powstałych firm.
– Więcej osób będzie miało pracę, ale w sumie zarobią mniej – uważa Piotr Maciejewski. Dodaje, że deregulacja najbardziej zagraża firmom źle zarządzanym. Odpierając zarzut wzrostu kosztów, podkreśla, że mogą je zmniejszyć automatyzacja wprowadzania danych księgowych oraz praca ze skanami dokumentów. W ocenie Maciejewskiego rynek wyeliminuje więc najsłabsze, najbardziej nieudolne i najmniej kompetentne firmy.

Szara strefa jest OK

Doradcy zwracają uwagę na bardziej palący i nierozwiązany problem, który może się jeszcze pogłębić. Chodzi o szarą strefę usług doradczych, a więc – wykonywanie usług bez uprawnień.
– Obecnie przyjęła ona monstrualne rozmiary – mówi Dariusz Graczyk.
Według Dariusza M. Malinowskiego zawód doradcy podatkowego ze swoimi uprawnieniami i gwarancjami dla klientów przebija się dopiero do świadomości podatników. Nadal większość osób nie wie, jakie są kompetencje podmiotów, którym zlecili obsługę podatkową i rachunkową. Ekspert przyznaje, że mimo istnienia przepisów ograniczających wykonywanie usług w praktyce wykonuje je każdy, kto chce. Kara 50 tys. zł nie odstrasza, bo są problemy z jej egzekucją.
– Sygnał od ustawodawcy w postaci zmian przepisów korporacyjnych oczywiście ośmieli kolejnych doradców. Po co ponosić koszty egzaminu, często poprzedzonego dodatkowymi studiami, ubezpieczeń czy składek korporacyjnych, skoro nic one nie dają – stwierdza Malinowski.

Jeśli przepisy wejdą w życie, to dla dużej części osób bez uprawnień będzie to oznaczało legalizację ich działalności.