Prawie 380 milionów złotych rocznie z tytułu podatków gruntowych będą musieli rocznie odprowadzać działkowcy, jeżeli parlament uchwali niekorzystne dla nich przepisy. Związek działkowców włada obecnie ponad 43 tysiącami hektarów gruntów, zwykle w bardzo atrakcyjnych częściach dużych miast. Ich wartość to co najmniej 21 miliardów złotych.

- "Działkowcy zostali dzisiaj pozbawieni wszystkich swoich praw" - tak skomentował wczorajsze orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, prezes Polskiego Związku Działkowców Eugeniusz Kondracki.

Powierzchnia ogródków działkowych / Inne

Trybunał Konstytucyjny zakwestionował większość przepisów ustawy, na podstawie której funkcjonują w Polsce ogródki działkowe. Teraz parlament ma półtora roku na przygotowanie nowych zapisów. W praktyce oznacza to tyle, że Polski Związek Działkowców straci monopol na zarządzanie gruntami, sami działkowcy będą ponosić opłaty za ich użytkowanie, a faktyczni właściciele terenów, czyli samorządy i Skarb Państwa, będą mogli dowolnie rozporządzać tymi terenami.
- "Boimy się, że pójdą pod młotek i zostaną sprzedane deweloperom" - przyznaje w rozmowie z Money.pl Marek Pytka z Krajowej Rady Polskiego Związku Działkowców. - "Będziemy bronić naszych praw do upadłego."

Jeżeli zapowiedzi zostaną zrealizowane, będzie to oznaczało prawdziwą rewolucję na rynku nieruchomości, a także w samym Polskim Związku Działkowców, w którym od ponad 30 lat rządzi Eugeniusz Kondracki. Money.pl sprawdził, ilu osób dotyczą planowane zmiany i o jakie pieniądze toczy się gra z działkowcami.
W Polskim Związku Działkowców jest w tej obecnie zarejestrowanych prawie 970 tysięcy działek. Jeżeli przyjmiemy za szacunkami PZD, że z każdej z nich korzystają średnio trzy, cztery osoby, to łatwo policzyć, że poważne zmiany mogą dotknąć co najmniej trzy miliony Polaków.
Jak sprawdził Money.pl, w Polsce ogródki działkowe zajmują ponad 43 tysiące hektarów. Prawdziwym działkowym zagłębiem jest Dolny Śląsk, na który przypada 15 procent powierzchni wszystkich działek w kraju. Najsłabiej pod tym względem wypada województwo świętokrzyskie, gdzie ogródki działkowe zajmują tylko 800 hektarów.



Powierzchnia ogródków działkowych w największych miastach / Inne

Źródło: Money.pl na podstawie danych KR PZD.

Choć właścicielami terenów są najczęściej samorządy bądź Skarb Państwa, to na mocy obowiązujących przepisów w praktyce zarządza nimi Polski Związek Działkowców. Bez jego zgody właściciel nie może zrobić nic z gruntem. A wartość ziemi jest ogromna. Jeżeli przyjmiemy za Głównym Urzędem Statystycznym, że średnia wartość gruntu niezabudowanego przeznaczonego pod zabudowę mieszkaniową to 50 złotych, wówczas okaże się, że tereny zarządzane przez PZD są warte 21,7 miliarda złotych.

- "To bezwzględne minimum. W rzeczywistości wartość tych działek może wielokrotnie większa" - zaznacza w rozmowie z Money.pl Bartosz Turek, analityk rynku nieruchomości z firmy doradczej Home Broker. - "To dlatego, że wiele działek jest zlokalizowanych w centrach dużych miast, czego najlepszym przykładem jest chociażby Warszawa."

Ogródki działkowe w Warszawie znajdują się w najbardziej atrakcyjnych lokalizacjach. To chociażby Stary Mokotów czy Żoliborz. Ceny za metr kwadratowy gruntu mogą tu sięgać nawet kilkunastu tysięcy złotych. A w samej Warszawie ogródki działkowe zajmują powierzchnię ponad tysiąca hektarów.
- "Przyjmując bardzo zachowawcze założenia można przyjąć, że tylko w stolicy te grunty są warte 10-11 miliardów złotych" - szacuje Bartosz Turek.
Co ciekawe, przede wszystkim w Warszawie istnieje spory problem z prawnym uregulowaniem własności działek. A to dlatego, że ich zwrotu domagają się przedwojenni właściciele. Ewentualne niepowodzenie w sądowych sporach mogłoby oznaczać dla miasta konieczność oddania ziemi zarządzanej obecnie przez PZD, bądź wypłaty bardzo dużych odszkodowań.

A Warszawa i tak nie skupia największej liczby działek wśród polskich miast. W takim zestawieniu znów na prowadzenie wysuwa się Dolny Śląsk. We Wrocławiu całkowita powierzchnia działek przekracza 1,4 tysiąca hektarów.

Źródło: Money.pl na podstawie raportu Najwyższej Izby Kontroli z 2010 roku.

Przyjmując podobne założenia jak w przypadku stolicy, to wartość gruntów, na których znajdują się ogródki działkowe we Wrocławiu, to ponad 9 miliardów złotych. Na nieco mniejsze kwoty ze sprzedaży mogliby liczyć właściciele gruntów w innych miastach, np. w Poznaniu to około 4 miliardy złotych.

Chociaż PZD zarządza tak ogromnymi połaciami ziemi, to zgodnie z przepisami nie odprowadza żadnych opłat z tytułu użytkowania ziemi. Działkowcy płacą tylko do PZD roczną opłatę w wysokości 19 groszy za metr kwadratowy użytkowanej działki. W przypadku średniej działki o powierzchni 500 metrów kwadratowych daje nam to kwotę 95 złotych. Pieniądze idą na utrzymanie infrastruktury ogródków, a także między innymi na pensje pracowników zatrudnionych przez PZD. To dokładnie 186 etatów w 26 Okręgowych Zarządach i Krajowej Radzie PZD.

Tymczasem, jeżeli parlament chciałby zmienić przepisy tak, by działki zostały urynkowione, wówczas ich użytkownicy musieliby liczyć się ze znacznie wyższymi opłatami. Jeżeli przyjmiemy, że gminy chciałyby zastosować najwyższe z możliwych stawki podatków gruntowych, wówczas PZD musiałby odprowadzać z tego tytułu ponad 186 milionów złotych rocznie. Jeżeli do tego doliczymy opodatkowanie altan, to dodatkowo w grę wchodziłaby jeszcze kwota ponad 190 milionów złotych. Łącznie to aż 376 milionów złotych, co daje nam średnio ponad 430 złotych rocznie na każdego działkowicza.
- "Ponadto, gdybyśmy założyli, że wszystkie działki zostaną oddane PZD w użytkowanie wieczyste, to dodatkowo opłata z tego tytułu powinna wynieść jeden procent ich wartości. To co najmniej 217 milionów złotych" - wylicza Bartosz Turek z Home Broker.

Autor: Łukasz Pałka, Money.pl