Przyszły rok z powodu kryzysu i dodatkowych wydatków, które dokłada jednostkom rząd, będzie bardzo trudny. Radni niektórych miast patrzą jednak wyłącznie na obciążenia dla mieszkańców i firm, a nie budżet jednostki. Nie zgadzają się więc na podwyżki podatków lokalnych m.in. podatku od nieruchomości, które mogłyby dopiąć przyszłoroczny budżet.
Na podwyżki podatku od nieruchomości w 2012 r. nie zgodzili się np. radni Kielc. Problem był poruszany na sesjach rady aż czterokrotnie. Radni byli jednak nieugięci. Miasto chciało pozyskać z podwyżki 5 mln zł. Obciążyłaby ona głównie firmy. Projekt uchwały w sprawie stawek podatku od nieruchomości przewidywał, że przedsiębiorcy zapłacą podatki od gruntów i budynków o 8 proc. wyższe niż w tym roku. Z kolei dla właścicieli gruntów, domów i mieszkań uchwalenie nowych stawek oznaczałoby 3-proc. podwyżkę. W praktyce mieszkańcy niemal by jej nie odczuli. Z kolei firmy i tak mogą podatek od nieruchomości zaliczyć do kosztów w podatku dochodowym od osób prawnych. Te argumenty do radnych jednak nie przemówiły.
Na podwyżki nie zgodzili się też radni Zakopanego. Od 2008 r. mieszkańcy miasta i firmy płacą podatek od nieruchomości według tych samych stawek. Z powodu inflacji traci na tym budżet miasta. Władze Zakopanego liczyły więc na dodatkowe środki w wysokości 1,2 mln zł. Mimo to radni nie zgodzili się na uchwalenie podwyżki. Janusz Majcher, prezydent Zakopanego, był zaskoczony tą decyzją. Podwyżka dla mieszkańców, podobnie jak w Kielcach, byłaby niewielka, rzędu kilku złotych za cały rok. Firmy też by jej nie odczuły, zwłaszcza że – jak argumentowały władze – dochody zakopiańskich przedsiębiorstw w tym roku wzrosły.
Kolejnym miastem, w którym nie będzie podwyżek, jest Garwolin. Władze chciały podnieść stawki dla gruntów i budynków związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej o 8 proc. Ponieważ jednak radni zablokowali podwyżkę, do kasy miasta w przyszłym roku nie trafi 300 tys. zł. Z tego samego powodu do budżetu Pabianic nie trafi 500 tys. zł. Na podwyżkę nie zgodzili się również radni Konstancina-Jeziornej. Z kolei radni Bydgoszczy na podwyżki zgodzili się dopiero w drugim podejściu. Początkowo zabrakło większości, która poparłaby zmianę stawek.
Dr Bogumił Pahl, adiunkt w Katedrze Prawa Finansowego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, zwraca uwagę, że przez brak podwyżki samorządy mają mniej środków na realizację swoich zadań. Niskie stawki są oczywiście korzystne dla podatników. Należy jednak pamiętać – dodaje ekspert – że podatnicy żądają też, aby w gminie lub mieście były realizowane określone inwestycje. Nie można ich prowadzić, jeżeli brakuje na nie pieniędzy.