Komisja Europejska przyjęła propozycję podatku od transakcji finansowych. Część kosztów nowego podatkubanki przerzucą na klientów.
Nowym podatkiem ma zostać objęta każda transakcja na rynku akcji, obligacji i instrumentów pochodnych, gdy choć jedna strona transakcji ma siedzibę w UE. W przypadku akcji i obligacji stawka wyniosłaby 0,1 proc., a w przypadku instrumentów pochodnych 0,01 proc. Nowy podatek ma obowiązywać od 2014 r.
Gdyby obliczyć potencjalny podatek, naliczony według najniższej stawki od obrotu obligacjami skarbowymi, to kwota podatku mogłaby wynieść nawet 12 mld zł, czyli więcej niż zysk netto sektora bankowego.

Otwarte pozostaje pytanie, jaka część kosztu zostanie przerzucona na klientów banków, a jaką zapłacą same banki

– stwierdza Mariusz Zygierewicz ze Związku Banków Polskich.
Jego zdaniem istnieje obawa, że wprowadzenie podatku dotknie w pierwszej kolejności transakcje zawierane w celach zabezpieczających i tym samym zwiększy poziom narażenia podmiotów niebankowych na ponoszenie ryzyka.

Lek na kryzys...

Jako uzasadnienie wprowadzenia nowego podatku wskazuje się odpowiedzialność sektora finansowego za wywołanie ostatnich kryzysów gospodarczych oraz konieczność poniesienia przez sektor finansowy kosztów tego kryzysu.
– Proponowane rozwiązanie wprowadza jednak odpowiedzialność zbiorową całego rynku finansowego za ryzykowne zachowania niektórych tylko jego uczestników – uważa Tomasz Wickel, doradca podatkowy, SSW Spaczyński, Szczepaniak i Wspólnicy.

...uderzy w podatników...

Mimo że w założeniu podatek ten ma obciążać instytucje finansowe, w ostatecznym rozrachunku ciężar tego podatku zostanie zapewne przez te instytucje przerzucony na najsłabszych uczestników rynku, czyli konsumentów. A zatem – jak uważa Tomasz Wickel – za kryzys finansowy znów zapłacą zwykli podatnicy.
Sama Komisja Europejska w opublikowanych przez siebie materiałach wskazuje na ryzyko przerzucenia podatku na klientów.
– Jednak w sytuacji gdy zarówno przedsiębiorcom, jak i klientom indywidualnym trudno jest się obyć bez korzystania z usług finansowych, stosunkowo łatwo będzie dokonać przeniesienia ciężaru takiego podatku – zauważa Michał Malczewski, ekspert podatkowy w KPMG. Wzrost cen produktów finansowych w istocie spowoduje więc podniesienie kosztów prowadzenia działalności w wielu sektorach gospodarki.
– Z drugiej strony, gdyby przyjąć, że instytucje finansowe mają ponosić realny ciężar podatku, pomysłem chybionym wydaje się wprowadzenie go w okresie, gdy kondycja sektora finansowego po kryzysie wciąż nie jest najlepsza – dodaje Michał Malczewski.
– Nowy podatek ma szansę zwiększyć wpływy do budżetu Unii jedynie wtedy, gdy instytucje finansowe nie będą próbowały go obchodzić np. przez transakcje zawierane poza Unią i/lub na rynku pierwotnym – zastrzega Marta Ignasiak, doradca podatkowy w kancelarii FKA Furtek Komosa Aleksandrowicz.



...a nie w spekulantów...

Komisja Europejska wskazuje również, że ubocznym, chociaż poniekąd pożądanym, efektem wprowadzenia podatku może być odpływ z rynków unijnych kapitału spekulacyjnego, co ma przyczynić się do wzmocnienia wspólnotowego rynku usług finansowych. Według Tomasza Wickela zapomina się jednak, że ów kapitał spekulacyjny zapewnia tak pożądaną obecnie na rynkach płynność finansową. Ponadto ze względu na globalizację rynku finansowego istnieje znaczne ryzyko, że w rzeczywistości odpływ ten nie będzie się ograniczał wyłącznie do spekulantów.

...i UE będzie mieć kłopot

Problemem dla wprowadzenia nowego podatku mogą być podziały w samej UE. Przy wszelkich decyzjach w obszarze podatków wymagana jest jednomyślność wszystkich 27 członków Wspólnoty. Od dawna przeciwko takiemu podatkowi protestuje Wielka Brytania. Londyn nie chce słyszeć o podatku europejskim.
– Bez wątpienia nowy podatek przyczyni się do osłabienia pozycji konkurencyjnej europejskich centrów finansowych, takich jak chociażby Londyn, na rzecz np. Singapuru czy Nowego Jorku. Stąd całkiem zrozumiała niechęć Wielkiej Brytanii do jego wprowadzenia – ocenia Tomasz Wickel.
Michał Malczewski idzie dalej w formułowaniu wniosków. Jego zdaniem wprowadzenie w UE jednolitego podatku od transakcji finansowych, z ustalonymi minimalnymi stawkami, spowoduje ograniczenie konkurencji podatkowej pomiędzy państwami UE. Jest to szczególnie w interesie państw, które już obecnie mają wysokie obciążenia podatkowe, a ich zwiększenie mogłoby spowodować odpływ transakcji lub samych instytucji finansowych z ich terytorium.
W przypadku przyjęcia dyrektywy unijnej Polska nie będzie mieć wyboru i będzie musiała wprowadzić nowy podatek. Marta Ignasiak tłumaczy, że jeżeli zmiany wejdą w życie, to wspólnotowy system opodatkowania zostanie poszerzony o dodatkowy podatek obrotowy.
– Polska nie będzie mogła odstąpić od opodatkowania, ale będzie miała prawo wprowadzić własne regulacje, by osiągnąć cele z dyrektywy – dodaje Marta Ignasiak.
Nasza rozmówczyni przypomina, że przed podjęciem decyzji o zastosowaniu podatku transakcyjnego (PTF) Komisja rozważała różne możliwości obciążenia instytucji finansowych, w tym podatek od aktywności finansowej (tzw. FAT), pobierany od zysków powiększonych o wypłacane wynagrodzenia. Podatek ten miał działać jak VAT i obciążać wyliczony w ten sposób swoisty „obrót” finansowy. FAT obciążał jednak całokształt działalności instytucji finansowych i nie przyczyniał się bezpośrednio do zmniejszenia spekulacji, lecz jedynie zniechęcał do wykazywania zysku.
15 – 20 mld euro trafi wedłu szacunków do budżetu UE z nowego podatku