Wszyscy miewają problemy z pieniędzmi. Niektórzy np. zapominają o tym, że w ogóle je posiadają. W Nowej Zelandii zapominalskim pomaga fiskus. Co rok publikuje w internecie listę osób fizycznych i prawnych, które nie podjęły pieniędzy m.in. z banków i zakładów ubezpieczeń.
Zgodnie z obowiązującymi tam przepisami wspomniane instytucje przechowują pieniądze (depozyty) przez sześć lat od momentu, w którym dokonano np. ostatniej operacji na rachunku. Po tym terminie depozyt uznawany jest za niepodjęty. Instytucje prowadzą rejestry tych kwot. Każdego roku w czerwcu do rejestrów dopisywane są kolejne depozyty, których sześcioletni termin upłynął. Informacja o wpisie przesyłana jest na ostatni znany adres właściciela. Jeżeli uprawniony nie skontaktuje się np. z bankiem do 30 września danego roku, pieniądze trafią na rachunek fiskusa.
Tak skarbówka zgromadziła ok. 55 mln nowozelandzkich dolarów. Na tę kwotę składa się 97 tys. pozycji. Niektóre depozyty są niewielkie, inne sięgają 300 tys. dolarów. Kwoty pochodzą z różnych źródeł, m.in. z wypłat wynagrodzeń i odszkodowań.
Wpływ na rachunek fiskusa nie oznacza utraty pieniędzy i właściciel w dalszym ciągu może je odzyskać. W tym celu na adres e-mailowy skarbówki należy przesłać swoje dane, adres oraz kopię dowodu tożsamości, np. prawa jazdy albo paszportu. Tak identyfikując uprawnionych, fiskus zwrócił w 2009 roku około 1,7 mln dolarów.