Od wystawiania paragonów uchylał się co ósmy przedsiębiorca – wynika z letniej akcji skarbówki „Weź paragon”. Inspektorzy kontroli skarbowej od 23 czerwca do 31 sierpnia 2011 r. sprawdzili ponad 124 tys. przedsiębiorców.
Wymierzyli 16 374 mandatów na ponad 3,8 mln zł.Takie dane wynikają z przeprowadzonej przez „DGP” sondy we wszystkich 16 urzędach kontroli skarbowej (UKS).
W ubiegłym roku w tym samym czasie urzędnicy wypisali 12 719 mandatów na ponad 3,2 mln zł.

Cel akcji

Akcja „Weź paragon” to nie tylko kampania społeczna, której celem jest zachęcanie klientów do żądania wydania im paragonów. Drugą stroną akcji są intensywne działania skarbówki polegające na kontrolowaniu tego, czy przedsiębiorcy wywiązują się z obowiązków ewidencjonowania sprzedaży w kasach.
– Tegoroczne kontrole w woj. opolskim wskazują, że mimo akcji informacyjnych na temat ewidencjonowania sprzedaży przy użyciu kas wciąż częste są przypadki omijania tego obowiązku. Najczęstszym przewinieniem jest celowe nieewidencjonowanie sprzedawanych towarów – stwierdza Agnieszka Derkacz z UKS w Opolu.
Mirosława Torenc z UKS w Olsztynie dodaje, że inspektorzy sprawdzali, czy przedsiębiorcy ewidencjonują obroty za pośrednictwem kas, a co za tym idzie, czy odprowadzają podatki w prawidłowej wysokości.
– Kontrolami objęte były głównie punkty handlowe, usługowe, gastronomiczne oraz rozrywkowe w miejscach atrakcyjnych turystycznie. Sprawdzaliśmy także punkty prowadzone sezonowo – podkreśla Jolanta Strojna z UKS w Kielcach.

Praca inspektorów

Wakacyjna akcja „Weź paragon” nie jest pierwszą tego typu inicjatywą skarbówki. Urzędnicy sprawdzają podatników przez cały rok. Jednak podczas wakacji czy ferii pod lupę fiskusa trafia szczególnie wielu przedsiębiorców z miejscowości turystycznych.
– W akcję była zaangażowana większość inspektorów kontroli skarbowej w urzędzie. Działania te były prowadzone równolegle z planowanymi wcześniej postępowaniami – wyjaśnia Anna Baran z Urzędu Kontroli Skarbowej w Zielonej Górze.
W woj. warmińsko-mazurskim w akcji brało udział codziennie kilka dwuosobowych zespołów kontrolnych oraz część pracowników wydziału realizacyjnego. W woj. świętokrzyskim było to kilka dwuosobowych zespołów kontrolnych, a w łódzkim kilkudziesięciu pracowników. Na Mazowszu jednocześnie działało od kilku do kilkunastu zespołów kontrolnych. Na Dolnym Śląsku – 92 inspektorów i 95 innych pracowników UKS, którzy prowadzili czynności kontrolne w dni powszednie, świąteczne oraz soboty i niedziele, od godzin wczesno rannych do nocnych.
– W UKS w Bydgoszczy nie została określona stała liczba inspektorów i pracowników przyporządkowanych do akcji. W zależności od doraźnych potrzeb było to od kilku do kilkunastu zespołów kontrolnych – mówi Bartosz Stróżyński z UKS w Bydgoszczy.

Pomoc innych służb

Praca wieczorem czy w nocy nie zawsze była bezpieczna dla urzędników w czarnych strojach z napisem „kontrola skarbowa”. Zdarzało się, że urzędnicy fiskusa korzystali z pomocy innych służb, np. policji.
– Prośba o wsparcie policji najczęściej wynikała z tego, że sprzedawca dokonujący wykroczenia odmawiał okazania dowodu tożsamości. A wylegitymowanie osoby popełniającej wykroczenie jest konieczne dla dalszego postępowania – podkreśla Alicja Jurkowska z UKS w Warszawie.
– W tym roku informacje o nieprawidłowościach ewidencjonowania sprzedaży za pośrednictwem kas przez taksówkarzy otrzymaliśmy od policji. Funkcjonariusze podczas wykonywania swoich zadań przekazywali do UKS informacje o tym, że zauważyli brak ewidencjonowania usługi lub brak kasy w kontrolowanym aucie – opisuje Joanna Kruz z UKS w Katowicach.
Jednocześnie dodaje, że prowadzone były również wspólne akcje inspektorów kontroli skarbowej oraz Inspekcji Transportu Drogowego. Sprawdzali oni osoby świadczące usługi przewozu osób.
Katarzyna Hejnowska z UKS w Poznaniu przypomina sobie tylko jedną sytuację, w której doszło do incydentu wymagającego reakcji ze strony policji.
– Po wypisaniu mandatu przez inspektora ukarany restaurator sfotografował inspektora oraz pracownika, z zamiarem umieszczenia fotografii przy barze. Wezwano policję i sprawca usunął fotografie – opowiada Katarzyna Hejnowska.
W wielu województwach urzędnicy skarbowi nie potrzebowali pomocy innych służb. Tak było np. w woj. podkarpackim.
– Ze względu na bezpieczeństwo inspektorów w czynnościach prowadzonych wieczorami i w nocy wspierali ich umundurowani pracownicy UKS, tzw. wydział realizacyjny. Nie było przypadków, by musieli interweniować – tłumaczy Mirosława Torenc.



Fantazja bez granic

Podatnicy tłumaczyli swoje błędy wieloma przyczynami. Niektóre z nich były barwne. Oto kilka przykładów.
W woj. opolskim jeden z ukaranych wyjaśniał, że kasa jest wrażliwym urządzeniem i ewidencjonowanie sprzedaży uzależnione jest od warunków atmosferycznych. W tej konkretnej sytuacji podatnik nie mógł ewidencjonować obrotu, bo padał deszcz.
– Nie mógł dopuścić do przemoczenia kasy lub jej zmarznięcia. Trzymał ją więc w samochodzie zamiast na straganie – opowiada Agnieszka Derkacz.
W woj. lubuskim sprzedawcy tłumaczyli nienabijanie sprzedaży w kasie przerwami w dostawach prądu, zalaniem kasy piwem lub olejem, pośpiechem w obsłudze klientów i niechęcią klientów do brania paragonów. W woj. warmińsko-mazurskim właścicielka sklepu tłumaczyła inspektorowi brak ewidencji tym, że oglądała serial i się zamyśliła.
– Często też słyszeliśmy od sprzedawców, że właściciel wyraźnie nakazywał im nie ewidencjonować transakcji – opisuje Joanna Kruz.
Bogusław Jóźwik z UKS w Szczecinie do tej listy dodaje następujące tłumaczenia: na kasę nabijam piwo całymi beczkami, a nie na kufle; zbieram kapsle i później nabijam na tej podstawie na kasę; muszę wszystko liczyć na kalkulatorze, żeby się nie pomylić, to nie mam czasu nabijać na kasę.
Bartosz Stróżyński zwrócił uwagę na ciekawe tłumaczenia obcokrajowców przebywających w Polsce na podstawie karty stałego pobytu. Wyjaśniali, że mieli wyjechać jakiś czas temu z Polski do rodziny i dlatego zawiesili działalność gospodarczą w urzędzie skarbowym. Jednak z różnych przyczyn (kłopoty ze zdrowiem, opóźnienia w wylocie itp.) do wyjazdu nie doszło, a przecież muszą z czegoś żyć.
– Kierowca taksówki tłumaczył się, że nie ewidencjonuje transakcji, bo kasę posiada, ale w bagażniku w obawie przed kradzieżą przez pasażerów – cytuje Alicja Jurowska.
Katarzyna Hejnowska opisuje sytuację, gdy uzasadnieniem nieewidencjonowania miała być nuda. Zdaniem sprzedawczyni, sklep odwiedza tak niewielka liczba klientów, że nie ma potrzeby wyjmowania kasy (była schowana w biurku). Pani stwierdziła, że biurka nie otwiera właśnie z powodu towarzyszącej jej nudy. Innym argumentem wysuwanym przez ukaranego była pilna potrzeba skorzystania z toalety.

Rekordziści błędów

Pracownicy UKS-ów w czasie wakacji na bieżąco monitorowali podmioty, w których wcześniej stwierdzane były nieprawidłowości i nakładane mandaty.
Z informacji Jolanty Strojnej z kieleckiego UKS wynika, że w większości przypadków przedsiębiorcy zastosowali się do zaleceń, usuwając nieprawidłowości. Było jednak kilka przypadków, gdzie w wyniku przeprowadzonych kontroli u tych samych przedsiębiorców nałożono mandaty karne za niezaewidencjonowanie w kasie całości sprzedaży.
Andrzej Bartyska z UKS w Gdańsku opisuje, że urzędnicy do typowań przyjęli założenie, że 1 lub 2 mandaty mogą być wynikiem wykroczeń popełnionych na skutek nieuwagi lub niedostatecznej znajomości przepisów. Odbiorcy 3 i więcej mandatów trafili na niechlubną listę 93 recydywistów, którą otwiera osoba 13-krotnie przyłapana na popełnianym wykroczeniu.
– Przedsiębiorcy figurujący w wykazie muszą spodziewać się też kolejnej wizyty inspektorów, tym razem w celu przeprowadzenia kontroli rzetelności deklarowanych podatków – ostrzega Andrzej Bartyska. Postępowania takie są już wszczynane, a pierwsze zakończone przyniosły ustalenia dodatkowych zobowiązań podatkowych.
– Jeden z niepoprawnych podatników otrzymał 10 mandatów. Inny rekordzista w ciągu jednego dnia otrzymał 4 mandaty – wylicza Marek Kostyła z UKS w Lublinie.
W woj. opolskim rekordzista, u którego ujawniono najwięcej przypadków nieewidencjonowania sprzedaży w kasie, otrzymał 20 mandatów. UKS w Opolu postanowił więc dokładniej przyjrzeć się podatnikowi. Okazało się, że podatnik, choć prowadzi działalność od kilku lat, nie składa deklaracji i nie odprowadza podatku.
Najwięcej nieprawidłowości ujawniono w Opolu, Nysie, Otmuchowie, Kędzierzynie-Koźlu i Ozimku.
– Zanotowaliśmy 35 przypadków recydywy. W jednym przypadku ukarano sprzedającego mandatem czterokrotnie, w trzech przypadkach trzykrotnie, w 31 – dwukrotnie – wylicza Andrzej Melezini z UKS w Białymstoku.
Mariola Grabowska z UKS w Łodzi dodaje, że rekordzistą okazał się mężczyzna prowadzący kiosk spożywczy na jednym z targowisk, który w ciągu 5 lat otrzymał blisko 30 mandatów na łączną kwotę prawie 6 tys. zł. Jak pokazują statystyki UKS w Łodzi, w tej niechlubnej konkurencji wiodą prym placówki gastronomiczne, spożywcze i cukierniczo-piekarnicze.
– W tegorocznej akcji ukaranych wielokrotnie było 132 podatników. U 32 ujawniono działania z naruszeniem przepisów i wystawiono 3 i więcej mandatów. Kolejnych 100 ukaranych zostało dwukrotnie – dorzuca Alicja Jurkowska ze stołecznego UKS.

Przyjmowanie mandatów

Podatnik, który nie ewidencjonował sprzedaży lub nie wydawał paragonu, zazwyczaj dostawał mandat. Większość ukaranych przyjmowała wymierzoną grzywnę.
– Dwoje podatników odmówiło przyjęcia mandatów. Pierwszy argumentował następująco: nie bo nie. Drugi (sprzedawca galanterii) stwierdził, że sprzedając takie drobiazgi nie, naraża budżetu na straty i niech kontrolujący idą sprawdzać duże sklepy – cytuje Michał Karczmarek z UKS we Wrocławiu.
Andrzej Melezini również podaje kilka przypadków, w których podatnicy nie chcieli przyjąć mandatu. W takiej sytuacji inspektor kontroli skarbowej sporządzał protokół.
W woj. świętokrzyskim jedna osoba odmówiła przyjęcia mandatów, w podkarpackim kilka osób. W zachodniopomorskim było 9 przypadków odmowy unania grzywny, a na Mazowszu 21.
Teresa Piechowicz z UKS w Rzeszowie wyjaśnia, że inspektorzy, którym sprawcy wykroczenia odmówili przyjęcia mandatu, złożyli wnioski o wszczęcie postępowania karnego skarbowego.
Następna akcja skarbówki zaplanowana jest na ferie zimowe
Andrzej Parafianowicz | wiceminister finansów
Akcja „Weź paragon” z roku na rok cieszy się coraz szerszym poparciem społecznym, dlatego z tym większym zaangażowaniem będzie kontynuowana. Partnerem MF w zakończonej właśnie edycji był Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. A kolejni chętni zgłosili już swój akces.
Podczas letnich wakacji chcieliśmy dotrzeć do jak najszerszej grupy osób. Dlatego wzbogaciliśmy nasze działania o specjalnie przygotowane na ten cel plakaty informacyjne i pocztówki, które trafiały do rąk przedsiębiorców i klientów. Po raz pierwszy w tym roku spotkaliśmy się z tak dużym zainteresowaniem społeczeństwa i odpowiedzieliśmy na wiele pytań osób, które zetknęły się z informacją o akcji. Słyszałem o telefonach zarówno od emerytów chcących wyjaśnić, kiedy mają prawo dostać paragon, np. u lekarza, jak i od turystów, którzy zostali oszukani przez sprzedawców w sezonowych restauracjach i barach. Ucieszyła mnie także reakcja uczciwych przedsiębiorców, którzy wywieszali plakaty w miejscach swojej działalności i tym sposobem wyrażali poparcie dla naszych działań. Atuty paragonowej akcji zauważył także i poparł, deklarując swoją współpracę, Business Centre Club.
Naszym celem akcji pt. „Weź paragon” jest podniesienie poziomu świadomości społeczeństwa, które ma prawo żyć w warunkach uczciwej konkurencji wolnego rynku. W związku z tym interesuje nas rosnąca liczba rzetelnie prowadzonych kas, a nie liczba wystawionych mandatów za ich brak. Kolejna edycja akcji „Weź paragon” rozpocznie się w pierwszym dniu ferii zimowych i będzie prowadzona tradycyjnie w całym kraju, ze szczególnym uwzględnieniem miejscowości turystycznych.