Osoby handlujące lodami, kukurydzą czy innymi artykułami na plaży powinny zapłacić opłatę targową. I to za każdy dzień takiej działalności.
Biorąc pod uwagę przepisy ustawy o podatkach i opłatach lokalnych (t.j. Dz.U. z 2010 r. nr 95, poz. 613 z późn. zm.) plażę należy uznać za targowisko. Jak stwierdza dr Mariusz Popławski z Katedry Prawa Podatkowego Uniwersytetu w Białymstoku, w przypadku sprzedaży na plaży, np. lodów przez osobę, która nie jest podatnikiem podatku od nieruchomości, powstaje obowiązek zapłaty opłaty targowej.
Zgodnie z art. 15 ust. 1 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych, opłatę targową pobiera się m.in. od osób fizycznych i firm dokonujących sprzedaży na targowiskach. Z kolei targowiskami są wszelkie miejsca, w których jest prowadzona sprzedaż. W rezultacie, jeśli osoba sprzedaje lody lub kukurydzę na plaży, to ma obowiązek uiszczenia opłaty.
Jednak – jak przyznaje Mariusz Popławski – powstaje problem z poborem opłaty przez gminę lub miasto. Opłatę zazwyczaj pobierają inkasenci. Trudno jednak sobie wyobrazić inkasenta na plaży. Według eksperta sprzedawca powinien sam udać się do gminy lub uiścić opłatę przelewem na rachunek organu podatkowego.
– Realizacja tych obowiązków jest problematyczna. Wiele zależy od uczciwości osób, które taką sprzedaż na plaży prowadzą – przyznaje Mariusz Popławski.
Jeśli sprzedawca sam się nie zgłosi, a gmina nie wyśle na plażę inkasenta, to handlarz nie zapłaci opłaty.
Ekspert zwraca uwagę, że każdy przypadek trzeba jednak rozpatrywać indywidualnie.
– W innej sytuacji jest np. gmina, która wynajmie fragment plaży – wyjaśnia nasz rozmówca.
Wtedy najemca musi zapłacić podatek od nieruchomości. W efekcie będzie on zwolniony z opłaty targowej.