Niektóre miasta, jak np. Szczecin, biorą przykład z rządu i jeszcze przed wakacjami planują uchwalić budżety na 2012 rok. Samorządy w ten sposób chcą zapewnić sobie możliwość zaciągnięcia nowych kredytów na inwestycje. Może się okazać, że kolejnych długów nie będą mogły zaciągnąć ze względu na nowe ograniczenia, które zapowiada minister finansów Jacek Rostowski. Proponuje wprowadzenie zasady, zgodnie z którą deficyt samorządu w przyszłym roku nie będzie mógł przekroczyć 4 proc. dochodu jednostki, a w kolejnych latach 3 proc., 2 proc. i 1 proc

Zmiany budżetów

Jak przyznaje Stanisław Lipiński, skarbnik Szczecina, nie ma przeszkód, aby uchwalić budżet miasta na 2012 rok.
– Idziemy za przykładem rządu, który twierdzi, że z wielu powodów lepiej uchwalić budżet wcześniej, jeszcze przed wakacjami. Uważamy, że to jest dobry kierunek – wyjaśnia Stanisław Lipiński.
Dodaje jedynie, że w ten sposób miasto chce ograniczyć ryzyko. Jakie? Ma podpisane umowy na realizację inwestycji, a ich kulminacja przypada na przyszły rok. Uchwalając budżet na 2012 rok, miasto będzie miało pewność, że podpisane wcześniej umowy zostaną dotrzymane.
W ten sposób Szczecin będzie mógł również zaciągnąć długi na realizację zadań inwestycyjnych. Już wcześniej zaplanował pozyskanie na ten cel 222 mln zł dodatkowych środków.

Wskaźniki MF

Wyjaśnijmy, że nie ma przeszkód, aby samorząd uchwalił budżet na przyszły rok już w czerwcu. Przeszkodą taką nie jest brak wskaźników makroekonomicznych, które co roku Ministerstwo Finansów przekazuje samorządom latem lub w następnych miesiącach. Są one potrzebne do określenia budżetu. W tym roku jednak rząd planuje, że Sejm uchwali budżet na 2012 przed wakacjami, więc wskaźniki takie jak tempo wzrostu PKB można wziąć z budżetu państwa.
Jak dodaje Stanisław Lipiński, jeśli budżet na 2012 rok będzie wymagał zmian, to zostaną one wprowadzone w ciągu roku. Taka praktyka funkcjonuje we wszystkich samorządach od lat.
– Uchwała budżetowa na 2011 rok jest zmieniana niemal na każdej sesji rady miasta – przyznaje Stanisław Lipiński.
Samorządy mają także inne możliwości działania, które pozwolą na pozyskanie środków na realizację inwestycji jeszcze w tym roku, ale nie chcą ich zdradzać. Przyznają, że minister finansów nie przedstawił dotychczas projektu zmian ustawy o finansach publicznych, dlatego nie wiadomo, z jakich rozwiązań najlepiej byłoby skorzystać.



Niekorzystne propozycje

Samorządy zwracają uwagę, że wprowadzenie ograniczeń w zakresie przyrostu deficytu, które zapowiada minister finansów Jacek Rostowski, może być kosztowne. Przedstawione propozycje ograniczą przede wszystkim możliwość realizacji inwestycji.
Marek Miesztalski, skarbnik Mazowsza, podkreśla, że województwa, które odkładały inwestycje na przyszłość, będą miały problem, ponieważ nie będą mogły zaciągnąć długów w planowanej wysokości. Dotyczy to również miast.
Zgodnie z wieloletnią prognozą finansową w Katowicach w przyszłym roku deficyt może sięgnąć 16 proc. dochodów.
Przypomnijmy, że limit zadłużenia wynosi 60 proc., a więc Katowice mają jeszcze duże możliwości. Zgodnie z propozycją rządową miasto musiałoby jednak ograniczyć deficyt do 4 proc.
Jak wyjaśnia Danuta Kamińska, skarbnik Katowic, miasto w ostatnich latach oszczędzało i gromadziło środki. W efekcie posiada własne środki w wysokości ok. 12 proc. dochodów, które mogą pokryć przyszłoroczny deficyt. Problem w tym, że mając własne środki zgromadzone m.in. z nadwyżek budżetowych z lat ubiegłych, nie może ich wykorzystać na pokrycie długu. Nie pozwalają na to przepisy, które zobowiązują samorządy do wykazania deficytu, nawet jeśli znajduje on pokrycie w środkach własnych jednostki (a więc nie ma konieczność zaciągania kredytów i pożyczek).
– To jest absurd – przyznaje nasza rozmówczyni.

Groźba wypłaty kar

Miasta, gminy i województwa realizują nie tylko projekty unijne, ale również zadania inwestycyjne z nimi związane. Przykładowo nie wystarczy wybudować centrum kultury lub rozrywki, do którego dokłada Unia Europejska, ale trzeba również wybudować drogi, którymi do centrum będzie można dojechać. Często na taką infrastrukturę nie ma dofinansowania unijnego, a bez tej inwestycji nie ma sensu realizować zadania głównego. W efekcie samorządy mają zwiększone zapotrzebowanie na realizację nie tylko inwestycji unijnych, ale również towarzyszących.
Jak mówi Danuta Kamińska, gdyby doszło do sytuacji, w której samorządy nie będą posiadały środków na realizację inwestycji, to miasto musiałoby wypłacić kary dla wykonawców, z którymi ma już podpisane umowy. Co więcej, miasta mają również podpisane umowy na projekty unijne i ustalony harmonogram ich realizacji.
– Jeśli inwestycja nie zostanie zrealizowana w ustalonym terminie, to istnieje groźba zwrotu tych dotacji – przyznaje Danuta Kamińska i zadaje pytanie, kto poniesie skutki tych decyzji.
W opinii skarbnik Katowic nie ma problemu z deficytem samorządów, ponieważ obecny wskaźnik ograniczający przyrost długu wystarczająco ogranicza przyrost deficytu.
– Jeśli ktoś jest dość mocno zadłużony, to musi kreować nadwyżkę, żeby kredyt spłacać – uzasadnia.
Dodaje, że przyrost w ostatnich latach długu, a co za tym idzie deficytu, nie powinien być zaskoczeniem dla MF, ponieważ to było wiadomo już pięć lat temu, gdy zaczęto pozyskiwać środki unijne w ramach perspektywy finansowej na lata 2007 – 2013.
Stanisław Lipiński zwraca uwagę, że w innych państwach Unii Europejskiej, jeśli są problemy z deficytem, to wprowadzane są cięcia wydatków, a nawet zamrażane płace. Nikt nie tnie środków na wydatki inwestycyjne, które przyczyniają się do wzrostu PKB. Skarbnik Szczecina przypomina, że długi samorządów powodujące powstanie deficytu są przeznaczane wyłącznie na wydatki inwestycyjne.