Ze sprawozdania dotyczącego sądownictwa administracyjnego w 2009 roku wynika, że zaledwie 25 proc. skarg w sprawach podatkowych zostało uwzględnionych. Skargi na akty ministra finansów uwzględniono w ponad 65 proc. spraw. Z czego wynika tak znikomy odsetek uwzględnionych spraw podatkowych?
Statystyka pokazuje, jak duża jest różnica w uwzględnieniu skarg w zależności od trybu, w jakim są wydawane rozstrzygnięcia – czy w postępowaniu wymiarowym, czy w postępowaniu interpretacyjnym. Przede wszystkim pokazuje to, że w planowaniu strategii prowadzenia kwestii spornych w zakresie podatków należy brać pod uwagę, że w ramach interpretacji przepisów MF znacznie bardziej restrykcyjnie wykłada prawo niż normalnie robią to organy podatkowe. Dzieje się tak dlatego, że przyjęcie interpretacji negatywnej dla podatnika nie rodzi negatywnych konsekwencji po stronie budżetu państwa – MF nie ryzykuje zapłaty odsetek a koszty sądowe są znikome. Minister nic na takiej negatywnej interpretacji nie straci, a może zyskać, bo niejednokrotnie podatnik nie decyduje się skarżyć interpretacji i odpuści dochodzenia swoich racji, choćby ze względu na czasochłonność procesu.
Można wskazywać też na inne przyczyny tak ogromnej różnicy w statystyce typowych spraw podatkowych i spraw interpretacyjnych, jak choćby fakt, że identyczne przegrane sprawy MF wielokrotnie się powtarzają. Są tematy typowe czekające na rozstrzygnięcie w NSA, np. VAT związany z premiami pieniężnymi czy nieodpłatnymi przekazaniami i to one wpływają na statystykę. Inną przyczyną różnicy może być fakt, że istnieje wyraźna grupa spraw, które są wygrywane przez podatników ze względów formalnych, np. ze względu na wydanie interpretacji po terminie. Gdyby uwzględnić te dodatkowe elementy wpływające na wynik kontroli sądowo-administracyjnej rozstrzygnięć MF, to można by przyjąć, że podatnik, pisząc wniosek o interpretację przepisów podatkowych, z dużą dozą prawdopodobieństwa trafi ze swoją sprawą do sądu, ale na szczęście tam jego szanse na wygranie sprawy przekroczą 50 proc.