Resort finansów nie przewiduje wzrostu wpływów z podatku giełdowego. W 2009 roku inwestorzy ponieśli niższe straty niż te za kryzysowy 2008 rok. Prawo do odpisania strat w zeznaniach wpłynie na kwotę podatku do zapłaty.
Z sondy przeprowadzonej przez DGP wśród domów maklerskich wynika, że dochody inwestorów w 2009 roku mogą być o blisko połowę wyższe od dochodów, jakie uzyskali w kryzysowym 2008 roku. Podobnie, poniesione przez nich straty są o prawie połowę niższe od strat za 2008 rok, kiedy rynek giełdowy ogarnęła bessa. Takie szacunki wynikają z danych z informacji PIT-8C, które domy maklerskie wystawiają inwestorom. Z danych wynikających z PIT-8C podatnicy muszą się rozliczyć w zeznaniu rocznym PIT-38.
Na ostateczne ustalenie dochodu do opodatkowania za ubiegły rok duży wpływ ma odpisywanie od dochodu strat, jakie inwestorzy ponieśli w trakcie giełdowej bessy, ale nie tylko.

Dochody i straty

W 2009 roku główny indeks giełdowy WIG pozostawał w silnym trendzie wzrostowym. Jednak nie wszyscy inwestorzy na sprzedaży instrumentów finansowych w ubiegłym roku zanotowali zyski.
W większości pytanych przez DGP domów maklerskich, średnie straty za 2009 rok są wprawdzie niższe od średnich strat za 2008 rok o blisko 30 proc., ale nie oznacza to, że w takim samym stosunku przekłada się to na wzrost faktycznych dochodów inwestorów. W niektórych domach maklerskich więcej inwestorów poniosło straty, niż uzyskało zyski.
Jacek Buczyński, analityk w Departamencie Centrum Inwestycyjnego Deutsche Banku PBC zauważa, że średnie dochody inwestorów za ubiegły rok, pomimo dobrej koniunktury na rynku, nie były zbyt imponujące.
– Nominalny wynik inwestycji wypracowany w 2009 roku był zapewne wyższy, ale ostateczny rezultat jest efektem kilku czynników. Elementem, który mógł przełożyć się na słabszy poziom średnich dochodów, jest sposób rozliczania zysków i strat uwzględniający nominalne ceny kupna i sprzedaży walorów – tłumaczy.
Z kolei Rafał Paszkiewicz z CDM Pekao zwraca uwagę, że w 2009 roku znaczące też było uaktywnienie się inwestorów o małych portfelach oraz wzrost popularności day-tradingu, który generuje duże obroty i relatywnie niewielki wynik końcowy inwestycji.



Może to po części wyjaśniać wzrost skumulowanych przychodów i kosztów dla poszczególnej grupy inwestorów, przy równoczesnym spadku ich średnich dochodów czy strat.
– Duże znaczenie ma stosowanie przez inwestorów planowania podatkowego i selektywne zamykanie pozycji przed końcem roku, mające prowadzić do zbliżenia podatkowego wyniku finansowego roku do zera – dodaje Rafał Paszkiewicz.
Zdaniem Rafała Lerskiego, szefa Działu Analiz Expander, na trudność przy szacowaniu dochodów czy strat inwestorów mogą mieć wpływ również takie czynniki, jak chociażby wzrost liczby rachunków po ofercie publicznej PGE, który na wyniki niektórych domów maklerskich mogło mieć istotny wpływ.

Wpływy podatkowe

Przed kryzysem finansowym, szeroki indeks warszawskiej giełdy znajdował się w silnym trendzie wzrostowym – od 2003 roku do połowy 2007 roku zyskał prawie 400 proc.
W opinii Rafała Lerskiego, w 2008 w większym stopniu akcje sprzedawali inwestorzy długoterminowi, którzy chcieli chronić szybko zmniejszające się, ale jednak wciąż zyski. To dlatego, co potwierdzają dane Ministerstwa Finansów, średni dochód inwestorów utrzymał się jeszcze na wysokim poziomie prawie 25 tys. zł. Pozwoliło to zasilić budżet w kwocie 1,2 mld zł.
Inwestorzy, którzy nabyli akcje na szczycie koniunktury, w 2007 roku, prawdopodobnie przystąpili do sprzedawania walorów i realizowania strat dopiero na początku 2009 roku, czyli w dołku bessy, który przeważnie zbiega się z kulminacją złych nastrojów i niewiary w poprawę koniunktury. Zanotowali więc straty.
Takie czynniki bierze też z pewnością pod uwagę Ministerstwo Finansów, które prognozuje wpływy z podatku giełdowego w 2010 roku na poziomie podobnym do wpływów zrealizowanych w roku ubiegłym, tj. na poziomie 1,2 mld zł.
Krzysztof Zarychta z Wydziału Analiz i Informacji Beskidzkiego Domu Maklerskiego zwraca uwagę, że inwestorzy, którzy na początku 2009 roku nabywali akcje i trafnie przewidzieli koniec fali spadków, mogą do dziś cieszyć się z prawie 95-proc. stopy zwrotu.
Kontynuacja fali hossy może przynieść wzrost dochodów giełdowych inwestorów – WIG traci obecnie do swoich historycznych maksimów około 40 proc., to jednak w 2010 roku istnieje większe ryzyko dużych fluktuacji. Mogą one zmniejszyć stopę zysków w skali roku, a tym samym wielkość wpływów podatkowych. Poza tym duża część inwestorów do dziś nie odrobiła strat.
243 tys. podatników złożyło zeznanie PIT-38 za 2008 rok