Premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown i prezydent Francji Nicolas Sarkozy poparli pomysł wprowadzenia globalnego podatku od spekulacyjnych transakcji walutowych.

"Banki są światowymi graczami. Nie może być sytuacji, że jedna grupa banków podkopuje inną grupę banków, przenosząc się tam, gdzie system podatkowy bardziej im odpowiada" - powiedział Brown na wspólnej konferencji prasowej z Sarkozym.

Brytyjski premier zauważył, że wprowadzenie takiego podatku będzie na porządku obrad G20, a w najbliższym czasie zostanie sporządzony raport w tej sprawie. Wskazał też, że wersja takiego podatku stosowana jest w USA, choć tylko na krajowym rynku, a ostatnio pomysł jego wprowadzenia poparła Japonia.

Sarkozy ze swej strony wskazał na potrzebę stworzenia warunków dla równej konkurencji banków różnych państw.

Wprowadzenie globalnego podatku od transakcji walutowych (zwanego również podatkiem Tobina) odsuwa niebezpieczeństwo gwałtownego osłabienia waluty jakiegoś kraju na skutek działań spekulantów, ponieważ działania spekulacyjne stałyby się mniej opłacalne.

Ostatnio obiektem ataku spekulacyjnego było euro w związku z trudnościami finansowymi Grecji. O spekulacje walutowe obwinia się głównie fundusze hedgingowe, które często spekulują pieniędzmi banków inwestycyjnych i stosują praktykę tzw. krótkiej sprzedaży. Fundusze te ściągnęły też w dół kursy brytyjskich banków na początku ub. roku w okresie kryzysu bankowego.

UE przygotowuje regulację funduszy hedgingowych prywatnych grup kapitałowych, które mają swoją siedzibę poza UE. Obiekcje wobec proponowanej europejskiej regulacji wyraża Londyn, zwłaszcza burmistrz Boris Johnson, wskazując, że londyńskie City jest największym w Europie siedliskiem funduszy hedgingowych.

Według doniesień prasowych także sekretarz skarbu USA Timothy Geithner ma obawy, że proponowana regulacja narzuci niepożądane ograniczenia temu segmentowi rynku finansowego i zdyskryminuje amerykańskie fundusze inwestycyjne. Regulację mają omówić we wtorek ministrowie finansów UE.

Z doniesień wynika, że główną kością niezgody jest kwestia dostępu do wspólnego europejskiego rynku menedżerów funduszy inwestycyjnych z siedzibą w Europie, lecz z pieniędzmi trzymanymi w rajach podatkowych, takich jak np. Kajmany.