W przypadku niesformalizowanych związków trzeba liczyć się z tym, że przy otrzymaniu darowizny lub spadku po naszym partnerze zostaniemy opodatkowani według najostrzejszych reżimów podatkowych.
Z punktu widzenia przepisów o podatku od spadków i darowizn osoby pozostające w nieformalnych związkach traktowane są tak, jak osoby zupełnie sobie obce. Niezależnie zatem od tego, czy będą one sobie dawać nawzajem prezenty (darowizny), czy też poprzez dziedziczenie testamentowe staną się spadkobiercą swego partnera, zmuszone będą z reguły do zapłaty podatku od darowizny lub spadku. Takich par nie obejmuje bowiem zwolnienie z tego podatku przeznaczone dla osób najbliższych. Obejmuje ono tylko małżonków. Ze zwolnienia takiego mogą natomiast korzystać dzieci par pozostających w nieformalnym związku (darowizny i dziedziczenie po rodzicach).

Swój, a jednak obcy

Osoby pozostające w nieformalnych związkach zaliczane są przez przepisy podatkowe do tzw. trzeciej grupy podatkowej w podatku od spadków i darowizn. Ma to dwie konsekwencje. Po pierwsze, w grupie tej obowiązuje najniższy limit zwolnienia z podatku. Osoby takie mogą sobie bez żadnych konsekwencji przekazywać majątek, którego wartość jest nie większa niż 4902 zł. Limit ten jest jednak rozliczany w kolejnych pięciu latach, więc stosując równy podział, można by powiedzieć, że takie zwolnienie to nie więcej niż 980,40 zł rocznie. Chociaż oczywiście w jednym roku może to być 1,5 tys. zł, a w kolejnym np. tylko 400 zł. Istotne, kiedy się ten limit przekroczy. Od nadwyżki trzeba bowiem już płacić podatek.
Po drugie, osoby takie obowiązuje najostrzejszy reżim opodatkowania z trzema stawkami podatkowymi 12, 16 i 20 proc. Stawki te stosowane są w ramach progresywnej skali podatkowej. Im większa wartość przekazanego lub odziedziczonego majątku, tym wyższa stawka i wyższy podatek (podobnie jak jest to w PIT). Dla porównania, w ramach najbliższej rodziny, gdy nie korzysta ona ze zwolnień, stosuje się stawki 3, 5 i 7 proc.



Kłopotliwe prezenty

To, że przepisy traktują nieformalne pary jako osoby zupełnie sobie obce, ma swoje konsekwencje już na etapie dawania zwykłych, powszechnie przyjętych prezentów z takich okazji jak święta, imieniny, urodziny czy walentynki. Każdy taki prezent z punktu widzenia prawa jest darowizną. A darowizny przepisy podatkowe nakazują opodatkowywać. Jak już wspomniałam, bez podatku można sobie w tym przypadku przekazać nie więcej niż 4902 zł w ciągu pięciu lat, czyli po około 980,40 zł rocznie. Przy założeniu, że obdarowujemy się średnio cztery razy w roku, daje to jednorazowo po 245,10 zł. Jak z tego wynika, by pozostać w zgodzie z przepisami i nie płacić podatku, osoby pozostające w nieformalnych związkach powinny zapomnieć o obdarowywaniu się bardziej cennymi prezentami.
Nikt oczywiście nie będzie nas ścigał za drobiazgi. Ale już przy zakupie wspólnego samochodu (drugiego samochodu i jego rejestracji na partnera lub partnerkę) czy mieszkania warto o tym pamiętać. Często, aby uprościć w przyszłości sprawy majątkowe i spadkowe, osoby pozostające w nieformalnych związkach decydują się w tych sytuacjach na współwłasność. Jeśli wkład obojga jest możliwy do określenia, jest to dobre rozwiązanie. Gorzej, gdy z sytuacji majątkowej jednego z partnerów wynika, że nie był on w stanie takiej inwestycji współfinansować. Wtedy organy podatkowe mogą potraktować to jak darowiznę. Warto o tym pamiętać i ostrożnie kształtować wzajemne relacje finansowe.

Kosztowny spadek

Również w przypadku dziedziczenia po osobie, z którą pozostawaliśmy w nieformalnym związku, musimy liczyć się z koniecznością zapłaty sporego podatku. Także w tym przypadku limit zwolnienia to tylko wspomniane 4902 zł (limit ten jest wspólny dla darowizn i dla spadku, a zatem w przypadku wcześniejszych darowizn może być on już wyczerpany). Powyżej tej kwoty stosuje się zaś skalę ze stawkami od 12 do 20 proc. W takim przypadku ustanawianie siebie nawzajem w testamencie spadkobiercami, czy też uposażanie w inny sposób na wypadek śmierci jest dość kosztownym rozwiązaniem. Lepszym jest pozostawienie spadku wspólnym dzieciom, jeśli takie mamy. Te będą mogły bowiem skorzystać z pełnego zwolnienia z podatku. Gdy jednak takich dzieci nie ma, musimy liczyć się z tym, że będąc konkubentem czy konkubiną, znajdziemy się w o wiele gorszej sytuacji niż mąż czy żona zmarłej osoby.