W ramach oszczędności w skarbówce kontrolowani są tylko wybrani podatnicy. Sprawdzani są podatnicy mający siedziby blisko urzędu lub miejsca zamieszkania urzędnika. Zdaniem ekspertów to zły pomysł, bo w czasach kryzysu kontrole powinny być zwiększone.
ANALIZA
Gazeta Prawna jako pierwsza podała 5 maja informację, że wszystkie izby skarbowe i urzędy kontroli skarbowej przygotowały dla Ministerstwa Finansów raporty, jak wdrażają program oszczędnościowy. Wynika z niego, że oszczędności stosowane są m.in. w zakresie kontroli. Urzędnicy mają obowiązek przeprowadzać kontrole u podatników z siedzibami położonymi niedaleko miejsc zamieszkania kontrolujących bądź niedaleko siedziby urzędu. Ma to spowodować m.in. zmniejszenie kosztów dojazdów.
Zdaniem ekspertów taka sytuacja jest absurdalna. Urzędnicy powinni skupić się na lepszym typowaniu podatników do kontroli.

Szukanie oszczędności...

Kryzys ekonomiczny spowodował, że organy skarbowe zaczęły szukać oszczędności poprzez ograniczenie wydatków. Zdaniem Marka Malinowskiego, konsultanta podatkowego w ITA Doradztwo Podatkowe, wiele z zaproponowanych sposobów na oszczędzanie publicznych pieniędzy ma sens i należy je ocenić pozytywnie. Dotyczy to m.in. oszczędności energii, materiałów biurowych czy kosztów rozmów telefonicznych. Jednak pomysł, aby w ramach oszczędności przeprowadzać kontrole u podatników, którzy mają siedzibę lub miejsce zamieszkania blisko urzędu czy urzędnika, jest rozwiązaniem pozbawionym racjonalności.
– Rozwiązanie to wpłynie negatywnie na skuteczność i sprawność działania fiskusa – mówi Marek Malinowski.
Również Maciej Grela, doradca podatkowy w kancelarii Gide Loyrette Nouel, ocenia ten pomysł jako chybiony i absurdalny. Według niego administracja skarbowa posiada dużą swobodę w kształtowaniu swojej polityki kontrolnej, jednak przyjęcie z góry, że pewne podmioty będą całkowicie pominięte przy kontrolach tylko ze względu na odległe z perspektywy urzędników położenie od urzędu, a podatnicy zlokalizowani w pobliżu urzędów będą objęci zintensyfikowanymi kontrolami, godzi w fundamentalną konstytucyjną zasadę równości.
– Dyskryminacja jednych podatników kosztem uprzywilejowania innych jest irracjonalnym sposobem na szukanie oszczędności – argumentuje Maciej Grela.

...nie może być skrajne

Dorota Stangreciak-Karpierz, prawnik z Auxilium, podkreśla, że zgodnie z Ordynacją podatkową celem kontroli podatkowej ma być sprawdzenie, czy kontrolowani wywiązują się ze swoich obowiązków. Obejmuje ona obowiązki materialne i proceduralne, nałożone na określone podmioty na mocy przepisów ustaw podatkowych oraz wydanych na ich podstawie aktów wykonawczych.
Zaistnienie ewentualnych wadliwości, a nie odległość podatnika od urzędników powinno być kryterium wyboru kontrolowanego. Wszyscy podatnicy są równi, a przyjęte kryteria wyboru kontroli nie mogą być dyskryminujące.
– Przyjęte kryterium nie sprawdzi się, gdy właściwość organów skarbowych nie jest uzależniona od siedziby, a np. od kryterium udziałowców – podkreśla Dorota Stangreciak-Karpierz.



Lepsze typowanie...

Wybór podatników podlegających kontroli powinien być oparty wyłącznie na kryterium celowości i racjonalności w przeprowadzeniu kontroli, a nie na odległości dzielącej podatnika od organu skarbowego. Marek Malinowski mówi, że lepszym rozwiązaniem może być m.in. poszerzenie działań w zakresie technik informatycznych w kontrolach skarbowych, takich jak np. wykorzystanie oprogramowania w kontrolach podmiotów prowadzących elektroniczną księgowość (e-kontrola) czy wykorzystywanie metod analitycznych w typowaniu podmiotów do kontroli.
– W okresie trudnej sytuacji gospodarczej warto stosować trwałe rozwiązania systemowe, a nie doraźne. Tylko taka reforma usprawni funkcjonowanie administracji skarbowej i przyczyni się do obniżenia kosztów jej działania – podpowiada ekspert z ITA Doradztwo Podatkowe.
Podobnego zdania jest Katarzyna Bieńkowska, doradca podatkowy, która wyjaśnia, że o podjęciu kontroli powinny decydować m.in. kryteria dotyczące działalności prowadzonej przez podatnika, jej rzeczywistej skali.
– Kryterium lokalizacyjne prowadzi tylko do pozornych oszczędności, bo w jakim zakresie miałyby być uzyskane? Koszty biletów? Jak wielkie będą to oszczędności? Przecież to, co zaoszczędzi się w ten sposób, nie przełoży się w żadnym razie na efektywność kontroli – ostrzega Katarzyna Bieńkowska.
Wskazuje też, że najistotniejsze w działalności kontrolnej jest odpowiednie planowanie, a nie działanie na ślepo przy założeniu wydumanych pozornych oszczędności.
– Liczy się przecież nie ilość, lecz jakość – dodaje Katarzyna Bieńkowska.

...stosuje już świat

Kierunek polskich oszczędności w dobie kryzysu może dziwić, jeśli spojrzymy na resztę Europy i świata. Na ten aspekt zwraca uwagę Agnieszka Tałasiewicz, partner w Ernst & Young, która stwierdza, że poszczególne państwa w różny sposób reagują na realne bądź spodziewane zmniejszenie wpływów podatkowych. Prezydent USA Barack Obama mówi o zablokowaniu transferu zysków z USA, Holandia wprowadza drakońskie kary za oszustwa podatkowe, a Wielka Brytania grozi akcją name & shame, czyli publikacją nazwisk osób odpowiedzialnych za oszustwa podatkowe. Na tym tle krajowe pomysły dotyczące oszczędności na dojazdach do kontrolowanych podatników brzmią nieco zaskakująco.
– To, że inne państwa akcentują dziś działania zmierzające do utrzymania wpływów podatkowych, a nie obniżania kosztów działania administracji, nie oznacza, że nie dążą one do zapewnienia maksymalnej efektywności działań kontrolnych i prewencyjnych, a więc – oszczędności w funkcjonowaniu aparatu kontroli – podsumowuje Agnieszka Tałasiewicz.
530 mln zł mają wynieść planowane oszczędności w resorcie finansów w 2009 roku