Rządowy projekt ustawy o finansach publicznych narusza autonomię budżetową Sądu Najwyższego oraz konstytucję - twierdzi pierwszy prezes Sądu Najwyższego Lech Gardocki.

Jak wynika z pisma pierwszego prezesa Sądu Najwyższego prof. Lecha Gardockiego przesłanego do Sejmu, reforma finansów publicznych w kształcie zaproponowanym przez rząd narusza trójpodział władz w Polsce oraz konstytucję.
Projektowana ustawa zakłada inny niż obecnie tryb włączenia do projektu ustawy budżetowej dochodów i wydatków różnych instytucji państwa, takich jak: Kancelarie Sejmu i Senatu, Trybunał Konstytucyjny oraz Sąd Najwyższy.
W stanowisku tego ostatniego organu podkreśla się, że ustawowa odrębność ustalania dochodów i wydatków SN istnieje od 1991 roku i podyktowana była koniecznością trójpodziału władzy. Zasadę taką oraz odrębność sądu gwarantuje Konstytucja RP. Teraz proponuje się naruszenie tych zasad.
Sąd krytykuje również powołanie się w uzasadnieniu ustawy na deklarację przyjętą podczas Kongresu INTOSAI w Limie w 1977 r. Deklaracja ta dotyczy bowiem wyłącznie najwyższych instytucji kontrolnych, a zatem Najwyższej Izby Kontroli. Powoływanie się na tę deklarację miałoby zatem sens jedynie w przypadku uzasadnienia niezależności finansowej NIK, jest natomiast nieuzasadnione w odniesieniu do ograniczenia autonomii finansowej Sądu Najwyższego.
Zdaniem prof. Tadeusza Tomaszewskiego, dziekana Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, na tle innych podmiotów, których wydatki mają zostać włączone do budżetu państwa jako wydatki na wymiar sprawiedliwości, można odnieść wrażenie, że zmiana w stosunku do SN jest jednym z elementów reformy.
- Pomija się jednak fakt, że sądy są podmiotami szczególnymi. Powinny mieć zapewnioną niezależność orzekania, ale ta niezależność uwarunkowana jest jednak również czynnikami finansowymi. Trudno więc określić, jakie były przyczyny zaproponowanej zmiany - powiedział Gazecie Prawnej prof. Tadeusz Tomaszewski.
ŁUKASZ ZALEWSKI