Premier Donald Tusk skrytykował po zakończeniu szczytu w Brukseli zgłaszane m.in. przez Francję propozycje interwencji podatkowych w reakcji na wysokie ceny paliw na świecie.

Odnosząc się pośrednio do zgłaszanych na szczycie m.in. przez francuskiego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego propozycji obniżenia podatku VAT od paliw w UE, Tusk skrytykował "próby efektownych, krótkoterminowych zagrań politycznych, z których nic wcale nie musi wyniknąć".

"Spodziewano się fajerwerków. Były zapowiedzi m.in. prezydenta Francji, że są takie pomysły radykalnych, natychmiastowych rozstrzygnięć fiskalnych - relacjonował premier na konferencji prasowej po zakończeniu szczytu. - Ja proponowałem, żeby nie traktować debaty o cenach ropy i żywności jako nieustającej konferencji prasowej na dzień przed wyborami w swoim kraju".

Zdaniem Tuska "nie ma prostych decyzji politycznych: dziś przez mikrofon ogłoszę, że nie ma VAT-u, jutro, że nie ma akcyzy... Bo to nie jest prawda". "Takie manipulowanie VAT-em czy akcyzą nic nie da - argumentował. - Musimy w sposób odpowiedzialny szukać sposobów na rzeczywiste uniezależnienie się od drożejącej ropy".

Węgiel zamiast ropy

Dyskusję o wysokich cenach surowców energetycznych premier wykorzystał do promocji węgla jako "realnej alternatywy dla ropy". Tak jak chciała Polska, we wnioskach końcowych ze szczytu znalazł się zapis o ułatwieniu inwestycji nie tylko w promowane dotąd odnawialne źródła energii oraz energooszczędne technologie, ale także "przyjazne dla środowiska wykorzystanie paliw kopalnych".

Polska uważa, że otwiera to drogę do finansowania ze środków UE czystych technologii węglowych, takich jak wychwytywanie i podziemne magazynowanie dwutlenku węgla pochodzącego ze spalania węglu i gazu (carbon capture and storage - CCS).

Premier Tusk cieszył się, że unijni przywódcy uznali węgiel za "energetyczny potencjał Europy", o ile towarzyszy mu ograniczanie emisji CO2. "To jest dla nas bardzo poważne osiągnięcie. To może mieć kapitalne znaczenie w średnio i długoterminowej perspektywie" - podkreślił.

Dla Polski, z opartą w ponad 90 proc. na węglu produkcją energii elektrycznej, CCS to szansa na sprostanie ambitnym celom w walce ze zmianami klimatycznymi. Chcąc z nimi walczyć, UE postawiła sobie ambitny cel zmniejszenia emisji CO2 o 20 proc. do 2020 roku. Technologia CCS pozwala ograniczyć emisje CO2 o ok. 80-90 proc., ale jest na razie mało rozwinięta i bardzo kosztowna.

W dyskutowanej obecnie dyrektywie o CCS Komisja Europejska nie przewiduje żadnych środków na wspieranie ich rozwoju. Jedyną zachętą jest zwolnienie elektrowni z obowiązku kupowania kosztownych pozwoleń na emisje CO2 - ponieważ nie trafia on do atmosfery, ale pod ziemię, do odpowiednich formacji geologicznych.