Aut o wartości ponad 150 tys. zł nie będzie się opłacało ani kupić, ani leasingować, ani wynająć na zasadach rent a car.
Powód? Limit ten będzie wyznaczać, ile opłat można zaliczyć do kosztów podatkowych. Celem – jak uzasadnia Ministerstwo Finansów – jest zrównanie podatkowych zasad rozliczania zakupu, leasingu i najmu samochodów osobowych. Efekt może być jednak taki, że obrót autami o wartości przekraczającej 150 tys. zł w ogóle siądzie. Droższych pojazdów nie będzie warto wynająć, nie mówiąc o leasingu czy zakupie.
Opublikowany w miniony piątek przez Ministerstwo Finansów projekt zmian w ustawach o PIT i CIT zakłada, że limit 150 tys. zł będzie wyznaczał proporcję, w jakiej będzie można zaliczyć opłaty (a przy zakupie – amortyzację) do kosztów podatkowych. Kto więc kupi auto, nie odliczy od przychodu odpisów amortyzacyjnych w części ustalonej od wartości samochodu przewyższającej 150 tys. zł. Jeśli więc cena auta wyniesie 300 tys. zł, to do kosztów podatkowych będzie można zaliczyć tylko połowę amortyzacji. Będzie to zmiana na korzyść, bo dziś można odliczać tylko odpisy od wartości nieprzekraczającej 20 tys. euro (ok. 86 tys. zł).

Przy leasingu…

Przy leasingu operacyjnym kosztem nie jest amortyzacja (bo tej dokonuje firma leasingowa), tylko uiszczane opłaty (opłata wstępna, raty leasingowe). Te również będzie można zaliczać do kosztów w takiej proporcji, w jakiej kwota 150 tys. zł pozostaje do wartości samochodu. Jeśli więc auto będzie warte 300 tys. zł, to leasingobiorca (korzystający) odliczy od przychodu tylko połowę uiszczonych opłat. Dziś odejmuje je w całości, bez ograniczeń.
Dziennik Gazeta Prawna

…i wynajmie

To samo będzie dotyczyć najmu, w tym również krótkoterminowego, określanego powszechnie jako „rent a car”. Projektowane przepisy nie czynią tu wyjątku. Jeśli więc przedsiębiorcy zamarzy się pojechać do klienta autem za 300 tys. zł, to do kosztów podatkowych zaliczy tylko połowę czynszu zapłaconego za wynajem. Dziś odlicza go w całości, co potwierdził minister finansów w interpretacji ogólnej z 8 listopada 2013 r. (nr DD2/033/55/MWJ/13/RD-111005).
Tu może pojawić się problem, bo o ile w przypadku leasingu klient zna wartość samochodu osobowego, o tyle przy wynajmie auta może być tego nieświadom.

Co z eksploatacją

Niezależnie od limitu 150 tys zł wprowadzony zostanie drugi, odnoszący się do kosztów eksploatacji. Odliczać będzie można tylko 50 proc. wydatków na użytkowanie samochodu. Limit ten nie będzie dotyczyć amortyzacji ani opłat leasingowych i czynszu najmu.
Kłopot pojawi się, jeśli w opłatach za leasing lub najem będą wkalkulowane także koszty eksploatacji. Przy leasingu problem wydaje się mniejszy, bo z reguły, jeśli firma leasingowa bierze na siebie zarządzanie pojazdem (w tym jego serwisowanie), to zawiera z klientem dwie umowy: jedną na finansowanie, drugą właśnie na zarządzanie. Limit 50-proc. odnosiłby się zatem do tej drugiej. Wynika to wprost z projektowanych przepisów.
Gorzej może być przy najmie, bo jak rozróżnić, ile kosztów eksploatacji mieści się w dwudniowym czynszu za wynajem?

Także dla leasingodawcy

Firmy leasingowe też będą musiały przestrzegać wspomnianego limitu 150 tys. zł. To oznacza, że jeśli pojazd będzie wart 300 tys. zł, to firma leasingowa zaliczy do podatkowych kosztów tylko połowę odpisów amortyzacyjnych, a jej klient (korzystający) – tylko połowę opłat leasingowych.
– Będzie to oznaczać podwójne opodatkowanie nadwyżki ponad 150 tys. zł – zwraca uwagę Andrzej Sugajski, dyrektor generalny Związku Polskiego Leasingu. Jego zdaniem dobrze byłoby, aby Ministerstwo Finansów wyjaśniło, czy taki był faktycznie jego zamiar i czym był on uzasadniony.
Co więcej, jeśli przedsiębiorca weźmie auto w leasing, aby następnie wynajmować je na doby (taki sposób finansowania jest powszechny w firmach „rent a car”), to jego klienci, którzy będą użytkować pojazd, będą musieli również przestrzegać limitu 150 tys. zł (przy odliczaniu czynszu za wynajem). W sumie więc skutki odczują trzy podmioty firma leasingowa, leasingobiorca oraz klient wynajmujący samochód na doby.
– Zmiany odnoszące się do leasingu są ewidentnie profiskalne i dla podatników niekorzystne. Z całą pewnością będą one odebrane przez setki tysięcy drobnych przedsiębiorców bardzo negatywnie, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, iż dla wielu z nich koszty leasingu samochodu osobowego są bardzo istotnym elementem kosztów podatkowych – komentuje Paweł Mazurkiewicz, doradca podatkowy i partner w MDDP.

Warto się pospieszyć

Jak już informowaliśmy wczoraj, zasadniczo do umów leasingu, najmu, dzierżawy dotyczących samochodu osobowego zawartych przed 1 stycznia 2019 r. będzie można stosować dotychczasowe zasady podatkowe, nie dłużej jednak niż do 31 grudnia 2020 r. (zgodnie z przepisem przejściowym – art. 13 projektu).
Ministerstwo Finansów postanowiło się jednak zabezpieczyć na wypadek, gdyby podatnicy chcieli po ogłoszeniu ustawy w Dzienniku Ustaw, a przed 1 stycznia 2019 r. zawrzeć jeszcze lub zmienić już zawarte umowy leasingu. Dlatego w art. 13 ust. 3 projektu zapisano, że w przypadku zmiany umowy lub podpisania nowej w okresie od dnia ogłoszenia ustawy do dnia jej wejścia w życie (1 stycznia 2019 r.) opłaty leasingowe można rozliczać na starych zasadach jedynie do końca 2018 r., a po Nowym Roku – według nowych przepisów.
Do umów leasingu zmienionych lub odnowionych po 31 grudnia 2018 r. również trzeba będzie stosować już nowe regulacje.